[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A przecież pochodzą z jednego z największych i najlepiej utrzymanych dworów w okolicy.Jak to jest możliwe?- Nie mają ze sobą drugiego śniadania? - wyrwało się zaskoczonemu Kristenowi.- Co za bzdury?Popatrzył na Helgę, która poprawiła się na krześle i posłała mężowi spojrzenie pełne nieskrywanej pogardy.Stosunki między nimi obojgiem najwyraźniej się nie poprawiły, mimo że niedługo zostaną rodzicami, domyśliła się Mali.- Wyprawianiem dzieci do szkoły zajmują się służące - wyjaśniła Helga lodowatym tonem.- Być może zdarzyło im się zapomnieć o czymś raz i drugi, ale po co zaraz robić taki raban? W każdym razie to nie twoja sprawa, Mali Stornes.- To ty odpowiadasz za to, by chłopcy dostawali do szkoły drugie śniadanie - odparła Mali.- To ty wydajesz polecenia swoim służącym.I nie zdarzyło się to raz albo dwa.Przez całą zimę ani razu nie mieli w szkole jedzenia.I to ty zabraniasz dawać im jeść, jeżeli nie wykonają jak trzeba tego, co im każesz.I nie tylko muszą się obejść bez drugiego śniadania, ale również bez kolacji.- Nie rozumiem.Kristen patrzy! oszołomiony to na Helgę, to na Mali.- A co ty w ogóle rozumiesz - rzuciła Helga w jego stronę.- Nie wtrącaj się.- Mówimy o moich synach! - zaprotestował niespodziewanie Kristen.Jego głos nie brzmiał już łagodnie, lecz gniewnie i złowrogo.- Wprawdzie przejęłaś większość spraw we dworze, ale to moje gospodarstwo i ja nim zarządzam.I to o moich synach rozmawiamy, jak sądzę.Chcę wiedzieć, co tu się dzieje, ponieważ pierwszy raz słyszę o czymś podobnym!Helga jeszcze bardziej się zaczerwieniła.Jej oczy ciskały błyskawice nienawiści, kiedy patrzyła na Mali.- Pewnie czasem zdarzyło się, że ja i chłopcy nie zgadzaliśmy się ze sobą - wyjaśniła.- Wtedy próbowałam nauczyć ich dobrych manier.Nie mieli ich zresztą ani oni, ani inni mieszkańcy Gjelstad, kiedy tu się przeprowadziłam - dodała i odrzuciła głowę.- A to, że o niczym nie wiesz, Kristen, to już twoja sprawa.To tylko świadczy o tym, jak bardzo interesujesz się swoimi synami.Do niczego się nie nadajesz, tylko do sprzątania stajni!- Myślę, że powinnaś bardziej uważać na to, co mówisz, moja słodka Helgo - odezwał się gospodarz Gjelstad z kanapy.Usiadł prościej i wyraźnie poczerwieniał na twarzy.- Jesteś zdolną gospodynią, ale nie popadaj w zarozumialstwo.To ty przez małżeństwo z moim synem zdobyłaś dobrobyt i poważanie, kiedy przybyłaś do Gjelstad.Nie zapomniałaś chyba jeszcze, skąd pochodzisz? Nie znaczyłaś więcej niż biedna mysz, chociaż usiłujesz wywrzeć na wszystkich wrażenie, że jest inaczej.Helga z trudem łapała powietrze.Nerwowo przejechała dłonią po włosach, przygładziła spocone kosmyki za uszami.- Nie chcę o tym dyskutować - odparła szybko.- Wszystko układałoby się u nas dobrze, gdyby nie ta nieznośna jędza ze Stornes, która ciągle tu przyłazi nieproszona i wścibia nos we wszystko.O ile wiem, masz aż nazbyt wiele spraw, którymi możesz rządzić u siebie, Mali.- Uspokójcie się trochę - odezwał się Havard, który do tej pory nie wtrącał się do rozmowy.- Mali ma rację, że Oddleiv i Hakon przyszli dziś do nas po lekcjach w żałosnym stanie, a przecież tak nie może być.W tutejszym dworze nie ma przecież biedy.A jeżeli ty, Helga, nie lubisz synów Kristena, to powinnaś była o tym pomyśleć, zanim wyszłaś za mąż za mego brata.Mieszkał z nimi w Gjelstad, zanim się tu wprowadziłaś.- Nie wszyscy są tak naiwni jak ty, Havardzie - rzekł jego ojciec i uśmiechnął się krzywo.- Wziąłeś Mali z dwójką dzieci, lecz nie spytałeś jej o jedną rzecz, jak mi się wydaje.A prawda na pewno nie byłaby dla ciebie przyjemna - dodał kąśliwie.- Ona mówi tylko to, co jej pasuje, i chce, by ludzie w to wierzyli.Już cię wcześniej ostrzegałem, chłopcze, ale nie chciałeś mnie słuchać.- I teraz też nie zamierzam - odgryzł się Havard wrogo.- Nigdy nie lubiłeś Mali, bo ci nie uległa.Taka jest prawda, ojcze, czyż nie?Gospodarz Gjelstad roześmiał się cicho i skrzekliwie.- A więc i w to kazała ci uwierzyć ta kobieta? Tak, tak, żyj sobie w tym przekonaniu jak najdłużej, Havard.Pewnego dnia prawda o twojej babie wyjdzie na jaw, a wtedy.- Przestańcie!Kristen uderzył pięścią w stół, aż wszyscy podskoczyli.Nigdy przedtem nie miał tego w zwyczaju.- Nie chodzi o Mali, tylko o moje dzieci! Chcę wiedzieć, czy to prawda, że chodziły do szkoły bez drugiego śniadania i kładły się bez kolacji, czy.W jednej chwili ukrył twarz w dłoniach i pochylił się nad stołem.- Nie jest aż tak źle, by nie można tego naprawić - odezwała się Mali i usiadła obok.- Jednak uważam, że powinieneś bardziej zwracać uwagę na to, co się dzieje w twoim domu, Kristen.To ty jesteś tu gospodarzem i o dobro twoich synów tu chodzi.Ty i Helga musicie o tym porozmawiać.Jestem przekonana, że dojdziecie do porozumienia, a także że dzisiejsza dyskusja nie odbije się źle na chłopcach - dodała i utkwiła wzrok w Heldze.- Taka powinna być umowa! Pamiętajcie, że oni nie powiedzieli złego słowa o żadnym z was.Gdyby nie Sivert, nigdy bym się niczego nie dowiedziała.Nie możecie więc mieć pretensji do Oddleiva i Ha kona - dodała cicho i ponownie spojrzała na Helgę.- Pamiętaj, że i tak o wszystkim się dowiem.- Skończyłaś? Jeżeli tak, to wynoście się stąd - rzucił poirytowany gospodarz Gjelstad ze swej kanapy.- W naszym dworze dobrze sobie radzimy bez ciebie, Mali Stornes.Mali nie zadała sobie trudu, żeby mu odpowiedzieć.Wstała i ruszyła do drzwi.H3vard otworzył je przed nią i bez pożegnania oboje wyszli na korytarz.- Przyprowadzę konia - zaproponował Havard, wkładając kurtkę.- Przyjdź, jak się ubierzesz.Nie powinniśmy składać tej wizyty - dodał ponuro.- Wiedziałem, że nie wyniknie z tego nic dobrego.A i tak nie żyjemy z nimi najlepiej!- To było jedyne wyjście - odparła Mali cicho.-1 ty o tym wiesz.Nie martwisz się chyba bardziej o swego ojca niż o tych dwóch biednych malców? Przecież to twoi bratankowie.Havard nie odpowiedział.Dobrze naciągnął czapkę na uszy i wyszedł na ciemne podwórze.Mali przysiadła na stołku przy ścianie i zaczęła sznurować buty.Nie szło jej to zbyt szybko, bo przeszkadzał jej brzuch.Nagle drzwi od salonu otworzyły się i stanęła w nich Helga.Niosła w rękach miskę z resztkami jedzenia, które widocznie zamierzała wynieść do chłodni.- Jak śmiesz! - syknęła i zatrzymała się przed Mali.- Przychodzisz tu i siejesz niezgodę, opowiadasz takie rzeczy, że jeszcze ktoś pomyśli, że zaniedbuję swoje obowiązki.Jak śmiesz! - powtórzyła.- Ty jedna nie dajesz nam spokoju!- Lepiej chyba, że ja wam o tym mówię, niż gdyby wezwał was dyrektor szkoły - odparła Mali, wracając do wiązania butów.- Nie bądź taka ważna, wiem o tobie więcej, niż myślisz - rzuciła nagle Helga.- Stary gospodarz opowiadał mi o tym, jak trafiłaś do Stornes.O twoim biednym mężu, Johanie Stornesie.Pewnie ci żal mojego męża, ale Kristen żyje w raju w porównaniu z tym, co zgotowałaś swojemu Johanowi.Nikt w to nie wątpi!Mali poczuła, jak ściskają w piersi, lecz nareszcie skończyła wiązać drugi but.Wstała, sięgnęła po duży szal i narzuciła go na ramiona.- A ja już miałam nadzieję, że w tym czasie, który spędziłaś tu w Gjelstad, zdążyłaś lepiej poznać swego teścia i wiesz, na ile można mu ufać - odparła lodowato i odważnie spojrzała Heldze w oczy, nie umykając wzrokiem.- Wiesz chyba, że dla Oddleiva Gjelstada to jest prawdą, co jemu pasuje najlepiej.- Racja, stary gospodarz ma swoje słabości, zauważyłam to, ale nie wszystko, co mówi, jest tylko wyssanym z palca kłamstwem i pomówieniem.On wie o tobie więcej niż inni, ponieważ to do niego Johan przychodził, gdy już nie mógł wytrzymać z tobą w Stornes
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL