[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie podoba mi się to miejsce.– Nie – odezwał się doktor Blau zdławionym głosem, z włosami układającymi się w fantazyjną fryzurę na skutek jonizacji powstałej po wybuchu, z twarzą bladą jak rybi brzuch.– Nie może pan jeszcze odejść.Muszę z panem pomówić? Kim pan właściwie jest?– Mówiłem panu przecież – odparł Carl – jestem przyjacielem Zeke’a.– Ja również jestem jego przyjacielem – odparł doktor.Musi mi pan powiedzieć, co się tu dzieje? Jak udało się panu dokonać czegoś takiego? – Szerokim gestem dłoni objął wyłamane, poskręcane zawiasy i rozwaloną bramkę.– Nie poznaje pan? – zapytał Zeke głosem lekkim jak kurz.– To Alfred Omega.Carl rzucił mu zaskoczone spojrzenie.Alfred Omega nie pojawiał się przecież w „Odpryskach czasu”, a Carl bał się ujawniania swojej tożsamości.Musiał przecież chronić magazyn w Barlow.– Zbierajmy się, ZeeZee.– Carl wziął Zeke’a pod ramię i wyprowadził go z celi.– Poczekaj chwilkę.– Zeke uwolnił się z uchwytu.– Muszę jeszcze coś zabrać ze sobą.– Wrócił do celi i podczas gdy czegoś tam szukał, doktor Blau zbliżył się do Carla.– Alfred Omega – odezwał się lekarz nieobecnym głosem, w którym słychać było jednocześnie obawę i fascynację.– Tego imienia używał Zeke podczas swoich urojeń po przyjeździe do naszego zakładu.Czy pan był z nim wtedy w kontakcie? Czy to jakiś spisek?Carl obrzucił go znudzonym spojrzeniem.– Jak się panu udało wysadzić tę bramkę? – Szef personelu medycznego jeszcze raz przyjrzał się zawiasom, które wyglądały raczej na wyrwane niż wysadzone.– Kim pan jest?– Doktorze – powiedział łagodnie Carl – świat jest znacznie dziwniejszy, niż pan kiedykolwiek przypuszczał.Zeke pojawił się ponownie, niosąc pod pachą szkolny zeszyt w czarno-białej okładce.– To dziennik mojego obłędu – oznajmił, uśmiechając się radośnie, jakby właśnie opowiedział jakiś arcyśmieszny dowcip.– Prawda, że miałem rację? To wszystko istnieje.Czasokres? I urg?– Tak, wszystko, o czym pisałeś, wygląda bardziej realnie niż to miejsce, stary.– Carl ponownie ujął go pod ramię.– A teraz spadamy.Zeke pozwolił się prowadzić.Na dworze, gdzie mgiełka słonecznego blasku unosiła się nad ogrodem niczym tuman kurzu, zobaczył innych pacjentów stojących przy bramkach swoich celek w niemym podziwie.Pokój diagnostyczny był niemal cały wypełniony personelem, ale nikt nawet się nie poruszył, by zatrzymać Carla i Zeke’a, dopóki nie doszli do gabinetu badań.Tam najpotężniejszy ze strażników wyskoczył na nich zza ruchomego przepierzenia, zamykając ramiona Carla w niedźwiedzim uścisku.Dwóch innych chwyciło Zeke’a.Potężnemu elektrycznemu wyładowaniu towarzyszył donośny syk i trzask.Olbrzym przeleciał w tył niczym szmaciana lalka.Jego cielsko runęło na biegnącego za uciekinierami szefa personelu, obalając go na podłogę z taką siłą, że lekarz momentalnie zemdlał.Dwóch mężczyzn przytrzymujących Zeke’a natychmiast go puściło.Limuzyna zawiozła ich z powrotem na Manhattan.W powrotnej drodze, w zacisznym, dźwiękoszczelnym pomieszczeniu, Carl i Zeke przez długi czas spoglądali na siebie w uroczystej ciszy.Carl zaczął pierwszy:– Zmieniłeś się, ZeeZee.– To ja się zmieniłem?Przez długi czas nie byli w stanie powstrzymać się od śmiechu.– Skąd wiedziałeś? – spytał Carl, kiedy z powrotem złapał oddech.– „Odpryski czasu” opowiadają moje dzieje lepiej, niż sam potrafiłbym to zrobić.– Wszystko, co opisałem, widziałem na własne oczy.Nie mam pojęcia, jak to się stało.Myślę, że między nami musi istnieć jakiś inercyjny rezonans.Przez długi czas byłem nieprzytomny.Potem moje ego zostało zgładzone i zacząłem wpadać w stan, który nazywam introtransem.Myślę, że każdy człowiek ma możność przeżywania takich olśniewających stanów, ale zwyczajna świadomość ma filtry, które wytłumiają introtransy, zmieniając je w ulotne nastroje, na które większość ludzi w swoim zabieganym życiu nie zwraca większej uwagi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL