[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Och, co za straszne pragnienie! — zawołał.Pragnienie? Brat Paweł chwycił jego ramię, chroniąc przed upadkiem.Poczuł gorąco buchające od swego towarzysza.— Przyjacielu, masz gorączkę! — powiedział brat Paweł.— Musisz tu spocząć; przyniosę wody, by cię ochłodzić.Kuglarz osunął się na ziemię i oparł plecami o pień drzewa.— Obawiam się, że to nic nie da — wykrztusił z trudem.— Czułem, że to nadchodzi, lecz usiłowałem przekonywać sam siebie, iż to nieprawda.Zwymiotował, brudząc ubranie na piersi.Zaniepokojony wielce brat Paweł pośpieszył po wodę do rzeki.Kiedy dotarł do brzegu, stwierdził, iż nie ma żadnego pojemnika, do którego mógłby jej nabrać.Nie pomyślał, w pośpiechu, by wziąć jeden z kubków używanych przez Kuglarza do sztuczek, a zresztą taki kubek i tak byłby za mały.Może znajdzie coś na brzegu…Biegł brzegiem rzeki, rozglądając się gorączkowo.Nie zauważył niczego, co mógłby użyć.A przyjaciel jego był poważnie chory! Przedarł się przez kępę drzew i ujrzał dziewczynę nabierającą wodę z rzeki.W każdej dłoni trzymała gliniany dzban i, jak zauważył teraz, płukała te dzbany, nabierając wody, obracając naczyniami i wylewając wodę na powrót do rzeki.Ponad jej ramieniem, nad wschodnim horyzontem, zobaczył pierwszą gwiazdę zmierzchu.Nadzwyczajnie jasną, prawie oślepiającą.Ogarnęło go nagłe uczucie déjà vu.Nie miał jednak czasu, by sobie przypomnieć.— Panienko, och, panienko! — zawołał.— Fraiilein, czy mógłbym pożyczyć dzbanek?Zaskoczona dziewczyna podniosła na niego wzrok.Przypominała mu z wyglądu… Ależ naturalnie, to Amaranta odgrywa tę rolę; dlaczego ciągle dziwiła go zmiana ról osób wchodzących w skład podstawowej obsady?— Mam przyjaciela, chorego — wyjaśnił brat Paweł zdyszanym głosem.— Potrzebna jest woda.Zawahała się.— Chorego?— Gorączka, wymioty, pragnienie…— Czarna Śmierć! — Zerwała się gwałtownie, upuszczając do wody jeden z dzbanków, i uciekła.Nie miał czasu, by gonić za nią.Zresztą, nawet gdyby miał czas i ochotę, cóż takiego mógłby on robić z kobietą? Był eunuchem.Wskoczył do wody, by chwycić unoszący się na powierzchni dzban, nim ten zatonie.Wreszcie miał go w swych rękach!Stan Kuglarza pogorszył się znacznie.Brat Paweł spryskał wodą twarz przyjaciela, a także jego gorącą, suchą skórę.Podał mu wodę w kubku, a Kuglarz wypił ją łapczywie.Teraz dopiero brat Paweł dostrzegł je: czarne plamy na skórze.— Och, och.— To Czarna Śmierć — rzekł Kuglarz.— Pochowałem mojego towarzysza, niech Bóg przyjmie jego duszę, i sądziłem, iż udało mi się ujść przed nią….— Podniósł wzrok w nagłej trwodze.— Przyjacielu, trzymaj się ode mnie z daleka! Nie zdołasz mnie uratować; zarazisz się jedynie.— Nie ma takiego niebezpieczeństwa — zapewnił go brat Paweł.— Zaraza przenosi się ze szczurów na ludzi za pośrednictwem zarażonych pcheł.— Pcheł! Ależ one są wszędzie!Miał naturalnie rację.Wszy, gnidy i pchły — nie było przed nimi ucieczki.Prawdopodobnie to właśnie pchły opuściły umierającego współtowarzysza Kuglarza i przeniosły się do jego ubrania.A teraz, po kilkudniowym okresie inkubacji, choroba dopadła samego Kuglarza.Możliwe, że przenoszą ją pchły szczurze, ale kiedy pchły znajdą się w ubraniu człowieka, szczury są im już niepotrzebne.— Uratowałeś mi życie, broniąc przed bandą żołdaków — powiedział brat Paweł.Możliwe, że poradziłby sobie bez niczyjej pomocy… ale nie było to takie pewne.— Zrobię teraz dla ciebie, co tylko będę mógł.Torsje ponownie wstrząsnęły Kuglarzem.— Jest tylko jedna rzecz, którą by można dla mnie uczynić… ale o to nie powinienem cię prosić, nawet gdybyś tę prośbę potrafił spełnić.Kuglarz był bardzo chory i słaby, a brat Paweł nie wiedział jak mu pomóc.Nawet pod opieką szpitalną rokowania nie byłyby najlepsze, jako że morowa zaraza zabiła jedną trzecią ludności Europy pod koniec czternastego wieku.Gdyby nawet wiedział, gdzie może uzyskać pomoc, bałby się zabrać tam Kuglarza.Misjonarz heretycki w okresie prześladowań… nie, nie będzie szukał dla niego pomocy!— Cóż to takiego, o co nie powinieneś mnie prosić?— Moja misja — odpowiedział Kuglarz.— Dobrzy ludzie czekają na wujów, by podtrzymali ich w wierze.Trzeba im powiedzieć… że muszą poczekać jeszcze kilka miesięcy, aż prześladowania osłabną i pojawi się nowy barba.Nie wolno im tracić nadziei.— Ja im to mogę przekazać — powiedział brat Paweł.— Ale oni się nie ujawniają… a szukać ich to ryzykować odkrycie ze strony Świętego Officium… ryzykować samemu i narażać ich na niebezpieczeństwo.Nie ośmielisz się przecież…Kuglarz zamilkł na dłuższą chwilę.Słabł coraz bardziej.Kiedy zabójcza choroba opanowała już ciało człowieka średniowiecza, osłabione zmęczeniem i niedożywieniem, jej postępy były błyskawiczne!Kuglarz zebrał resztki sił.— Weź te święte karty, przyjacielu.Strzeż ich pilnie.Nie mogą one wpaść w łapy…Przerwał i chwytał z trudem powietrze.Bronić będę Świętego Tarota własnym życiem — rzekł brat Paweł ze śmiertelną powagą.— Inkwizycja go nie dostanie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL