[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeœli w jakimkolwiek stopniu pojmujecie z³o¿onoœæ przyrody i ewolucji ¿ycia naZiemi, to mo¿ecie zdaæ sobie sprawê z niezmiernej rozmaitoœci form, jakie ¿yciepotrafi przybieraæ.Ludzie mówi¹, ¿e ¿ycie nie mo¿e istnieæ bez tlenu, alepojawia siê ono przecie¿ pod wod¹.W rzeczywistoœci ¿ycie zaczê³o siê w morau.Organizmy musz¹ siê poruszaæ i byæ unerwione.Roœliny nie maj¹ nerwów.Zastanówcie siê tylko nad rozmaitoœci¹ form ¿ycia.Dojdziecie wtedy do wniosku,¿e coœ, co wychodzi z lataj¹cego talerza, nie mo¿e byæ takie, jak opisuj¹ toludzie.Bardzo ma³o prawdopodobne.Ma³o prawdopodobne, by lataj¹ce talerzedotar³y do nas w tej szczególnej epoce, nie wywoluj¹c wczeœniej jakiegoœporuszenia.Dlaczego niby nie pojawily siê dawniej? Zastanawiaj¹ce, ¿e akuratteraz, kiedy nauka dostatecznie siê rozwinê³a, by dostrzec mo¿liwoœæprzenoszenia siê z jednego miejsca w drugie, zjawiaj¹ siê lataj¹ce talerze.Istniej¹ ró¿ne argumenty o niepewnym charakterze, wyra¿aj¹ce zasadniczew¹tpliwoœci, czy lataj¹ce talerze docieraj¹ z Wenus - w istocie s¹ to bardzodu¿e w¹tpliwoœci.Tak du¿e, ¿e trzeba by wielu precyzyjnych doœwiadczeñ, byzmieniæ stanowisko.Brak zgodnoœci i sta³oœci w relacjach na tematobserwowanego zjawiska oznacza, ¿e pewnie ono nie istnieje.Najprawdopodobniej go nie ma.Nie warto zwracaæ na nie uwagi, póki nie zaczniesiê robiæ bardziej klarowne.Na temat lataj¹cych talerzy spieralem siê z wieloma ludŸmi.(Przy okazji muszêwyjaœniæ, ¿e choæ jestem uczonym, nie oznacza to, i¿ nie mialem kontaktów zistotami ludzkimi.Zwyklymi istotami ludzkimi.Wiem, jakie s¹.Lubiê jeŸdziædo Las Vegas i rozmawiaæ z wystêpuj¹cymi tam dziewczynami, hazardzistami i impodobnymi osobami.Wlóczylem siê du¿o w swoim ¿yciu, dlatego znam zwyk³ychludzi).W ka¿dym razie, jak ju¿ wiecie, spiera³em siê z ludŸmi na pla¿y natemat lataj¹cych talerzy.Zainteresowa³o mnie ich uporczywe twierdzenie, ¿eto jest mo¿liwe.I to prawda.To jest mo¿liwe.Zauwa¿ali oni przy tym, ¿eproblemem nie jest wykazanie, czy to jest mo¿liwe czy nie, ale czy to siêzdarza czy nie; czy to prawdopodobnie istnieje czy nie, a nie czy to moglobywystêpowaæ.Zmierzam tym samym do ukazania czwartego rodzaju postawy wobec hipotezy,polegaj¹cej na dostrze¿eniu, ¿e problem nie sprowadza siê do rozstrzygniêcia,co jest mo¿liwe.Nie na tym to polega.Problem polega na rozstrzygniêciu, cojest prawdopodobne, co istnieje.Nic nie wynika z dowodzenia w kó³ko, ¿e niemo¿emy udowodniæ, i¿ coœ nie by³o lataj¹cym talerzem.Musimy z wyprzedzeniemzadecydowaæ, czy mamy siê obawiaæ inwazji Marsjan.Musimy wydaæ os¹d, czy coœjest lataj¹cym talerzem, czy to ma sens, czy to jest prawdopodobne.Czynimy tona podstawie o wiele bogatszego doœwiadczenia ni¿ samo okreœlenie, czy to poprostu jest mo¿liwe.Wiele bowiem rzeczy, które s¹ mo¿liwe, umyka uwadzeprzeciêtnych osobników.Nie zdaj¹ oni sobie przy tym sprawy, jak wieleistnieje rzeczy, które mimo i¿ s¹ mo¿liwe, siê nie zdarzaj¹.Nie wiedz¹, ¿ejest niemo¿liwe, by zdarza³o siê wszystko to, co uchodzi za mo¿liwe.Pojawiasiê zbyt wiele ewentualnoœci, wiêc najprawdopodobniej cokolwiek wymyœlisz jakomo¿liwe, nie oka¿e siê prawdziwe.W fizyce teoretycznej trzeba to uznaæ zaregu³ê: niezale¿nie od tego, co facet wymyœli, prawie zawsze jest to nieprawd¹.Dlatego w historii fizyki by³o 5 czy 10 teorii, które okaza³y siê prawdziwe.Tych w³aœnie poszukujemy.Nie oznacza to, ¿e wszystko jest fa³szywe.Musimyjedynie ka¿d¹ rzecz sprawdzaæ.¯eby to zobrazowaæ, odwoiam siê do przypadku, w którym poszukiwanie tego, como¿liwe, zostaio pomylone z poszukiwaniem tego, co prawdopodobne; rozwa¿êmianowicie beatyfikacjê Matki Seaton*.¯yia œwiêta kobieta, która czyni³a du¿odobrego dla wielu ludzi.Nie ma co do tego ¿adnej w¹tpliwoœci - przepraszam,istnieje pewne ale.Ju¿ wczeœniej ogioszono, ¿e wykaza³a siê heroicznoœci¹cnót.Nastêpny krok w katolickim systemie ustalania œwiêtoœci stanowirozwa¿enie cudów.Zatem nastêpny problem polega na rozstrzygniêciu, czydokonywaia ona cudów.Pewna dziewczyna zachorowaia na biaiaczkê.Lekarze nie potrafi¹ jej wyleczyæ.Pod presj¹ zrozpaczonej rodziny próbuje siê wielu rzeczy - ró¿nych lekarstw iwszystkiego innego.Wœród tych innych rzeczy wy³ania siê mo¿liwoœæ przypiêciado przeœcierad³a dziewczyny wst¹¿eczki, któr¹ dotykano koœci Matki Seaton, atak¿e zorganizowanie modlitwy kilkuset ludzi o jej wyzdrowienie.W rezultacie -nie, nie w rezultacie wkrótce stan dziewczyny ulega poprawie.Zbiera siê specjalny trybunai, który ma to zbadaæ.Bardzo formalny, bardzostaranny, bardzo naukowy.Wszystko ma byæ jak nale¿y Ka¿de pytanie trzebapostawiæ bardzo starannie.Wszystkie stawiane pytania zostaj¹ bardzo staranniezapisane w ksiêdze.Powstaj¹ tysi¹ce stron tekstu, tiumaczone na lacinê przedwysianiem do Watykanu.Obwi¹zuje siê je specjalnymi sznurkami i tak dalej.Trybuna³ pyta lekarzy, jak oceniaj¹ ten przypadek.A oni wszyscy zgadzaj¹ siê,¿e nigdy czegoœ podobnego nie widzieli, ¿e byio to zupe³nie niezwyk³e, ¿enigdy wczeœniej u kogoœ cierpi¹cego na ten rodzaj bia³aczki choroba niezatrzyma³a siê na tak diugo.Zrobione.To prawda, nie wie* Matka Seaton (1775-1821) - Elizabeth Ann Seaton (równie¿ spotykana pisownianazwiska Seton); pierwsza Amerykanka kanonizowana przez Koœció³ katolicki, comia³o miejsce w 1975 roku.Po œmierci mê¿a, w 1805 roku przesz³a na katolicyzm.W 1809 roku z³o¿y³a œluby ubóstwa, czystoœci i pos³uszeñstwa i za³o¿y³azgromadzenie zakonne, z którego dziœ wywodzi siê 6 grup zakonnic.Za³o¿y³a wBaltimore pierwsze szko³y katolickie w Stanach Zjednoczonych.Prowadzi³adzia³alnoœæ charytatywn¹ (przyp.t³um.).my, co siê sta³o.Nikt nie wie, co siê staio.Mo¿liwe, ¿e zdarzyi siê cud.Pytanie nie dotyczy jednak tego, czy to mo¿liwe, ¿e zdarzyl siê cud.Chodzijedynie o to, czy jest prawdopodobne, ¿e wydarzyi siê cud.Zadaniem trybuna³ujest rozstrzygniêcie, czy to prawdopodobne, ¿e zdarzyi siê cud.Problem polegana ustaleniu, czy Matka Seaton miaia z tym cokolwiek wspólnego.Och, w³aœnieto uczyniono.W Rzymie.Nie wiem jednak, jak to zrobiono, a w³aœnie w tym tkwisedno sprawy.Wyiania siê problem, czy uleczenie ma cokolwiek wspólnego z modlitw¹ do MatkiSeaton.Aby odpowiedzieæ na podobne pytanie, nale¿a³oby zebraæ wszystkieprzypadki, w których modlono siê do Matki Seaton w intencji wyzdrowieniarozmaitych ludzi w ró¿nych stadiach choroby.Nastêpnie powinno siê porównaæ,jak czêsto nastêpowa³o uzdrowienie tych ludzi w stosunku do przeciêtnejczêstoœci wyzdrowieñ osób, za które siê nie modlono, i dalej dziaiaæ w tymstylu.Taki jest uczciwy, bezpoœredni sposób zaiatwienia podobnych spraw.Niema w tym niczego nieuczciwego, nie jest to ¿adne œwiêtokradztwo.Jeœli bowiemzdarzyl siê cud, to przetrwa tak¹ próbê.Jeœli natomiast nie jest to cud,metoda naukowa odrzuci go.Ludzie studiuj¹cy medycynê i usiiuj¹cy leczyæ ludzi s¹ zainteresowaniwszelkimi metodami, jakie tylko mo¿na zastosowaæ.Opracowali metody kliniczne(wszystkie te sprawy s¹ bardzo skomplikowane), w których próbuj¹ wszelkiegorodzaju lekarstw.I dlatego kobiecie siê poprawiio.Wiadomo te¿, ¿e tu¿ przedpopraw¹ przeszia ona ospê wietrzn¹
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL