Anna Brzezinska Zmijowa Harfa (3) 

do ÂściÂągnięcia; ebook; download; pdf; pobieranie

  • Index
  • r 01.05 (3)
  • 4 (46)

WÄ…tki

  • Index
  • ebooks.PL.Anna.B.Kisiel Lowczyc. .Wspolczesna.Gospodarka.Swiatowa.(osiol.NET).www!OSIOLEK!com
  • ArgasiÅ„ska Anna Jezus MiÅ‚osierny Nawraca
  • Campbell, Anna Eine geheimnisvolle Lady
  • Jerzy.Brzezinski. .Metodologia.BadaÅ„.Psychologicznych.(2005).(PWN)
  • Anna BrzeziÅ„ska Zbójecki Goœciniec
  • Brad Meltzer Book of Fate
  • Lesniakiewicz K. XIV tajemnica historii (2)
  • Cowie Vera Los szczescia
  • Cosmos Carl Sagan
  • Ostatnie zyczenie
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkadziecka.xlx.pl

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nadto sama rzek³a, ¿e jeszcze zdalszego po³udnia wêdruje.Czemu ja wiarê dajê, bo wiedzie ze sob¹ jadzio³ka, apodobnego plugastwa nie wi­duje siê w Krainach Wewnêtrznego Morza.Suchywilk wys³ucha³ owych rewelacji z pozornym spo­kojem, nie spuszczaj¹cjednakowo¿ wzroku z KoŸlarza, który z pocz¹tku poblad³, póŸniej zaœ pokraœnia³nieznacz­nie.I czemuœ bardzo uwa¿nie zapatrzy³ siê w baraszkuj¹­cych podkar³owat¹ wierzb¹ biesiadników.Starannie uni­kaj¹c wzroku Suchywilka.- To nie mo¿e byæ! - wybuch³ na koniec ksi¹¿ê.- To nie mo¿e byæ wasza córka!Niepodobna!- Tedy spotkaliœcie siê na Szcze¿upinach - powtórzy³ Zwajca.Takim g³osem, ¿eksi¹¿ê uspokoi³ siê w jednej chwili.- Wsiedliœmy na ten sam statek - wyjaœni³.Zwajecki kniaŸ sapn¹³ gniewnie.Nie podoba³o mu siê to wszystko.Jedna rzeczwspólne wojowanie przeciwko Wê¿ymordowi, pomyœla³, albo palenie pomorckichokrê­tów w Cieœninach Wieprzy, ale zgo³a inna, jak mi siê ten ¿alnicki wypêdekwedle dziewki zacznie pêtaæ.Jej nie g³adkie s³Ã³wka potrzebne, nie gadania outraconym dzie­dzictwie na pos³aniu z sosnowych ga³êzi, tylko kamienny dworzec,suche ³o¿e, komora pobielana i ch³op nale¿yty.Z naszych.Silny a spokojny, bo widaæ, ¿e ma dziewka szumn¹ g³Ã³wkê i byle ktojej czepcem nie nakryje.Jeœli ten ¿alnicki ch³ystek, ten go³odupiec, pomyœla³ posêpnie, zawczasudziewczynie we ³bie zam¹ci³, tedy bardzo rych³o ju¿ nie przed samym Wê¿ymordembêdzie siê po oczeretach chowa³.Bo ja dziecka ukrzywdziæ nie pozwolê.Bo tojest kniaziowska córka.Nie byle ch³opka, któr¹ siê gdzieœ za gumnem wyryæka,miêdzy lebiod¹ a po­krzywami.Bezwiednie zmaca³ stylisko solidnego, zwajeckiego to­porka.- Uspokójcie¿ siê - poprosi³ starszawy najemnik.- Nikt waszej dziewce uchybiænie zamyœla.Ani przedsiê jej nie uchybi³.Usi¹dŸcie¿ na pniaku, przecie niebêdziemy na siebie zêbów jako psy szczerzyæ.Trza siê rozmówiæ.Rozwa¿nie,uczciwie i w spokojnoœci, ¿eby siê za t¹ przy­czyn¹ miêdzy nami jakieœ kwasynie zaczê³y.- Jesteœcie pewni, ¿e to wasza dziewka? - przerwa³ ostro ¿alnicki ksi¹¿ê,otrz¹sn¹wszy siê najwyraŸniej z za­dziwienia.- ¯e was jaki bóg nie zwiód³? Nieomami³?- Jakom w³asnych rodzicieli pewien - potwierdzi³ os­chle Suchywilk.- A jak siêwam zdaje? ¯e bym pierwsz¹ z brzegu przyb³êdê dzieckiem obwo³a³? Toæ mi kupcypod Ha³uñsk¹ Gór¹ niejedn¹ tak¹ oszukañcz¹ córê sprzedaæ próbowali! Nie, panie,to moja krew.Krew Selli.I nie po­zwolê jej ukrzywdziæ.- Nikt jej ukrzywdziæ nie zamierza - powtórzy³ cier­pliwie najemnik.-Powstrzymajcie siê z os¹dem, póki ca­³ej historii nie wys³uchacie.Pogwarzymysobie, jak przy­stoi ludziom starszym i statecznym.A KoŸli P³aszcz tym­czasemza wasz¹ córk¹ ogrody przepatrzy, bo istotnie tu­taj nie miejsce dla niewiasty.Choæ z tego, coœmy wczeœ­niej ogl¹dali, nie widzi mi siê, by pierwszy lepszydworak wasz¹ córkê ukrzywdzi³.***Pan Krzeszcz wdar³ siê do ksi¹¿êcych ogrodów w pier­wszej fali buntowników.Nie, bynajmniej nie rzuci³ go na­przód nag³y przyp³yw odwagi.Farbiarzeotoczyli panaKrzeszcza zwart¹ ci¿b¹, naparli ze wszystkich stron i w ¿aden sposób niepotrafi³ siê wymkn¹æ.Stara³ siê tylko nie potkn¹æ i trzymaæ poœrodku, bo naskrajach gromady najprêdzej o z³¹ przygodê.Bieg³, ile si³ w nogach, i rycza³jak reszta.Œciska³ w garœci d³ugi, no¿ownicki sztylet, po­darunek zacnegofarbiarza, z którym siê pobrata³ pod fur­tk¹ do cytadeli.I przeklina³ w³asn¹g³upotê, która wpê­dzi³a go w podobn¹ kaba³ê.Inna rzecz, ¿e owej nocy niewiele pozosta³o we Spi­chrzy miejscbezpieczniejszych.Po tym, jak Rutewka sp³on¹³ na prowadz¹cym do œwi¹tynigoœciñcu, nikt nie kierowa³ rozszala³¹ t³uszcz¹.Ktoœ krzykn¹³: „Id¹Servenedyjki!", a pijana ludzka horda runê³a naprzód, tratuj¹c siê nawzajem izadeptuj¹c dopalaj¹ce siê resztki podium.Nic to, ¿e naprzeciw znaleŸli jedynieresztki œwi¹tecznego pochodu, ani te¿, ¿e nadchodz¹cy przyozdobili siêwstêga­mi z szubienic¹, znakiem buntowników.Dwie fale ludzkie runê³y na siebiez wrzaskiem.Pozbawieni przywódcy buntownicy wci¹¿ zapamiêtale miotali siê po placu, kiedyrozpad³a siê wie¿a Nur Nemruta.A tak¿e wtedy, gdy zza resztek œwi¹tynnego muruwypad³y Servenedyjki.Rozpoczê³a siê masakra.Nieoczekiwanie klêskê odwróci³ zwyczajny rzeŸnik, który do owego wieczoru niepoœwiêci³ ni jednej ¿ywszej myœli knowaniom Rutewki, a po prawdzie niewieledba³ ani o Rutewkê, ani o ksiêcia pana.Dba³ natomiast o swo­j¹ jatkê,niewielki, niski budynek o œwie¿o pobielonych œcianach i ¿Ã³³tych okiennicach.Ostatecznie by³a jedn¹ z najlepszych miejskich jatek.Jednak rzeŸnik Dyrgas³u­sznie uchodzi³ za cz³eka spokojnego, zgodliwego i niesko­rego do zwady.Mo¿e nawet od¿a³owa³by jatkê, bo Servenedyjek ba³ siê równie mocno jak innimieszczanie, zaœ pêdz¹cy przed nimi t³um wydawa³ siê rozjuszony i groŸny.Wola³jednak stawiæ czo³a Servenedyjkom ni¿ teœciowej, babie ohydnie wrednej inapastliwej, która na wieœæ o spa­leniu warsztatu do cna obrzydzi³aby mu¿ycie.Nie zdejmuj¹c zakrwawionego fartucha, rzeŸnik Dyrga skin¹³ na dwóchrzemieœlników, którzy pracowali w jatce, na swoich trzech czeladników i kilkustruchla³ych uczniów [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agafilka.keep.pl
  • top

    twitter facebook rss

    Copyright © ZadurzyÅ‚em siÄ™ w Percym - wyrzuciÅ‚ z siebie Nico. - Taka jest prawda. Taki jest mój wielki sekret. | design from css3templates.co.uk

    Darmowy hosting zapewnia PRV.PL