Paulo Coelho Alchemik (2) 

do ÂściÂągnięcia; ebook; download; pdf; pobieranie

  • Index
  • r 01.05 (3)
  • 4 (46)

WÄ…tki

  • Index
  • Paulo Coelho Na brzegu rzeki Piedry usiadÅ‚am i pÅ‚akaÅ‚am (2)
  • Coelho, Paulo Der Sieger bleibt allein
  • Paulo Coelho Weronika postanawia umrzeć
  • Paulo Coelho Weronika postanawia umrzeć (2)
  • Paulo Coelho Weronika postanawia umrzeć (3)
  • Pielgrzym Paulo Coelho
  • Coelho, Paulo The Valkyries
  • problematyka (328 stron)
  • Baker The Cities 1 The City of Ravens
  • Jrr Tolkien Powrot Krola (1 z 2)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rejestracja.pev.pl

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ponadto - ci¹gn¹³ Anglik - Kamieñ Filozo­ficzny posiada niezwyk³¹ w³aœciwoœæ.Otó¿ jedna jego drobina wystarczy, by przemieniæ w z³oto nie­przebrane iloœcipospolitego metalu.Odt¹d zaciekawienie m³odzieñca Alchemi¹ ro­s³o.Myœla³, ¿e przy odrobiniecierpliwoœci, bêdzie móg³ przemieniæ wszystko w drogocenny kruszec.Zaczytywa³siê biografiami tych, którym siê to uda³o: Helwecjusza, Eliasza, Fulcanelliego,Al-D¿abira.By³y to fascynuj¹ce historie, bo ludzie ci byli do koñca wierniW³asnej Legendzie.Podró­¿owali po œwiecie, spotykali mêdrców, czynili cuda naoczach niedowiarków, strzegli tajemnicy Ka­mienia Filozoficznego i EliksiruD³ugowiecznoœci.Ale ilekroæ pragn¹³ dowiedzieæ siê, w jaki spo­sób dokonaæ Wielkiego Dzie³a,czu³ siê ca³kowicie zagubiony.Mia³ pod rêk¹ jedynie parê starych ry­cin,zaszyfrowanych wskazówek i zawik³anych tekstów.- Dlaczego oni wszyscy u¿ywaj¹ jêzyka tak trudnego do zrozumienia? - spyta³pewnego wie­czoru.Zauwa¿y³ wtedy, ¿e Anglik nie by³ dobrze uspo­sobiony, tak jakby brakowa³o mujego ksi¹¿ek.- Aby mogli ich zrozumieæ jedynie ci, którzy s¹ zdolni zrozumieæ - odpar³Anglik.- WyobraŸ so­bie, ¿e pewnego dnia wszyscy zaczn¹ przemieniaæ pospolitemetale w z³oto.W krótkim czasie z³oto sta³oby siê zupe³nie bezwartoœciowe.Jedynie umy­s³y dociekliwe i wytrwali badacze mog¹ dokonaæ Wielkiego Dzie³a.Oto dlaczego znalaz³em siê na tej pustyni.Po to, by spotkaæ prawdziwegoAlche­mika, takiego, który pomo¿e mi odczytaæ zaszyfrowane symbole.- A kiedy zosta³y napisane te ksiêgi? - spyta³ m³odzieniec.- Przed wiekami.- Przecie¿ w tamtych odleg³ych czasach nie ist­nia³y jeszcze drukarnie.By³owiêc niemo¿liwoœci, by wszyscy zaznajomili siê z arkanami Alchemii.Po co zatemten zagmatwany jêzyk i tajemnicze ry­ciny?Mimo nalegañ, Anglik nie odpowiedzia³ ani s³owem.Za to stwierdzi³, ¿e od wieludni obserwu­je bacznie karawanê, ale niczego nowego nie od­kry³.Dostrzeg³jedynie, ¿e coraz czêœciej mówiono o wojnie.Pewnego dnia m³ody cz³owiek zwróci³ wszystkie ksi¹¿ki Anglikowi.- No i co, wiele ju¿ siê nauczy³eœ? - spyta³ za­ciekawiony Anglik.Szuka³niecierpliwie rozmów­cy, by choæ na chwilê zapomnieæ o wisz¹cej nad ni­migroŸbie wojny.- Dowiedzia³em siê, ¿e wszechœwiat posiada duszê i ten, kto jest w stanie teduszê poj¹æ, zrozumie jednoczeœnie mowê rzeczy.Dowiedzia³em siê równie¿, ¿eliczni alchemicy ¿yli zgodnie z W³asn¹ Legend¹ i tym uda³o siê dotrzeæ do DuszyŒwiata, Kamienia Filozoficznego i Eliksiru D³ugowiecznoœci.Ale najbardziejzadziwi³o mnie to, ¿e wszystkie te rzeczy s¹ tak proste, ¿e mo¿na je wykuæ wkawa³ku szmaragdu.Anglik by³ zawiedziony.A wiêc ani d³ugie lata studiów, ani zawi³e formu³y, aniskomplikowane przyrz¹dy laboratoryjne nie wywar³y na Hiszpanie najmniejszegowra¿enia.„Jest zbyt nieokrzesany, by poj¹æ to wszystko" - stwierdzi³ w duchu.Zebra³ swoje ksi¹¿ki i zamkn¹³ je w kufrach przytroczonych do siod³a.- Wracaj lepiej do obserwacji karawany - rzek³.- Mnie ona nie nauczy³a zbytwiele.I m³odzieniec na nowo zapatrzy³ siê w cichy bezmiar pustyni i w piasekubijany kopytami wê­druj¹cych zwierz¹t.„Ka¿dy uczy siê po swojemu -powiedzia³sam do siebie.- Jego sposób nie jest dobry dla mnie, ani mój dla niego, aleobaj próbu­jemy iœæ œladem naszej W³asnej Legendy i za to go ceniê".Karawana posuwa³a siê.odt¹d dzieñ i noc.Nie­ustannie pojawiali siê wys³annicyo zawoalowanych twarzach i przewodnik, który zaprzyjaŸni³ siê teraz zm³odzieñcem, wyjaœni³ mu, ¿e wojna po­miêdzy klanami od dawna ju¿ by³a w toku.I jeœli uda im siê dotrzeæ ca³o do Oazy, bêdzie to wielkim szczêœciem.Objuczone zwierzêta by³y wycieñczone d³ug¹ drog¹, a ludzie coraz bardziejmilcz¹cy.Noc¹ owa cisza stawa³a siê nie do zniesienia, tak ¿e nawet g³oswielb³¹dów, który wczeœniej by³ jedynie zwy­k³ym parskaniem, napawa³ wszystkichprzemo¿­nym lêkiem.W ka¿dej chwili móg³ przecie¿ staæ siê zwiastunem ataku.Ale przewodnik wydawa³ siê niewzruszony w obliczu bliskiej wojny.- Póki co, ¿yjê - rzek³ do m³odzieñca, posilaj¹c siê garœci¹ daktyli w noc bezksiê¿yca i bez ognia.- Kiedy jem, nie zajmuje mnie nic poza jedzeniem.Kiedy idê, to idê, i tyle.A jeœli przyjdzie mi walczyæ, jeden dzieñ nie bêdzielepszy od drugiego, by umrzeæ.Bo nie ¿yjê ani w przesz³oœci, ani wprzysz³oœci.Dla mnie istnieje tylko dzisiaj i nie obchodzi mnie nic wiêcej.Jeœli kiedyœ uda ci siê trwaæ w teraŸniejszoœci, staniesz siê szczêœliwymcz³owiekiem.Zrozumiesz, ¿e tak jak pustynia têtni ¿y­ciem, tak jak niebo jestpe³ne gwiazd, tak wojow­nicy walcz¹, bo jest to nieod³¹cznie wpisane wcz³owiecz¹ dolê.I wtedy twoje ¿ycie stanie siê œwiêtem, wielkim widowiskiem,poniewa¿ bêdzie t¹ chwil¹, któr¹ w³aœnie ¿yjesz, ¿adn¹ inn¹.Dwie noce póŸniej, kiedy zasypiaj¹cy m³odzieniec spojrza³ na gwiazdê wskazuj¹c¹kierunek ich wêdrówki, wyda³o mu siê, ¿e horyzont nieco siê obni¿y³, bo nadpustyni¹ jarzy³o siê tysi¹ce gwiazd.- To oaza - rzeki przewodnik.- Dlaczego wiêc nie idziemy tam zaraz?- Bo najpierw potrzebujemy snu.Otworzy³ oczy, gdy s³oñce pojawi³o siê na horyzoncie.lam gdzie noc¹ b³yszcza³ygwiazdy, rozta­cza³ siê teraz jak okiem siêgn¹æ gêsty gaj palmowy.- Przybyliœmy! - wykrzykn¹³ Anglik, który do­piero co siê zbudzi³.M³odzieniec jednak milcza³.Nauczy³ siê ju¿ pu­stynnej ciszy i napawa³ goradoœci¹ widok palm.Czeka³a go jeszcze d³uga droga, nim dotrze do pi­ramid ipewnego dnia ten poranek stanie siê tylko odleg³ym wspomnieniem.Tymczasem by³ato te­raŸniejszoœæ, œwiêto, o którym mówi³ przewodnik.Stara³ siê zatem prze¿yæow¹ chwile czerpi¹c z do­œwiadczeñ z przesz³oœci i marzeñ o tym, co ma do­pieronadejœæ.Bo widok tysiêcy daktylowych palm, te¿ bêdzie kiedyœ wspomnieniem.Dziœ by³ dla niego cieniem, wod¹ i bezpiecznym schronie­niem przed tumultemwojny [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agafilka.keep.pl
  • top

    twitter facebook rss

    Copyright © ZadurzyÅ‚em siÄ™ w Percym - wyrzuciÅ‚ z siebie Nico. - Taka jest prawda. Taki jest mój wielki sekret. | design from css3templates.co.uk

    Darmowy hosting zapewnia PRV.PL