Amos Oz Czarna skrzynka 

do ÂściÂągnięcia; ebook; download; pdf; pobieranie

  • Index
  • r 01.05 (3)
  • 4 (46)

Wątki

  • Index
  • Antologia SF Czarna msza Tom I
  • Antologia SF Czarna msza Tom I(1)
  • Antologia SF Czarna msza Tom II(1)
  • Holzner Steven Perl. Czarna ksiega
  • Gleen Cook Czarna Kompania (2)
  • 1.Cook Glen Czarna Kompania
  • Bagley Desmond Osuwisko(1)
  • Can You Keep a Secret Sophie Kinsella
  • Antologia Fantastyka Przygo W pogoni za wezem morskim (1967
  • Amy Kathleen Ryan Vibes (epub)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jausten.xlx.pl

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A co naj­mniej au­re­olę ukry­tej świę­to­ści.Wpraw­dzie w in­nym na­stro­ju oskar­ża pana o le­wan­tyń­skie ce­chy.Na­wet we mnie wzbu­dził pan pew­ną cie­ka­wość.Czym jed­nak jest świę­tość, pa­nie Som­mo? Zmar­no­wa­łem dzie­więć lat ży­cia na da­rem­ne po­szu­ki­wa­nia lo­gicz­nej i w mia­rę obiek­tyw­nej od­po­wie­dzi.Może pan po­chwa­li te wy­sił­ki i ze­chce mnie oświe­cić? Po­nie­waż wciąż nie mam po­ję­cia.Na­wet słow­ni­ko­wa de­fi­ni­cja świę­to­ści wy­da­je mi się płyt­ka i pu­sta, wręcz ogól­ni­ko­wa.Na­dal od­czu­wam po­trze­bę roz­szy­fro­wa­nia tego i owe­go.Cho­ciaż mój czas już się skoń­czył.Ale po­mi­mo to: świę­tość? Albo cel? Ła­ska? Co wilk wie o księ­ży­cu, do któ­re­go wyje wy­cią­ga­jąc szy­ję? Co ćma wie o pło­mie­niu, w któ­rym opa­la so­bie skrzy­deł­ka? Co mor­der­ca wiel­błą­dów wie o od­ku­pie­niu? Czy ze­chce pan mi po­móc?Ale bez żad­nych świę­tosz­ko­wa­tych ka­zań, ty śmier­dzą­cy hi­po­kry­to, któ­ry ośmie­li­łeś się cheł­pić przede mną, że ni­g­dy nie roz­la­łeś ani kro­pli krwi.Że ni­g­dy nie strą­ci­łeś wło­sa z gło­wy żad­ne­mu Ara­bo­wi.Że pod­li­zy­wa­niem za­mie­rzasz od­ku­pić Zie­mię Świę­tą.Wy­pę­dzić z niej ob­cych za po­mo­cą cza­rów, za­klęć oraz mo­ich pie­nię­dzy.Oczy­ścić dzie­dzic­two na­szych przod­ków za po­mo­cą czy­stej oli­wy z oli­wek.Wy­pie­przyć moją żonę, odzie­dzi­czyć mój dom, oca­lić mo­je­go syna, za­in­we­sto­wać mój ma­ją­tek, a po­tem ci­skać bi­blij­ne gro­my na moją zgni­li­znę mo­ral­ną.Je­steś mę­czą­cy.Iry­tu­ją­cy jak ko­mar.Nie masz mi ni­cze­go no­we­go do za­ofia­ro­wa­nia.Już daw­no skoń­czy­łem z two­im ga­tun­kiem i zwró­ci­łem się ku bar­dziej zło­żo­nym oso­bo­wo­ściom.Za­bie­raj pie­nią­dze i zmy­kaj z pola ostrza­łu.Co do mnie, nie mogę ofia­ro­wać nic wię­cej, tyl­ko moją szyb­ką śmierć.W li­ście wy­ra­ża pan na­dzie­ję, że „speł­nię swój kie­lich” – i tak się sta­ło, mój kie­lich jest pra­wie pu­sty.Oskar­ża mnie pan, że ukra­dłem „je­dy­ny skarb bie­da­ka” i okru­chy pań­skie­go chle­ba.Ale w rze­czy­wi­sto­ści to ja zbie­ram te­raz okru­chy z pań­skie­go ko­szer­ne­go sto­łu.Każe mi pan „dźwi­gać swój los”, ale w obec­nym sta­nie nie mogę ni­cze­go dźwi­gać.Sły­szy pan dzwo­ny, ale dzwo­ny dzwo­nią tu­taj, nad moją gło­wą.Cze­go pan jesz­cze chce? Po­ży­wić się sty­pą po zmar­łym?A pro­pos sty­py po zmar­łym, ko­cha­ny Za­khe­im oce­nia mnie z grub­sza na dwa mi­lio­ny do­la­rów.Więc na­wet po od­li­cze­niu po­ło­wy Bo­aza, pań­ska część wy­nie­sie cał­kiem spo­ro.Bę­dzie pan mógł jeź­dzić li­mu­zy­ną od „pierw­sze­go stop­nia od­ku­pie­nia” do na­stęp­ne­go.Za­khe­im i jego żół­to­wło­sa cór­ka od­gra­ża­ją się, że wpad­ną z wi­zy­tą w tym ty­go­dniu; Za­khe­im po­sta­no­wił za­brać mnie sa­mo­cho­dem do Je­ro­zo­li­my, „w ra­zie po­trze­by siłą”, na ra­dio­te­ra­pię w szpi­ta­lu Ha­das­sa, i za jed­nym za­ma­chem zwró­cić panu pań­skie naj­droż­sze ja­gniąt­ko.Ja jed­nak pi­sząc te sło­wa po­sta­no­wi­łem tu­taj zo­stać.Cze­go mam szu­kać w Je­ro­zo­li­mie? Wy­zio­nąć du­cha wśród za­śli­nio­nych pro­ro­ków i uja­da­ją­cych na­wie­dzo­nych me­sja­szy? Zo­sta­nę z moim sy­nem.Po­skła­dam resz­tę wor­ków.Po­prze­bie­ram rzod­kiew­ki.Po­zwi­jam sta­re sznur­ki.Może spro­wa­dzę klow­na z Haj­fy, któ­rym jest mój oj­ciec; urzą­dzi­my so­bie ro­dzin­ny ma­ra­ton bi­lar­do­wy, do­pó­ki nie pad­nę tru­pem.Czy pan jej po­zwo­li zo­stać ze mną tro­chę dłu­żej? Pro­szę.Wpi­sze pan do­dat­ko­wą po­zy­cję do swo­je­go re­je­stru do­brych uczyn­ków.Boaz opo­wia­da mi, wy­krzy­wia­jąc usta ze znu­dze­niem gra­ni­czą­cym z po­gar­dą, że jed­na z jego tu­tej­szych ko­cha­nek kie­dyś lała wodę na ręce sta­re­go guru z Wi­scon­sin, któ­ry we­dług niej po­tra­fił le­czyć zło­śli­we cho­ro­by użą­dle­nia­mi psz­czół.A ja, ku wła­sne­mu zdu­mie­niu, dzi­siaj rano za­ba­wia­łem się wpy­cha­niem la­ski do ula.Ale psz­czo­ły Bo­aza, rów­nie znu­żo­ne i roz­tar­gnio­ne jak ja albo rów­nie mi­łu­ją­ce po­kój jak on, tyl­ko brzę­cza­ły wo­kół mnie i nie chcia­ły kłuć.Może od­strę­czał je odór śmier­ci, któ­ry do mnie przy­lgnął.A może one nie chcą uzdra­wiać lu­dzi ma­łej wia­ry?Tak więc mi­mo­wol­nie po­wra­cam do swo­jej sta­rej ob­se­sji: zmie­niam każ­dą za­błą­ka­ną psz­czo­łę w sym­bol teo­lo­gicz­ne­go pro­ble­mu, tyl­ko po to, żeby za­ata­ko­wać ją zgrzy­ta­jąc zę­ba­mi i zmiaż­dżyć ra­zem z jej pro­ble­mem.A na jej da­rem­nej śmier­ci zbu­do­wać nowy pro­blem.I po­spiesz­nie roz­wa­lić ten nowy pro­blem cel­nym strza­łem.Od dzie­wię­ciu lat zma­gam się z Ma­chia­vel­lim, roz­kła­dam Hob­be­sa i Loc­ke’a na czyn­ni­ki pierw­sze, wy­pru­wam fla­ki z Mark­sa, tra­wio­ny żą­dzą, żeby udo­wod­nić raz na za­wsze, że ani ego­izm, ani pod­łość, ani okru­cień­stwo ludz­kiej na­tu­ry nie de­cy­du­je o na­szych au­to­de­struk­cyj­nych skłon­no­ściach.Nisz­czy­my sa­mych sie­bie (i wkrót­ce uni­ce­stwi­my cały nasz ga­tu­nek) wy­łącz­nie z po­wo­du „wyż­szych aspi­ra­cji”, z po­wo­du teo­lo­gicz­nej cho­ro­by.Z po­wo­du pa­lą­cej po­trze­by „zba­wie­nia”.Z po­wo­du ob­se­sji od­ku­pie­nia.Czym jest ob­se­sja od­ku­pie­nia? Je­dy­nie przy­kryw­ką dla cał­ko­wi­te­go bra­ku pod­sta­wo­wej zdol­no­ści do ży­cia.Taką zdol­ność po­sia­da każ­dy kot.My na­to­miast, ni­czym wie­lo­ry­by rzu­ca­ją­ce się na brzeg w ma­so­wym sa­mo­bój­czym sza­le, cier­pi­my na za­awan­so­wa­ny uwiąd zdol­no­ści do ży­cia.Stąd po­wszech­na chęć znisz­cze­nia i uni­ce­stwie­nia wszyst­kie­go, co mamy, żeby wy­kar­czo­wać ścież­kę do kra­iny zba­wie­nia, któ­ra ni­g­dy nie ist­nia­ła i nie może ist­nieć.Ra­do­śnie po­świę­cić wła­sne ży­cie, gor­li­wie mor­do­wać in­nych lu­dzi w imię ja­kiejś wy­bla­kłej, fał­szy­wej ma­gicz­nej ilu­zji, któ­ra wy­da­je nam się „Zie­mią Obie­ca­ną”, Ja­kie­goś mi­ra­żu, któ­ry uwa­ża­my za „waż­niej­szy od ży­cia”.Cze­go to już nie za­li­cza­li­śmy do ka­te­go­rii „waż­niej­sze od ży­cia”? W czter­na­stym wie­ku w Up­psa­li dwaj mni­si pew­nej nocy za­rżnę­li dzie­więć­dzie­siąt osiem sie­rot, a po­tem skoń­czy­li ze sobą, wszyst­ko dla­te­go, że w oknie klasz­to­ru po­ja­wił się srebr­ny lis na znak, że Dzie­wi­ca ich ocze­ku­je.A za­tem: wciąż od nowa po­kry­wać zie­mię „dy­wa­nem na­szych roz­pry­śnię­tych mó­zgów / jak­by bia­ły­mi ró­ża­mi”? dy­wa­nem prze­zna­czo­nym dla prze­czy­stych stóp ja­kie­goś nie­praw­do­po­dob­ne­go zba­wi­cie­la (jak w wier­szu pew­ne­go miej­sco­we­go fa­na­ty­ka, któ­ry rze­czy­wi­ście roz­py­lił po zie­mi swój mózg, kie­dy Bry­tyj­czy­cy wła­do­wa­li mu w czasz­kę dwa­dzie­ścia kul z pi­sto­le­tu) [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agafilka.keep.pl
  • top

    twitter facebook rss

    Copyright © Zadurzyłem się w Percym - wyrzucił z siebie Nico. - Taka jest prawda. Taki jest mój wielki sekret. | design from css3templates.co.uk

    Darmowy hosting zapewnia PRV.PL