[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem zagnij lekko palce i œciœnij w nich kryszta³y albokamyki.Wys³annik powiedzia³, ¿e równie skuteczne s¹ metalowe bolce, jeœli d³ugoœci¹ iszerokoœci¹ zbli¿one s¹ do palca.Rzecz polega na tym, by œcisn¹æ przynajmniejtrzy cienkie przedmioty miêdzy palcami obu r¹k, wytwarzaj¹c stan bolesnegonapiêcia w d³oniach.Napiêcie takie ma dziwn¹ zdolnoœæ wy³¹czania dialoguwewnêtrznego.Wys³annik opowiada³ siê za kryszta³ami kwarcu; orzek³, ¿e daj¹najlepsze rezultaty, aczkolwiek po nabyciu wprawy mo¿na u¿ywaæ czegokolwiek.– Zasypianie w kompletnej ciszy zapewnia doskona³e wejœcie w œnienie – mówi³wys³annik – oraz wzmocnienie uwagi œnienia.– Œni¹cy powinni nosiæ z³ot¹ obr¹czkê – powiedzia³ innym razem.– Najlepiejodrobinê za ciasn¹.Wys³annik wyjaœni³, ¿e obr¹czka s³u¿y jako pomost u³atwiaj¹cy powrót donormalnego œwiata czy przejœcie z naszej codziennej œwiadomoœci do œwiata istotnieorganicznych.– Jak dzia³a taki pomost? – zapyta³em, gdy¿ nie rozumia³em, o co chodzi.– Przytkniêcie palców do obr¹czki otwiera pomost –powiedzia³ wys³annik.– Jeœlido mego œwiata przybywa œni¹cy z tak¹ obr¹czk¹ na palcu, przyci¹ga ona energiêmojego œwiata i utrzymuje j¹.W razie potrzeby energia ta, przep³ywaj¹c zobr¹czki do palców œni¹cego, przenosi go z powrotem do tego œwiata.Funkcje te równie dobrze spe³nia ucisk obr¹czki wokó³ palca.Daje on œni¹cemusta³e i znajome wra¿enie, zlokalizowane na jego palcu.Podczas innej sesji œnienia wys³annik powiedzia³, ¿e skóra ludzka jestdoskona³ym organem do przetwarzania fal energii z jej konfiguracji w normalnymœwiecie do konfiguracji w œwiecie istot nieorganicznych i na odwrót.Poradzi³mi, bym zawsze mia³ ch³odn¹ skórê, woln¹ od pigmentów i olejków.Powiedzia³równie¿, ¿e œni¹cy powinni nosiæ ciasny pasek, opaskê na g³owie albo naszyjnik,co wytwarza punkt nacisku, który s³u¿y za naskórny oœrodek wymiany energii.Wyjaœni³, ¿e skóra automatycznie odbija energiê, lecz jeœli chcemy, aby nietylko odbija³a energiê, lecz równie¿ przetwarza³a j¹ z jednej konfiguracji wdrug¹, musimy w trakcie œnienia g³oœno wyraziæ nasz¹ wolê.Pewnego dnia wys³annik da³ mi prawdziwie cudn¹ wskazówkê.Powiedzia³, ¿ekluczem do szybkoœci i dok³adnoœci uwagi œnienia jest nasze podniebieniestanowi¹ce rezerwuar uwagi u wszystkich ludzi.Wys³annik zaleci³ æwiczeniapolegaj¹ce na wyrabianiu dyscypliny i kontroli, koniecznych do przyciskaniakoniuszka jêzyka do podniebienia podczas œnienia.Jest to, jak mówi³, równietrudne i czasoch³onne, jak ujrzenie we œnie swoich d³oni.Kiedy siê jednak uda,daje osza³amiaj¹ce rezultaty, jeœli chodzi o kontrolowanie uwagi œnienia.Otrzymywa³em mnóstwo wskazówek dotycz¹cych wszelkich spraw; wskazówek, którenatychmiast zapomina³em, jeœli mi ich bez koñca nie powtarza³.Poprosi³em donJuana, by mi poradzi³, jak ustrzec siê przed zapominaniem.Skomentowa³ to krótko, czego siê zreszt¹ spodziewa³em.– Skup siê jedynie na tym, co wys³annik mówi ci na temat œnienia.Wszystko, co wys³annik powtarza³ mi wystarczaj¹co czêsto, przyjmowa³em zwielkim zainteresowaniem i ³apczywoœci¹.Wierny zaleceniom don Juana, szed³emza jego rad¹ tylko wtedy, gdy tyczy³a siê œnienia, i mog³em siê przekonaæ, jakcenne by³o to pouczenie.Najistotniejsz¹ informacj¹ dla mnie by³o to, ¿e uwagaœnienia ma swoje Ÿród³o w podniebieniu.Du¿o wysi³ku kosztowa³o mnieuœwiadomienie sobie, aby w trakcie œnienia przyciskaæ koniuszek jêzyka dopodniebienia.Gdy ju¿ tego dokona³em, moja uwaga œnienia zaczê³a ¿yæ w³asnym¿yciem i sta³a siê, ¿e tak powiem, szybsza ni¿ moja uwaga w normalnym œwiecie.Nie musia³em d³ugo siê zastanawiaæ, by dojœæ do wniosku, jak g³êboko dawniczarownicy zaszli w obcowaniu z istotami nieorganicznymi.Komentarze iostrze¿enia don Juana o niebezpieczeñstwach takiego obcowania nabra³y wtedywiêkszej wagi ni¿ kiedykolwiek przedtem.Robi³em, co mog³em, by nie pob³a¿aæsobie i nabyæ wymaganej przez niego samokontroli.Tak wiêc g³os wys³annika ijego s³owa sta³y siê dla mnie wielkim wyzwaniem.Za wszelk¹ cenê musia³em siêbroniæ, by nie ulec pokusie zdobycia wiedzy, jak¹ mami³ mnie wys³annik.Nadodatek musia³em radziæ sobie sam, poniewa¿ don Juan nadal odmawia³wys³uchiwania moich relacji.– Musisz przynajmniej daæ mi jak¹œ wskazówkê, co mam zrobiæ – nalega³em pewnegorazu, gdy zdoby³em siê na odwagê, by go zagadn¹æ.– Nie mogê – powiedzia³, i w jego g³osie brzmia³a nieodwo³alna nuta.– I nieproœ mnie o to wiêcej.Powiedzia³em ci ju¿, ¿e w tym wypadku œni¹cy musz¹radziæ sobie sami.– Ale nie wiesz nawet, o co chcê ciê spytaæ.– Oczywiœcie, ¿e wiem.Chcesz, abym ci powiedzia³, ¿e mo¿esz ¿yæ w jednym ztych tuneli choæby po to tylko, ¿eby siê dowiedzieæ, o czym mówi g³oswys³annika.Przyzna³em, ¿e to z tym mam w³aœnie problem.Chcia³em po prostu wiedzieæ tylko,co oznacza stwierdzenie, i¿ mo¿na ¿yæ w tych tunelach.– Ja równie¿ musia³em sam siê z tym uporaæ – ci¹gn¹³ don Juan.– Nikt mi niepomóg³, poniewa¿ jest to decyzja wy³¹cznie osobista i ostateczna, która zapadaw momencie, gdy g³oœno wyrazisz swe pragnienie ¿ycia w tym œwiecie.Aby ciê dotego sk³oniæ, istoty nieorganiczne s¹ gotowe zaspokoiæ twoje najskrytszemarzenia.– To iœcie diaboliczne, don Juanie.– Bez dwóch zdañ.Ale nie tylko z tego powodu, o którym myœlisz.Dla ciebiediabolicznoœæ to poddanie siê takiej pokusie, zw³aszcza gdy w grê wchodz¹ takwspania³e mo¿liwoœci.Dla mnie diaboliczne w naturze œwiata istotnieorganicznych jest to, ¿e – kto wie – byæ mo¿e jest on jedynym miejscem,gdzie œni¹cy mog¹ siê schroniæ przed wrogim wszechœwiatem.– Czy to naprawdê bezpieczna przystañ dla œni¹cych, don Juanie?– Na pewno dla niektórych.Dla mnie nie.Nie potrzeba mi laski ani porêczy.Wiem, na co mnie staæ.Jestem sam we wrogim œwiecie i nauczy³em siê mówiæ:“Bêdzie, co ma byæ".Na tym skoñczy³a siê nasza dyskusja.Don Juan nie powiedzia³ mi tego, cochcia³em us³yszeæ.Wiedzia³em jednak, ¿e nawet samo pragnienie przekonania siê,jak wygl¹da ¿ycie w tunelu, jest nieomal równoznaczne z wyborem takiego sposobu¿ycia.Nie interesowa³o mnie to jednak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL