[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Simon się skrzywił.– Ona ma trzynaście lat.– Tak działa twój seksapil wampira – skomentował Matt.– Damy nie mogą ci się oprzeć.– Och, na litość boską – zirytowała się Clary.– Nie ma czegoś takiego jak seksapil wampira.Wskazała palcem na Erica.– I nawet nie mów, że Seksapil Wampira brzmi jak nazwa zespołu, bo.Drzwi garażu się podniosły.– Hej, koledzy? – To był znowu Kyle.– Słuchajcie, jeśli nie chcecie mnie przesłuchać, w porządku.Może zmieniliście brzmienie, wszystko jedno.Tylko powiedzcie słowo, a ja się zmywam.Eric przekrzywił głowę.– Wejdź i pokaż się.Kyle wszedł do garażu.Simon wlepił w niego wzrok, próbując ocenić, dlaczego Clary uważa, że chłopak jest ciachem.Był wysoki, szeroki w ramionach i smukły, o wydatnych kościach policzkowych, długich czarnych włosach, które lokami opadały mu na czoło i kark, i śniadej cerze ze śladami letniej opalenizny.Długie gęste rzęsy i zdumiewające orzechowo-zielone oczy nadawały mu wygląd gwiazdy rocka.Miał na sobie dopasowany T-shirt i dżinsy, nagie ręce oplatały tatuaże – nie Znaki, tylko zwykłe tatuaże.Wiły się po skórze jak odręczne pismo i znikały pod rękawami podkoszulka.W porządku, Simon musiał to przyznać.Chłopak nie był odrażający.– Wiecie co? – odezwał się w końcu Kirk, przerywając ciszę.– On naprawdę jest gorący.Kyle zamrugał i odwrócił się do Erica.– Więc chcecie, żebym zaśpiewał, czy nie?Eric zdjął mikrofon ze statywu i podał go Kyle’owi.– Śmiało.Próbuj.***– Wiesz, on naprawdę był dobry – powiedziała Clary.– Trochę żartowałam z tym przyjęciem Kyle’a do zespołu, ale on naprawdę potrafi śpiewać.Szli Kent Avenue w stronę domu Luke’a.Niebo pociemniało i przybrało szarą barwę, przygotowując się do zmierzchu; nad East River nisko wisiały chmury.Clary sunęła dłonią w rękawiczce po ogrodzeniu, które oddzielało ich od popękanego betonowego nabrzeża.Siatka grzechotała.– Mówisz tak tylko dlatego, że uważasz go za ciacho – stwierdził Simon.Clary się uśmiechnęła.– Nie aż takie ciacho.Nie takie jak najgorętszy facet, jakiego kiedykolwiek spotkałam.– Zapewne Jace, ale Clary była na tyle miła, że nie powiedziała tego na głos.– Pomyślałam sobie jednak, że naprawdę przydałby się w zespole.Skoro Eric i reszta nie mogą mu zdradzić, że jesteś wampirem, nie powiedzą również nikomu innemu.Może to położy kres temu głupiemu pomysłowi.– Znajdowali się prawie przy domu Luke’a, Simon widział po drugiej stronie ulicy okna jarzące się żółto na tle nadciągającej ciemności.Clary zatrzymała się obok przerwy w ogrodzeniu.– Pamiętasz, jak zabiliśmy tutaj bandę Raumów?– Ty i Jace zabiliście parę demonów.Ja omal nie zwymiotowałem.Simon pamiętał, ale jego umysł zaprzątały inne sprawy.Myślał o Camille siedzącej naprzeciwko niego przy stoliku i o jej słowach: „Przyjaźnisz się z Nocnymi Łowcami, ale nigdy nie staniesz się jednym z nich.Zawsze będziesz inny”.Zerknął z ukosa na Clary, zastanawiając się, jak by zareagowała, gdyby opowiedział jej o spotkaniu z wampirzycą i o jej propozycji.Wprawdzie nie można mu było zrobić krzywdy, ale przyjaciółka i tak się martwiła o jego bezpieczeństwo.– Teraz byś się nie przestraszył – powiedziała cicho, jakby czytała mu w myślach.– Teraz masz Znak.– Spojrzała na Simona, nadal oparta się o siatkę.– Czy ktoś w ogóle go zauważył albo o niego pytał?Simon pokręcił głową.– Włosy go zakrywają, a poza tym bardzo wyblakł.Widzisz? – Odgarnął grzywkę.Clary wyciągnęła rękę i dotknęła Znaku.Jej oczy były smutne, jak tamtego dnia w Wielkiej Sali Anioła w Alicante, kiedy wycięła na jego skórze najstarszą klątwę świata.– Boli?– Nie.– „Wtedy rzekł Kain do Pana: Zbyt wielka jest wina moja, by można mi ją odpuścić”.– Wiesz, że cię nie winię.Uratowałaś mi życie.– Wiem.– Jej oczy lśniły.Przesunęła wierzchem dłoni w rękawiczce po twarzy.– Cholera, nienawidzę płakać.– Lepiej się do tego przyzwyczaj – powiedział Simon, a kiedy jej oczy się rozszerzyły, dodał pośpiesznie: – Miałem na myśli ślub
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL