Antologia SF Don Wollheim Proponuje 1986 

do ÂściÂągnięcia; ebook; download; pdf; pobieranie

  • Index
  • r 01.05 (3)
  • 4 (46)

Wątki

  • Index
  • Antologia Fantastyka Przygo W pogoni za wezem morskim (1967
  • Antologia Randki z piekla 001 Nieumarli w ogrodzie dobra i zl
  • Antologia PL 50 Historie przyszlosci (200
  • Antologia Swiaty braci Strugackich Czas u
  • Antologia W holdzie krolowi (1991)
  • Antologia Swiat grozy (1990)
  • Antologia O kobietach, czeskie opowiesci
  • Antologia Ksiega Strachu Tom I
  • Coreczka Liliana Fabisinska
  • Boyle, T. Coraghessan America
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cherish1.keep.pl

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chciwych, lecz samolubnych; chcących być blisko, żeby otrzeć się o czar - ale nie za blisko, żeby przypadkiem nie zaryzykować swojej cennej skóry.Niebezpieczni są groupie innego rodzaju - prawdziwi groupie.Tacy, którzy zrobią wszystko, aby dostać się na sieć.Niezwykle groźni dla pajęczarza, dla spokoju jego umysłu - tak niezbędnego do bezpiecznej jazdy.Próbują niepostrzeżenie zbliżyć się do pajęczarza i.Och, groupie są potrzebni.Inaczej skąd bralibyśmy rekrutów? Jednak trzeba ich trzymać z dala od pajęczarzy, ponieważ to zbyt bolesne, kiedy traci się kogoś, kto stał się nam bliski.Podwójnie bolesne dla mnie, bo moja siostra i ja też kiedyś byłyśmy groupie.Ja teraz jeżdżę, lecz nasze drzewo straciło nas obie.Ona, tak podobna do mnie jak hologram, jest teraz chmurą atomów rozrzuconych w Galaktyce.Opłakuję tę stratę na nowo ze śmiercią każdego niedoszłego pajęczarza - a tak wielu z nich ginie.To inna cena, jaką płacimy.A oni, mieszkańcy planet, próbują nam to wynagrodzić, zapominając, że coś nieskończenie cennego na jednej planecie, na drugiej może być równie powszechne jak tlen.Zresztą i tak nie mogłabym niczego ze sobą wziąć.W udzie lub ustach przenoszę to, czego gdzieś rozpaczliwie potrzebują.Dla siebie - nigdy.Są inne korzyści; rzeczy, których nie trzeba przenosić.W otaczającym mnie tłumie ludzi gadających gorączkowo lub czekających, aż wypowiem swoje zdanie, były co najmniej cztery osoby umieszczone specjalnie, abym mogła sobie wybrać.Muskularny siłacz; najśliczniejszy chłoptaś, jakiego kiedykolwiek widziałam; superszykowna babka przyćmiewająca urodą lekarkę o kilka rzędów wielkości; wspaniała nimfetka.Sama śmietanka - według kryteriów tego świata.Co w tym wypadku oznaczało „niski, przysadzisty, bezogoniasty, niebieskoskóry o białym, prawie bezbarwnym futrze porastającym drobnymi kłaczkami każdy nieosłonięty ubraniem skrawek ciała - czyli prawie wszystko! - z wyjątkiem okolic oczu i ust”.Widziałam brzydszych, o wiele, a poza tym prawdopodobnie wydawałam się im stworzeniem równie dziwnym, jeżeli nie dziwniejszym.Jestem hetero, a muskularny wyglądał na nieźle obdarzonego tym, co taki chłop powinien posiadać - jego strój nie pozostawił wiele dla mojej bogatej wyobraźni - więc nie tracąc czasu wzięłam go w posiadanie: położyłam mu rękę na ramieniu i poprosiłam, żeby się nie zmywał.Jednocześnie uprzejmie dałam do zrozumienia pozostałej trójce, że z pewnościa wybrałabym ich, gdybym gustowała w takich specjalnościach.Nimfetka nadęła się, lecz siłacz zmierzył mnie bardzo nieprofesjonalnym spojrzeniem, w którym odczytałam trochę zadowolenia z tego, że został wybrany, ale w większości nie wypowiedziane „mniam-mniam, będzie radocha!”Bardzo mi to wszystko pochlebiło.Mój Liściu, jak ten tłum dookoła mnie gadał i gadał.Pajęczarz potrzebuje dwóch rzeczy, by odnowić swoje siły psychofizyczne po jeździe; jak na razie, dostałam tylko jedną z nich.Kiedy kolana zaczęła się pode mną uginać, pozwoliłam na to.Złapał mnie z łatwością i wziął na ręce jak dziecko, chociaż byłam o głowę od niego wyższa.Owinęłam go ogonem w talii.- Medyka - zawołał głosem przepojonym troską.- Ciebie - powiedziałam i uśmiechnęłam się.Dotarło do niego; chwytny ogon przydaje się czasem.Przedarł się przez tłum niosąc mnie w ramionach, jakbym nic nie ważyła, jakbym była tylko pustą czarną dziurą w sercu Galaktyki.W zupełności mi to odpowiadało.Miał miejsce dziwny incydent.Jakaś babka - starsza, jeżeli zmarszczki i przerzedzone futro oznaczały to, co zwykle oznaczają - dostrzegła mojego siłacza i jej twarz przybrała głęboko niebieską barwę.- Malachi - syknęła, lecz mój siłacz nie zwolnił kroku.W myślach wzruszyłam ramionami: krewna czy kochanka, odzyska go z powrotem, jak tylko odlecę.W pełni zregenerowałam swoje siły psychofizyczne [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agafilka.keep.pl
  • top

    twitter facebook rss

    Copyright © Zadurzyłem się w Percym - wyrzucił z siebie Nico. - Taka jest prawda. Taki jest mój wielki sekret. | design from css3templates.co.uk

    Darmowy hosting zapewnia PRV.PL