[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zaraz, zaraz! - przerwała mu w pół zdania.- Zawsze robiłam programy o ważnych wydarzeniach politycznych i wojnach! O co tu chodzi? Czyżby Larry chciał mnie odsunąć od funkcji głównego korespondenta wojennego?- Nie, skądże znowu, to wcale nie o to chodzi! Uspokój się i posłuchaj.Tylko nie ekscytuj się od razu, zgoda?- Zgoda.Strzelaj.Zamieniam się w słuch.- Larry mówił jedynie o wydaniach specjalnych twoich programów, to wszystko.Pomyślał sobie, że po Dekadzie, której emisję planuje na listopad, i po tym reportażu o dzieciakach w mundurach i z bronią w ręku, zaplanowanym na przyszły rok, chciałabyś może jakiejś odmiany.Mogłaby to być seria wywiadów z przywódcami mocarstw światowych.z naszym prezydentem, z panią Thatcher, z Gorbaczowem.Co byś na to powiedziała?- Jeszcze nie jestem pewna, ale do rozmowy z Larrym przemyślę sobie wszystko.- Wzruszyła ramionami.- Może byłoby to dość interesujące.- W twoim głosie nie usłyszałem entuzjazmu.- Mój ton może być mylący, Arch, nie daj mu się zwieść.Zaintrygowałeś mnie tym pomysłem, nawet bardzo.Ale znasz mnie na tyle dobrze, by wiedzieć, że muszę mieć określony punkt widzenia, tak traktuję moje programy.To nie mogą być żadne mdłe historyjki, jakieś przelewanie z pustego w próżne.Nie mam też nic przeciw zmianom.Wprost przeciwnie, lubię je.- Wiem o tym.Larry zna cię dobrze i z pewnością porozumie się z tobą i ze mną, zanim wysunie konkretną propozycję.- Uśmiechnął się szeroko.- Możesz nawet przeprowadzać wywiady z gwiazdorami filmu, jeśli masz na to ochotę.Nicky potrząsnęła głową z uśmiechem.- Nie, pięknie dziękuję.Nie zamierzam konkurować z Barbarą Walters.W tym, co robi, jest najlepsza, wszyscy o tym wiedzą.- Ale Barbara przeprowadza wywiady również ze znanymi politykami.Czasem prezentuje naprawdę interesujący kalejdoskop sław.Może warto by się zastanowić nad tego rodzaju programami.Nie zapominajmy, że jej programy zdobywają bardzo wysokie notowania.Powiedziałbym nawet, że znakomite.- Przecież mówię, że jest w tym najlepsza.A ja nie chcę być na drugim miejscu, w jej cieniu.Pozostanę więc przy mojej formule programu, ale uprzedzam, że mam już parę własnych pomysłów.- Wyprostowała się na krześle, westchnęła cicho.- Mówiąc szczerze, Arch, przydałaby mi się jakaś odmiana.Czuję się trochę przemęczona po tym Pekinie.Tak jakby się coś we mnie wypaliło.- Wiem o tym, Nick.I takie też sprawiałaś wrażenie.Wydaje mi się, że w czerwcu w każdym z nas coś się wypaliło.- Umilkł na chwilę, po czym zauważył: - Ale teraz wyglądasz już lepiej.Myślę, że pobyt w Prowansji wyszedł ci na dobre.No i oczywiście towarzystwo Clee.- Tak, spędziłam ten czas wspaniale.- W głosie Nicky zabrzmiała nuta szczęścia.- I on jest wspaniały.- Czyżbym słyszał już bicie dzwonów weselnych?- Och, Arch!- Hej, Nick, przecież rozmawiasz ze mną! Z Archem Leversonem! Znam Cleelanda Donovana od dawna i mogę cię zapewnić, że ten facet szaleje za tobą.Ma to wypisane na twarzy, uwierz mi.W ubiegłym tygodniu jedliśmy razem obiad przy Dwudziestej Pierwszej i wtedy przekonałem się, jak bardzo mu na tobie zależy.- Spojrzał jej w oczy.- Trudno mi uwierzyć, że nie czujesz tego samego, co on.Zawahała się.- Owszem, bardzo go lubię - przyznała w końcu.Jej głos zabrzmiał teraz dziwnie nieśmiało.- Ale to jeszcze nie oznacza wesela.- Zerwała się i podeszła do okna, gdzie stała przez chwilę, wyglądając na zewnątrz, z nieobecnym wyrazem twarzy.Była środa, druga dekada sierpnia, poranek zapowiadał piękny dzień.Nicky spojrzała na błękitne, nieskazitelnie czyste niebo, wolne od chmur, potem na wieżowce na Manhattanie, które połyskiwały w promieniach słońca.Jaki to niezwykły widok, pomyślała mimo woli.Miasto z czterdziestego dziewiątego piętra gmachu sieci telewizyjnej ATN.Jej zdaniem na całym świecie nie było drugiego takiego miejsca jak to; wiedziała, że niezależnie od tego gdzie mieszka, zawsze będzie się czuła nowojorczanką.Tu się urodziła, tu spędziła większość swego życia.To było jej miasto.Tak jak w pewnym sensie Paryż, z którym wiązały się radosne wspomnienia z dzieciństwa.Tam mogłaby teraz zamieszkać bez żadnych oporów wewnętrznych.Odwróciła się i oparta plecami o szeroki parapet okienny spojrzała na Archa.Odetchnęła głęboko i cicho, chłodnym tonem zapytała: - Arch, czyżbyś martwił się, że mogłabym poślubić Clee i przenieść się do Paryża?- Do diabła, nie! Nicky, skąd ci to przyszło do głowy? - zawołał głosem, w którym dała się słyszeć nuta oburzenia.- Gdybyś jednak obawiał się właśnie tego, nie zapominaj, że podpisałam umowę z ATN i nie zamierzam jej łamać.Nigdy.Nie pozwoliłby mi też na to mój agent.A w każdym razie - mówiła dalej, nie pozwalając mu dojść do słowa - moje życie osobiste nie będzie miało wpływu na moją pracę zawodową.Kocham ją i nie zrezygnuję z niej.To bardzo ważny element mojego życia, zawsze tak było.Odkąd skończyłam studia, jestem dziennikarką, wiesz przecież o tym.Mam to już we krwi i bez tego nie byłabym sobą.Arch odepchnął krzesło do tyłu i wstał; na jego twarzy malowała się niezwykła powaga.Wolnym krokiem podszedł do niej, oparł dłonie na jej ramionach.- Obchodzisz mnie tylko ty.I to, co stanie się z tobą.Chcę, żebyś była szczęśliwa.I jeśli Clee jest odpowiednim facetem, jeśli uważasz że ułożyłabyś sobie z nim szczęśliwe życie, to nie przepuszczaj okazji, ja ci to mówię.Posłuchaj, kochanie, życie jest zbyt krótkie, trudne i bolesne, aby odrzucać szansę przejścia przez nie z przyzwoitym facetem.Na miłość boską, chwyć tę szansę, nie marnuj jej.I nie oglądaj się na nic ani na nikogo.Tylko na siebie.Bez słowa przytuliła się do niego, poruszona jego troską, po czym odsunęła się trochę i uśmiechnęła.- Dziękuję, Arch.Nawet nie wiesz, ile dla mnie znaczy twoja przyjaźń i moralne poparcie, jakie mi zawsze dawałeś.Zresztą nadal mi dajesz.- Odchrząknęła zakłopotana i dodała: - A Clee to rzeczywiście wspaniały facet, prawda?- Jeszcze jak! Nie znam porządniejszego mężczyzny niż Cleeland Donovan.Jak powiedziałaby moja mama, to prawdziwy mensch.Trzymając go za rękę, podeszła razem z nim do sofy i tam usiedli obok siebie.- Muszę przyznać - wyznała po chwili - że miałam pewne obawy.Lękałam się, że może nie uda mi się pogodzić tego wszystkiego.mojej pracy zawodowej i Clee, i przeprowadzki do Paryża, gdybyśmy postanowili wreszcie się pobrać.Ale jeśli mam być szczera, nawet mi tego nie zaproponował.- Daj mu choćby małą szansę, a z pewnością to zrobi.- Nie jestem tego taka pewna jak ty, Arch.Clee nie przepada za osiadłym trybem życia i ma ku temu powody.On.- Znam te powody - przerwał jej trochę zniecierpliwiony.- Mówił mi o nich wiele razy.Nie chciałby narażać swojej żony i rodziny na smutek i ból, gdyby miał zginąć podczas wykonywania obowiązków, a z drugiej strony nie potrafi zrezygnować z tego pełnego wyzwań, emocji i niebezpieczeństw zawodu fotoreportera wojennego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL