[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Uprzedzali mnie, ¿e wojsko zmieni moje ¿ycie, ale nie myœla³em, ¿e a¿ tak.- mrukn¹³ wreszcie.- Powinni daæ cz³owiekowi czas na aklimatyzacjê.I - Na to nie licz - Geoff prze³kn¹³ resztki t³ustej papki.- Jesteœmy tu odwczoraj i czasu dla siebie nie mieliœmy ani trochê.A z tego, co s³yszeliœmy,prawdziwe k³opoty zaczynaj¹ siê póŸniej.- Chyba w³aœnie siê zaczê³y.- b¹kn¹³ Mychael, odwracaj¹c siê ku drzwiom.Geoff czym prêdzej upuœci³ torebkê po przek¹sce i próbowa³ wkopaæ j¹ pod ³Ã³¿ko,ale Ÿle wycelowa³ i opakowanie wyl¹dowa³o na samym œrodku pokoju.A w nastêpnejsekundzie drzwi otwar³y siê z trzaskiem, wpuszczaj¹c masywnego mê¿czyznê wantygrawitacyj-nych butach, czarnych szortach, bia³ym podkoszulku i he³mieszturmowca.Na kimœ innym taki zestaw wygl¹da³by komicznie, na nim wygl¹da³groŸnie.- Wasze od¿ywianie jest dok³adnie regulowane diet¹ zdrowotn¹ -rozleg³ siê niepasuj¹cy do ca³oœci mechaniczny g³os, dobywaj¹cy siê z g³oœniczków po bokachhe³mu.- Czyja ta kontrabanda?Geoff prze³kn¹³ œlinê, a Davin zdecydowa³, ¿e kumpli nigdy za wiele, tote¿odezwa³ siê pierwszy:- Moja.- Jesteœ tu nowy?- Zgadza siê.- W³aœciwa odpowiedŸ brzmi: „Yes, sir!".Nauczysz siê.albo wylecisz.Uwa¿ajto za ostatnie ostrze¿enie - Przybysz zgniót³ torebkê pod podeszw¹ i rykn¹³: -Nie stójcie jak ko³ki! Macie pó³ minuty naprzebranie siê w dresy i zbiórkêprzez barakiem z reszt¹ dru¿yny! Albo dobiorê siê wam do dupy, pustynneglisty!Pokój wype³ni³y trzy gor¹czkowo miotaj¹ce siê cia³a i k³¹b wojskowych ubiorów.- Dziêki, stary! - mrukn¹³ Geoff, wbijaj¹c siê w wysokie, biegowe buty.Davin mrukn¹³ coœ, podskakuj¹c na jednej nodze i naci¹gaj¹c na ty³ek spodnie.Aby³y to ostatnie w miarê spokojne chwile w ci¹gu najbli¿szych szeœciu miesiêcyszkolenia.Piêtnaœcie funtów l¿ejszy, ale nieporównywalnie silniejszy Davin przystosowa³siê do wojskowego szkolenia, choæ nie by³o mu ³atwo.Spali piêæ godzindziennie, a dni mieli wype³nione do granic mo¿liwoœci: zaprawa, a potemcodzienne wycieczki superorbitalnymi promami na po³udnie lodowca albo naPustyniê Forgofshar.Ka¿da trwa³a tydzieñ.Potem by³y æwiczenia w pobli¿uobozu, trzydniowe manewry w równikowych lasach tropikalnych, a wreszcie górskawycieczka, gdzie zmagali siê z natur¹, a nie z innymi rekrutami.W koñcustraci³ rachubê, który to dzieñ którego tygodnia.Wszyscy w pokoju szybko nauczyli siê wstawaæ przed pobudk¹, któr¹ regularnieoznacza³o otwarcie przez sier¿anta drzwi kopniakiem i gwizdek ultradŸwiêkowy,który umar³ego postawi³by na nogi.Je¿eli wsta³o siê pó³ godziny wczeœniej,starcza³o czasu, by spokojnie posprz¹taæ, ubraæ siê i wleŸæ z powrotem do³Ã³¿ek, bowiem zbytnia gorliwoœæ tak¿e nie pop³aca³a.Rekruci z³apani na nogachprzed pobudk¹ bywali przez tydzieñ obiektem wzmo¿onego zainteresowaniasier¿anta, czego im wszyscy serdecznie wspó³czuli.Ranek regularnie zaczyna³ siê od wys³uchania (w pozycji zasadniczej, ma siêrozumieæ) rozkazów na ca³y bie¿¹cy dzieñ; plany na dzieñ nastêpny nigdy nieby³y ujawniane.Davin prywatnie by³ przekonany, ¿e to przez ma³pi¹ z³oœliwoœæsier¿anta, ale zatrzyma³ to podejrzenie dla siebie.Tego ranka zdo³a³ wyprê¿yæ siê na sta³ym miejscu korytarza dobre piêæ sekundprzed innymi i us³ysza³:- Davin, weŸ dupê w troki i zamelduj siê w sekcji AT-AT na koñcu korytarza.Reszta wypierdków przygotowaæ siê do inspekcji!Geoff szturchn¹³ go w bok i szepn¹³:- Powodzenia, narwañcu! Bêdzie nam ciê brakowa³o!Sier¿ant jakoœ tego nie zauwa¿y³, a Davin nie mia³ czasu odpowiedzieæ, bo zaj¹³siê nim kapral dowodz¹cy sekcj¹ AT-AT, a raczej rekrutami maj¹cymi do tejsekcji trafiæ.Grupa wybranych sta³a na drugim koñcu korytarza i Davin bez specjalnegozdziwienia zauwa¿y³, ¿e sk³ada siê z najbardziej zaradnych i maj¹cych najlepszewyniki na kursie rekruckim.Przygl¹dali siê sobie w milczeniu - ¿aden nie mia³ochoty, by kapral zacz¹³ siê na nim wy¿ywaæ, wiêc we wzglêdnej ciszy zrobili wprawo zwrot i opuœcili barak.Nastêpnie przemaszerowali przez plac apelowy iminêli budynki z syngranitu, w których odbywa³y siê szkolenia taktyczne.Mieœci³a siê tu te¿ administracja bazy, pod nieustannym nadzorem kamer isystemów alarmowych.Doszli a¿ na niewielkie l¹dowisko, u¿ywane zwykle przezdowództwo.Teraz parkowa³ tam prom z opuszczon¹ ramp¹.Ledwie siê za³adowali,rozleg³ siê sygna³ i maszyna wystartowa³a.Po paru sekundach lotu na przodziekabiny pasa¿erskiej pojawi³a siê holoprojekcja wysokiego i chudego jak œmieræoficera o zapadniêtych oczach.Ubrany by³ w czarny uniform wyjœciowy pu³kownikasi³ l¹dowych i odezwa³ siê normalnym dla starszych oficerów, ostrym tonem:- Jestem pu³kownik Veers, dowódca imperialnych oddzia³Ã³w AT-AT
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL