[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To równie¿ nie jest mo¿liwe - stwierdzi³a Wialu.- Sama nie jesteœ jeszcze wpe³ni wyszkolona; ca³kiem jak dziecko.Oczy Akanah b³ysnê³y gniewem.Energicznym ruchem chwyci³a Luke'a za nadgarstek.- Nie rozumiesz znaczenia jego wizyty - rzuci³a z³owieszczo.- Nie rozumiesz,jak wa¿na jest jego krucjata.- Nie rób tego, Akanah - g³os Wialu brzmia³ raczej smutkiem ni¿ groŸb¹.- Czy¿ da³aœ mi wybór? - Akanah zamknê³a oczy, odrzuci³a g³owê do ty³u i wziê³aszybki, g³êboki wdech.Powietrze zadr¿a³o.Cia³a i ruiny zaczê³y migotaæ i znikaæ.Akanah krzyknê³acicho z bólu lub zdumienia.Stoj¹c tu¿ za ni¹Luke poczu³ poprzez Moc, jak wzbiera w niej gniew - w pe³ni kontrolowany iskierowany przeciwko czemuœ, czego jobecnoœæ ledwie dostrzega³.A potem, w mgnieniu oka, ca³e otoczenie zmieni³o kszta³t.Spalone cia³a znik³y.Okopcone ruiny pojaœnia³y, strzaskane kamienie znów by³y ca³e, obalone œciany iwie¿e wznios³y siê ku niebu, a poorane bliznami eksplozji wzgórza sta³y siêg³adkie, jak dawniej.Ruiny œwiadcz¹ce o niedawnej tragedii zmieni³y siewtêtni¹cy ¿yciem plac budowy.Dolina wype³ni³a siê t³umem tysiêcy energicznych ipracowitych H'kig.Akanah popatrzy³a buntowniczo na Wialu, która odpowiedzia³a jej spojrzeniempe³nym nagany i ¿alu.- Dobre gwiazdy.- westchn¹³ Luke.- Wiêc jednak nie zostali zniszczeni?Ukryliœcie ich przed Yevethami?- Tak - odpar³a Wialu.- Jak widzê, Akanah jest g³êboko przekonana, ¿epowinieneœ o tym wiedzieæ.Luke z niedowierzaniem pokrêci³ g³ow¹.- W raporcie Floty mówiono o „kolonii wyznaniowej".Wywiad nie ma bladegopojêcia.Spójrzcie tylko, czego oni dokonali! Ile czasu H'kig mieszkaj¹ natej planecie?- Niespe³na piêædziesi¹t lat - odpowiedzia³a Wialu - ale nawet odk¹d mypojawiliœmy siê na J't'p'tan, poczynili niewiarygodne postêpy.To prawdziwycud.Czterej H'kig, ci¹gn¹cy wy³adowane po brzegi sanie, przeszli miêdzy Wialu aLukiem.- Buduj¹ wszystko go³ymi rêkami?! - zdumia³ siê Skywal-ker.- ¯adnych palnikówfuzyjnych? ¯adnych droidów?- O to w³aœnie chodzi.Wznoszenie tej budowli jest wyrazem czci.Takiej pracynie mo¿na powierzyæ maszynom - wyjaœni³a Wialu.- Ta œwi¹tynia jestucieleœnieniem ich koncepcji wszechœwiata, mistycznej esencji tego, coimmanentne, transcendentne, wieczne i œwiadome.- Jak d³ugo potrwa budowa?- Byæ mo¿e nigdy jej nie ukoñcz¹.To dzie³o ¿ycia ca³ej spo³ecznoœci,zjednoczonej w d¹¿eniu do wspólnego celu.- Czy dlatego w³aœnie tu jesteœcie?- Tak - odpar³a Wialu.- I dlatego ty musisz st¹d odejœæ.- Bronicie H'kig i ich dzie³a.Wialu skinê³a g³ow¹.- Okolicznoœci zmusi³y nas do tego.- Jak d³ugo macie zamiar to czyniæ?- Tak d³ugo, jak bêdzie trzeba - odpowiedzia³a Wialu, podchodz¹c o krok bli¿ejdo Luke'a.- Proszê ciê.Twój statek stoi w œrodku tego, co w przysz³oœcibêdzie Wewnêtrznym Dworem Transcendentnego.Przeszkadza ludowi H'kig w pracy.Pora, byœ nas opuœci³.- Zaraz - zaoponowa³ Luke.- Co tu siê w³aœciwie wydarzy³o? Bombardowanie,ostrza³ z blasterów - to przecie¿ nie by³y iluzje!-Nie.- Wiêc co siê sta³o?- Ju¿ mówi³am.Ochroniliœmy siebie, budowniczych œwi¹tyni i garœæ innychmieszkañców planety.Wiêcej nie mogê ci zdradziæ.- Ochroniliœcie siê barier¹ iluzji - stwierdzi³ Luke.- Wialu, przecie¿ wiesz,¿e to nie jest jedyny plac budowy na tym œwiecie.Na orbicie, po drugiejstronie planety, znajduje siê statek kolonistów, a na przeciwleg³ej pó³kulipowstaje miasto.Akanah wiedzia³a o tym, wiêc jestem pewien, ¿e i ty jesteœtego œwiadoma.Yevethowie s¹ przekonani, ¿e ten œwiat nale¿y do nich.- S¹ w b³êdzie - rzek³a lakonicznie Wialu.- Niekoniecznie - odpar³ Luke.- Twierdz¹, ¿e maj¹ prawo w³adaæ wszystkimigwiazdami tej gromady oraz wszystkimi planetami, które wokó³ nich kr¹¿¹.To,czego uda³o siê wam unikn¹æ, wydarzy³o siê na tuzinie innych planet, którychnie chroni³ Kr¹g Fallanassich.Zw³oki mieszkañców tych œwiatów s¹ jaknajbardziej realne.- Wiem, co zasz³o na innych planetach - przyzna³a Wialu.- W takim razie pozwól, ¿e spytam: czy wiesz, co siê wkrótce stanie?- rzuci³Luke ostrzejszym tonem.- Moja siostra rzuci³a wyzwanie Yevethom.Ich rzekomeprawo do w³adzy nad okolicznymi œwiatami zostanie zakwestionowane, i to przyu¿yciu si³y.W przestrzeni kosmicznej nad nami zbieraj¹ siê dwie potê¿ne floty;setki okrêtów i dziesi¹tki tysiêcy ¿o³nierzy.Jeœli zacznie siê wojna, bêdzieona d³uga, brutalna i krwawa.Prêdzej czy póŸniej zawita tak¿e i tu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL