Amos Oz Moj Michael 

do ÂściÂągnięcia; ebook; download; pdf; pobieranie

  • Index
  • r 01.05 (3)
  • 4 (46)

Wątki

  • Index
  • 43 Michael P Kube Mcdowell Proba Tyrana
  • Armer Karl Michael Zbior opowiadan(1)
  • Moorcock Michael Amulet Szalonego Boga
  • Newton Michael Przeznaczenie dusz. Tom II
  • Chabon, Michael The amazing adventures of Kaval
  • Orson Scott Card Doradca inwestycyjny (6)
  • Cook Robin Kryzys
  • Desmond Bagley Odwet (7)
  • Ballard James Graham Fabryka bezkresnych snow
  • Namaste Zycie Âświatłem
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • okiemkrytyka.xlx.pl

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W nocy wie­ża się śmie­je, wy­so­ka i smu­kła śmie­je się, jak­by szep­ta­ła do sie­bie: Cho­pin i Schu­bert.Któ­re­goś sierp­nio­we­go dnia wy­bra­łam się z Mi­cha­elem na duży spa­cer.Jair zo­stał u mo­jej naj­lep­szej przy­ja­ciół­ki Ha­das­sy, na uli­cy Be­ca­lel.W Je­ro­zo­li­mie było lato.Uli­ce oświe­tla­ło inne świa­tło.Mam na my­śli porę mię­dzy wpół do szó­stej a wpół do siód­mej, ostat­nią go­dzi­nę dnia.Pie­ścił nas chłód.Na ma­łej ulicz­ce Pri Cha­dasz jest po­dwór­ko wy­bru­ko­wa­ne ka­mien­ny­mi pły­ta­mi.Od­ci­na się od uli­cy znisz­czo­nym pło­tem.Spo­mię­dzy płyt wy­bi­ło się sta­re drze­wo.Nie znam jego na­zwy.Gdy zimą cho­dzi­łam tędy sama, zda­wa­ło mi się, że jest mar­twe.Te­raz wy­strze­li­ło ostry­mi jak szpo­ny pą­ka­mi.Z Pri Cha­dasz skrę­ci­li­śmy w lewo, w uli­cę Fla­wiu­sza.Duży, śnia­dy męż­czy­zna w płasz­czu i sza­rym kasz­kie­cie wpa­try­wał się we mnie przez szy­bę skle­pu ryb­ne­go.Osza­la­łam, czy rze­czy­wi­ście mój praw­dzi­wy mąż, opa­tu­lo­ny płasz­czem, skar­cił mnie gniew­nym spoj­rze­niem przez oświe­tlo­ną wi­try­nę?Ko­bie­ty po­wy­no­si­ły na bal­kon cały do­by­tek: ró­żo­wą bie­li­znę, pie­rzy­ny i po­szwy.Szczu­pła, wy­so­ka dziew­czy­na sta­ła na jed­nym z bal­ko­nów przy uli­cy He­hasz­mo­na­im.Za­ka­sa­ła rę­ka­wy, gło­wę owi­nę­ła chust­ką.Za­pa­mię­ta­le tłu­kła pie­rzy­nę drew­nia­ną trze­pacz­ką.Nie za­uwa­ży­ła nas.W pew­nym miej­scu na mu­rze do­strze­gli­śmy za­tar­ty czer­wo­ny na­pis z cza­sów wal­ki o nie­pod­le­głość: „W ogniu i krwi upa­dła Juda, w ogniu i krwi Juda po­wsta­nie”.Ten po­gląd jest mi da­le­ki, ale me­lo­dia słów mnie po­ru­szy­ła.Tego wie­czo­ru od­by­li­śmy dłu­gi spa­cer.Przez Dziel­ni­cę Bu­char­ską ze­szli­śmy do uli­cy Pro­ro­ka Sa­mu­ela, do­szli­śmy aż do Bra­my Man­del­bau­ma, a stam­tąd okręż­ną dróż­ką przez Ba­tei Unga­rin do Dziel­ni­cy Etiop­skiej, Mu­sra­ry i pla­cu No­tre Damę na koń­cu uli­cy Jafo.To mia­sto pa­rzy.Całe kwar­ta­ły zda­ją się wi­sieć w po­wie­trzu.Ale gdy spoj­rzeć ina­czej, ob­ja­wia się nie­po­mier­na moc cięż­ko­ści: wy­kręt­na sa­mo­wo­la za­gma­twa­nych uli­czek.La­bi­rynt pro­wi­zo­rycz­nych bu­dyn­ków, ma­ga­zy­nów, ba­racz­ków i pło­tów, któ­re z tłu­mio­ną wście­kło­ścią wspie­ra­ją się o sza­re ka­mien­ne domy, ko­lo­rem zbli­żo­ne chwi­la­mi do błę­ki­tu, chwi­la­mi do czer­wie­ni.Po­rdze­wia­łe bla­sza­ne ryn­ny.Szcząt­ki ścian bez domu.Za­cię­ta, nie­ma wal­ka mię­dzy ka­mie­niem a upar­tą ro­ślin­no­ścią.Pu­ste po­se­sje peł­ne śmie­ci i cier­ni­stych krza­ków.A zwłasz­cza sza­leń­cza gra świa­tła: wy­star­czy, że chmu­ra na mo­ment roz­dzie­li zmierzch i mia­sto, a już Je­ro­zo­li­ma jest inna.I mury.Każ­da dziel­ni­ca, każ­de przed­mie­ście ma swo­je ukry­te ser­ce, oko­lo­ne wy­so­kim mu­rem.Nie­przy­ja­zne twier­dze za­my­ka­ją się przed prze­chod­niem.Czy ktoś może się tu za­ko­rze­nić, py­tam, choć­by sto lat prze­miesz­kał w Je­ro­zo­li­mie? To mia­sto za­war­tych po­dwó­rzy, o du­szy osa­dzo­nej za po­sęp­ny­mi mu­ra­mi, na któ­rych szczy­cie ster­czą kłu­ją­ce odłam­ki szkła.Je­ro­zo­li­my nie ma.Są tyl­ko okru­chy rzu­ca­ne roz­myśl­nie dla zmy­le­nia na­iw­nych.Sko­ru­py, w nich nowe sko­ru­py, a ją­dro jest za­ka­za­ne.Pi­szę: uro­dzi­łam się w Je­ro­zo­li­mie.Je­ro­zo­li­ma to moje mia­sto – tego nie mogę na­pi­sać.Prze­cież nie wiem, co czai się w głę­bi Dziel­ni­cy Ro­syj­skiej, za mu­rem ko­szar Schnel­le­ra, w klau­zu­rze klasz­to­rów w Ein Ke­rem, w en­kla­wie pa­ła­cu na Wzgó­rzu Złej Rady.To in­tro­wer­tycz­ne mia­sto [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agafilka.keep.pl
  • top

    twitter facebook rss

    Copyright © Zadurzyłem się w Percym - wyrzucił z siebie Nico. - Taka jest prawda. Taki jest mój wielki sekret. | design from css3templates.co.uk

    Darmowy hosting zapewnia PRV.PL