[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Tylko głupiec amator, wyczerpany walką i chory z miłości, wpadłby na równie absurdalny pomysł, co ty, Jonaszu Alabando! - Pokiwał głową, potwierdzając swój werdykt.- I tylko głupiec zawodowiec, jak ja, mógłby wpaść na nonsensowne pomysły mogące go jeszcze ulepszyć!Rozdział XXIXObóz AttyliWraz ze Skyllą przedzieraliśmy się po ciemku przez pobojowisko jak przez zdradzieckie bagna.Na wschodzie powoli świtało, ledwie oświetlając nam drogę.Kroczyliśmy uważnie, mijając ostrza, strzały, włócznie, kawałki zniszczonych zbroi i ciała, które ciągnęły się, jak okiem sięgnąć - tysiące za tysiącami, za tysiącami trupów.Najgorszym widokiem byli dogorywający ranni pełznący niczym ślimaki, błagający żałośnie o wodę.Nie mieliśmy ze sobą ani kropli i w poczuciu winy przemykaliśmy obok.Było ich tak wielu! Gdy dotarliśmy do huńskiego obozu, miałem dość wojny do końca życia.Raz jeszcze zawiesiłem na plecach ogromny miecz, lecz tym razem ciążył mi, jakbym dźwigał krzyż.Czy mi się uda? Za chwilę miałem się o tym przekonać.Zapewne stracę na zawsze jedyną osobę, na której naprawdę mi zależało.Uciekłszy z paszczy lwa, pchałem się w nią teraz dobrowolnie.Głupiec, bez dwóch zdań głupiec ze mnie.Skylla przywiązał kuca do drzewa stojącego na skraju pobojowiska - szary cień skubiący zroszoną trawę, obojętny na otaczające go ciała.Obok niego dostrzegłem drugiego konia, zaś jego ruchy i kształt zdały mi się znajome.- Pojedziemy do Attyli wierzchem - powiedział Hun.- Przyprowadziłem twoją klacz.- Diana!- Dodałem japo twojej ucieczce do swego stada.- Odwrócił się do mnie i w świetle księżyca zobaczyłem dobrze mi już znany uśmiech odsłaniający błyszczące zęby.- Nadaje się tylko na mleko, ale i tak zostawiłem ją sobie.Nagle poczułem przypływ braterskich uczuć dla tego Huna, tego barbarzyńcy.Mój najbardziej znienawidzony wróg stał się, zaraz po Hanie, najbliższym mi człowiekiem, bliższym nawet niż Zerkon.Działaliśmy wspólnie, by ocalić życie, a nie by je zabierać.A ja zamierzałem go zdradzić.Wsiedliśmy na konie i pojechaliśmy.Mój rzymski strój zwracał uwagę, lecz Skylla był dobrze znany huńskim wojownikom, a promienie wschodzącego słońca oświetlały jego twarz tak, iż można go było z łatwością rozpoznać.Wartownicy zerwali się na nasz widok z ziemi, lecz odsunęli się i pozwolili przejechać.Wjechaliśmy do ogromnego taboru, otoczonego przez niniejsze obozy.Zmęczone kuce pasły się pomiędzy nimi, skubiąc trawę.Łucznicy wciąż spali w cieniu wozów, gotowi się zbudzić, gdy zaatakują Rzymianie.Nasze wierzchowce przeskoczyły nad dyszlem i podjechaliśmy do drugiej, wewnętrznej linii wozów ustawionej jak drugi wał murów Konstantynopola.Zastanawiałem się, czy nie był to pomysł Edekona, który dobrze się przyjrzałumocnieniom mojego miasta.Przeskoczyliśmy kolejny dyszel i zobaczyliśmy namioty, a zaraz za nimi starannie przygotowany stos, na którym miał spłonąć władca Hunów.Rósł na wysokość dwudziestu stóp, ułożone jedno na drugim leżały i piękne, i zwykłe drewniane siodła, jedwabie, draperie, rzeźbione meble, futra, szaty, klejnoty, perfumy, insygnia i sztandary.Wiele stanowił o łup ostatnich miesięcy.Attyla nie tylko zamierzał odebrać sobie życie, chciał, by te kosztowności nie dostały się z powrotem w rzymskie ręce.Rozpoznałem Ilanę przywiązaną do siodeł i serce ścisnął mi potworny ból.Spała bądź zemdlała, gdyż oczy miała zamknięte.Myślałem, że zobaczę zmasakrowaną i zagłodzoną niewolnicę, moim oczom zaś ukazała się kobieta ubrana w cudowną jedwabną suknię ozdobioną klejnotami.Cóż to miało znaczyć?Czy Attyla wziął ją za żonę? Może jest jego konkubiną? Czy ta ostatnia podróż pójdzie na marne?Dotknąłem ramienia Skylli, zatrzymując go.- Posłuchaj mnie.Chcę, byś zaopiekował się Ilaną i zabrał ją jak najdalej stąd, jak najdalej od walczących armii.- O czym mówisz?- Attyla nie puści nas wolno.Wiesz o tym.Może jednak pozwoli odejść tobie razem z Ilaną, jeśli zaoferuję mu konoss.Moje życie i miecz w rekompensacie za pożar jego pałacu, w zamian za życie twoje i Ilany.Popatrzył na mnie, nie dowierzając moim słowom.- Nie przyprowadziłem cię tu, byś zginął, Rzymianinie.Gdybym tego chciał, dawno byś już nie żył.- Nie chodzi o to, czego ty chcesz, lecz o to, czego chce Attyla.Pomyś l! To jedyna nadzieja na ocalenie Ilany.Attyla pomyśli, że ożenisz się z nią i przy nim pozostaniesz.Obiecaj mi jednak, że uciekniecie stąd, by mogła wieść normalne życie.Widziałeś nasze cesarstwo, Skyllo.Żyj tam razem z nią.Potrząsnął uparcie głową
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL