Balzac Honore de Eugenia Grandet 

do ÂściÂągnięcia; ebook; download; pdf; pobieranie

  • Index
  • r 01.05 (3)
  • 4 (46)

Wątki

  • Index
  • Balzac Honoriusz Dwaj poeci stracone zludzenia(1
  • Balzac Honoriusz Kuzyn Pons(1)
  • Balzac Honoriusz Bal w Sceaux
  • Balzac Honoriusz Corka Ewy(1)
  • Balzac Honoriusz Ojciec Goriot(1)
  • Anne McCaffrey La Grande Guerre des Fils 1 L
  • Balzac, Honore de Die Frau von dreissig Jahren id
  • Balzac Honore de Male niedole pozycia malzenskie
  • Balzac, Honore de Glanz und Elend der Kurtisanen
  • Cook Robin Goraczka
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anieski.keep.pl

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tu­zin jest to sta­ro­żyt­ny oby­czaj, jesz­cze prze­cho­wy­wa­ny świę­cie w nie­któ­rych oko­li­cach w cen­trum Fran­cji.W Ber­ry, w An­jou, kie­dy mło­da dziew­czy­na wy­cho­dzi za mąż, ro­dzi­na jej lub ro­dzi­na mę­ża da­je jej sa­kiew­kę, w któ­rej znaj­du­je się, za­leż­nie od za­moż­no­ści, dwa­na­ście sztuk al­bo dwa­na­ście tu­zi­nów sztuk lub też dwa­na­ście se­tek sztuk sre­bra al­bo zło­ta.Naj­bied­niej­sza pa­stusz­ka nie wy­szła­by za mąż bez swe­go tu­zi­na, choć­by się miał skła­dać z gro­sza­ków.Dziś jesz­cze mó­wią w Is­so­udun o ja­kimś tu­zi­nie ofia­ro­wa­nym bo­ga­tej dzie­dzicz­ce, za­wie­ra­ją­cym sto czter­dzie­ści czte­ry zło­te por­tu­ga­ły.Pa­pież Kle­mens VII, wuj Ka­ta­rzy­ny Me­dy­cyj­skiej, wy­da­jąc ją za Hen­ry­ka III, ofia­ro­wał jej dwa tu­zi­ny sta­ro­żyt­nych me­da­li zło­tych ogrom­nej war­to­ści.W cza­sie obia­du oj­ciec, rad, że je­go Eu­ge­nia jesz­cze pięk­niej­sza jest w no­wej suk­ni, wy­krzyk­nął:— Sko­ro dziś imie­ni­ny Eu­ge­nii, za­pal­my na ko­min­ku.To bę­dzie do­bra wróż­ba.— Pa­nien­ka z pew­no­ścią wyj­dzie za mąż w tym ro­ku, ani chy­bi — rze­kła Wiel­ka Na­non, za­bie­ra­jąc reszt­ki gę­si, te­go ba­żan­ta bed­na­rzy.— Nie wi­dzę dla niej par­tii w Sau­mur — od­par­ła pa­ni Gran­det, pa­trząc na mę­ża nie­śmia­łym wzro­kiem, któ­ry — zwa­żyw­szy jej wiek — świad­czył o zu­peł­nej nie­wo­li mał­żeń­skiej, w ja­kiej ję­cza­ła bied­na ko­bie­ta.Gran­det po­pa­trzył na cór­kę i wy­krzyk­nął we­so­ło:— Dzie­ci­na ma dziś dwa­dzie­ścia trzy la­ta; trze­ba bę­dzie nie­dłu­go się nią za­jąć.Eu­ge­nia i mat­ka wy­mie­ni­ły po­ro­zu­mie­waw­cze spoj­rze­nie.Pa­ni Gran­det by­ła to ko­bie­ta chu­da i su­cha, żół­ta jak cy­try­na, nie­zręcz­na, po­wol­na, jed­na z tych ko­biet, któ­re wy­da­ją się stwo­rzo­ne na ofia­ry ty­ra­nii.Mia­ła gru­be ko­ści, gru­by nos, gru­be czo­ło, wy­łu­pia­ste oczy i przed­sta­wia­ła na pierw­szy rzut oka po­do­bień­stwo z owy­mi zdę­bia­ły­mi owo­ca­mi, któ­re już nie ma­ją so­ku.Zę­by mia­ła czar­ne i rzad­kie, twarz po­marsz­czo­ną, bro­dę w kształ­cie ka­lo­sza.By­ła to prze­zac­na ko­bie­ta, praw­dzi­wa La Ber­tel­li­ère.Ksiądz Cru­chot umiał od cza­su do cza­su po­wie­dzieć jej, że by­ła za mło­du wca­le ni­cze­go i pa­ni Gran­det wie­rzy­ła mu.Aniel­ska sło­dycz, re­zy­gna­cja owa­da drę­czo­ne­go przez dzie­ci, rzad­ka po­boż­ność, nie­zmą­co­na po­go­da du­szy, do­bre ser­ce, zy­ski­wa­ły jej po­wszech­ne współ­czu­cie i sza­cu­nek.Mąż nie da­wał jej ni­g­dy wię­cej niż sześć fran­ków na­raz na drob­ne wy­dat­ki.Mi­mo że śmiesz­na na po­zór, ta ko­bie­ta, któ­ra w po­sa­gu i w spad­kach wnio­sła Gran­de­to­wi wię­cej niż trzy­sta ty­się­cy fran­ków, czu­ła się za­wsze tak bar­dzo upo­ko­rzo­na za­leż­no­ścią i nie­wo­lą, prze­ciw któ­rym ła­god­ność jej nie po­zwa­la­ła się bun­to­wać, że ni­g­dy nie po­pro­si­ła ani o je­den grosz, ani nie uczy­ni­ła naj­mniej­szej uwa­gi przy pod­pi­sy­wa­niu ak­tów, któ­re przed­kła­dał jej re­jent Cru­chot.Ta nie­do­rzecz­na i skry­ta du­ma, to szla­chec­two du­szy wciąż ra­nio­nej i dep­ta­nej przez mę­ża, gó­ro­wa­ły w po­stę­po­wa­niu tej ko­bie­ty.Pa­ni Gran­det no­si­ła sta­le zie­lo­ną le­wan­ty­no­wą7 suk­nię, któ­rą przy­wy­kła kłaść pra­wie ca­ły rok; da­lej du­żą bia­łą ba­weł­nia­ną chust­kę, słom­ko­wy ka­pe­lusz i pra­wie za­wsze mia­ła na so­bie czar­ny far­tuch.Ma­ło wy­cho­dząc z do­mu, nie­wie­le zu­ży­wa­ła trze­wi­ków.Ni­g­dy nie po­trze­bo­wa­ła ni­cze­go dla sie­bie.To­też Gran­det, zdję­ty nie­kie­dy wy­rzu­tem i przy­po­mi­na­jąc so­bie, ile upły­nę­ło od cza­su, jak dał żo­nie sześć fran­ków, żą­dał za­wsze na szpil­ki dla niej przy sprze­da­ży rocz­ne­go zbio­ru.Kil­ka du­ka­tów ofia­ro­wa­nych przez Ho­len­dra lub Bel­ga, na­byw­cę wi­no­bra­nia, sta­no­wi­ły naj­pew­niej­szy rocz­ny do­chód pa­ni Gran­det.Ale kie­dy do­sta­ła swo­ich pięć du­ka­tów, mąż mó­wił czę­sto, tak jak­by mie­li wspól­ną sa­kiew­kę:— Czy nie mo­gła­byś mi po­ży­czyć pa­rę gro­szy?I bied­na ko­bie­ta, szczę­śli­wa, że mo­że coś uczy­nić dla czło­wie­ka, któ­re­go spo­wied­nik przed­sta­wiał jej ja­ko wład­cę i pa­na, od­da­wa­ła mu w cią­gu zi­my owych pa­rę du­ka­tów otrzy­ma­nych na szpil­ki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agafilka.keep.pl
  • top

    twitter facebook rss

    Copyright © Zadurzyłem się w Percym - wyrzucił z siebie Nico. - Taka jest prawda. Taki jest mój wielki sekret. | design from css3templates.co.uk

    Darmowy hosting zapewnia PRV.PL