[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.”„Dlaczego nie chcesz pozwolić odejść Scottowi?” - To pytanie jak echo powracało w jej myślach, kiedy próbowała otworzyć szafkę.Doskonale znała na nie odpowiedź.Romans z Jasonem był taki nagły i niespodziewany.Była pewna swoich rodzących się uczuć, ale nie miała absolutnie żadnych gwarancji co do stosunku do niej, do ich związku.Co będzie, jeśli wszystko okaże się pomyłką? Zostałaby wtedy sama.Po prostu na lodzie.Biorąc to pod uwagę, nie była zdolna do zerwania znajomości ze Scottem.- Wendy!Odwróciła się na dźwięk tego głosu i ujrzała Jasona, idącego w jej stronę.W chwili kiedy ujrzała jego uśmiechniętą twarz i te kochane błękitne oczy, wszystkie ostrzeżenia Gail odpłynęły w niepamięć.- Patrzcie, co robię, i używajcie palców, żeby namalować tymi farbkami ładne obrazki.- Wendy pouczała Jeffrey’a i Meagan wieczorem tego samego dnia.Siedzieli w kuchni Taylorów przy stole i z otwartymi buziami obserwowali nową technikę malowania, demonstrowaną przez ich opiekunkę.- Malować palcami? - Jeffrey sceptycznie spojrzała na kolorowe plamy na kartce.- W szkole zawsze używamy pędzli.- To jest coś innego - uśmiechnęła się do niego Wendy.- Tutaj.Patrzcie na mnie.- Zaczęła rozprowadzać błękitną farbkę palcami po papierze.- No, teraz spróbujcie.Minęło trochę czasu, zanim dzieci przyswoiły sobie jako tako tajniki nowej sztuki.Wendy pokazała im, jak używać zaciśniętych piąstek, otwartych dłoni i poszczególnych palców do robienia różnych wzorów i plam.Zademonstrowała jeszcze, jak można łączyć kolory, żeby otrzymać nowe, po czym umyła ręce i usiadła ponownie na krześle, podziwiając ich zapał i radość, jaką sprawiała im ta nowa zabawa.Nie miała nic przeciwko, gdyby okazało się, że musi zostać dłużej z maluchami tego wieczora.Jason miał dyżur u doktora Hardinga, więc wiedziała, że ani nie będzie dzwonił, ani nie przyjdzie do niej.Poza tym umówieni byli na jutro i pojutrze.Myśl o tym rozpaliła jej serce i policzki.- Popatrz, Wendy! Namalowałem drzewo! - krzyknęła zadowolona z siebie Meagan.- Jest piękne! - odpowiedziała, chcąc wyrazić swe uznanie.Wzięła do ręki kartkę z trudnym do zidentyfikowania rysunkiem.- Położę to tutaj, dobrze? Niech wyschnie, zanim mamusia przyjdzie do domu.Będzie mogła zobaczyć twój malunek.- Podała jej następną kartkę papieru.Te farby były pomysłem pani Taylor.Zawsze podkreślała, jak ważne jest pobudzanie twórczych instynktów dzieci.Wendy postanowiła dać im jeszcze trochę czasu do zabawy.Później chciała nakarmić je hotdogami, makaronem i serem, a następnie wykąpać i położyć spać.Maleńki Billy zdawał się być bardzo zadowolony, leżąc w łóżeczku i gaworząc słodko.Wszyscy podnieśli głowy na nagły dźwięk dzwonka.- Dzieci, poczekajcie tutaj - poleciła, udając się w kierunku drzwi.Zastanawiała się, kto to może być o tej porze.Spojrzała przez judasza i uśmiechnęła się wesoło.Otworzyła drzwi, żeby powitać niespodziewanego gościa.- Jason, co ty tu robisz? - zawołała.- Byłem u ciebie w domu i twoja mama powiedziała mi, że jesteś tutaj.Doktor pozwolił mi skończyć dzisiaj wcześniej.Pomyślałem więc, że wpadnę na chwilę i zobaczę, co u ciebie - uśmiechnął się do niej.- Poza tym ty miałaś okazję widzieć mnie przy pracy, więc sądzę, że i ja powinienem mieć taką samą szansę.Jestem ciekawy, jak spisuje się profesjonalna niania.Wendy roześmiała się.- Wejdź, ale jestem pewna, że uznasz moją pracę za bardzo monotonną i nudną.- Wendy! Meagan maluje językiem i nosem - krzyknął Jeffrey.Jason przeszedł za dziewczyną do kuchni.- Och, nie! - wykrzyknęła.Mała dziewczynka promieniała dumną.- Namalowałam drzewo nosem - obwieściła.Jej nos pokryty był zieloną farbką, czoło zachlapane błękitem, a włosy miały odcień koloru tęczy.Wyglądała jak wódz indiański na wojennej ścieżce.- Muszę ją umyć - powiedziała z determinacją Wendy, biorąc jednocześnie na ręce pomalowane fantazyjnie dziecko.- W porządku.Ja tymczasem będę miał na oku tę dwójkę - odrzekł Jason, siadając przy stole i przedstawiając się Jeffrey’owi.- Dziękuję ci - powiedziała z wdzięcznością.Po dziesięciu minutach pojawiła się, niosąc na rękach czystą i pachnącą Meagan.- Jeffrey, teraz twoja kolej do wanny.Idę położyć Meagan do łóżka.Po dwudziestu minutach niesforna dwójka leżała w swoich łóżkach.Kiedy Wendy wróciła do kuchni, zastała tam Jasona, tulącego Billa.- Robił małe zamieszanie, więc pomyślałem, że pora, aby wyjąć go z kołyski - wyjaśnił.Wendy wzięła od niego maleństwo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL