[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie jestem bieg³y w pos³ugiwaniu siê myœlomow¹ - powiedzia³ po chwili Falk.Jego g³os zabrzmia³ g³oœno i grubiañsko po subtelnym, bezg³oœnym kontakcieumys³Ã³w.- Ale s³yszê ciê zupe³nie dobrze.Nie prosi³em o prawdê.Kim jestem,¿eby ¿¹daæ prawdy? Powinienem jednak wys³uchaæ tego, co chcesz mi powiedzieæ.Orry wygl¹da³ na wstrz¹œniêtego.Twarz Abundibota nie wyra¿a³a niczego.NajwyraŸniej nastrojony by³ na nich obu, Falka i Orry'ego - rzadka umiejêtnoœæ,z tego co wiedzia³ Falk - gdy¿ oczywiste by³o, ¿e ch³opiec s³yszy zupe³niewyraŸnie, kiedy znowu zacz¹³ siê telepatyczny przekaz.„Ludzie wytarli twój umys³, a potem nauczyli ciê tego, co sami chcieli, abyœwiedzia³, w co sami chc¹ wierzyæ.Tak przygotowany, nie ufasz nam.Obawialiœmysiê, ¿e tak w³aœnie bêdzie.Lecz pytaj, o co chcesz, Agadzie Ramarren z Werel.W odpowiedzi us³yszysz jedynie prawdê".- Jak d³ugo tu jestem?- Szeœæ dni.- Dlaczego najpierw zosta³em oszukany i znarkotyzowany?- Próbowaliœmy przywróciæ ci pamiêæ.Nie powiod³o siê nam.Nie ufaj mu, nie wierz mu, powiedzia³ Falk do siebie z tak¹ moc¹, ¿e Shinga bezw¹tpienia musia³ - jeœli choæ trochê by³ empat¹ - odebraæ wyraŸnie owoprzes³anie.Ale to nie mia³o znaczenia.Gra musi byæ kontynuowana, i to wedleich regu³, choæ to oni tworz¹ wszystkie prawa i maj¹ w rêku wszystkie atuty.To, ¿e on ich nie ma, nic nie znaczy.Wa¿na jest jego uczciwoœæ.By³ terazca³kowicie przekonany, ¿e uczciwego cz³owieka nie mo¿na oszukaæ, ¿e prawda,jeœli gra prowadzona bêdzie do koñca, doprowadzi do prawdy.- Powiedz, dlaczego mia³bym wam ufaæ? - zapyta³.Przekaz myœlowy, czysty iwyraŸny jak ton dobyty z elektronicznego instrumentu, pop³yn¹³ znowu, podczasgdy wysy³aj¹cy go Abundibot, Orry i Falk stali bez ruchu.jak figury naszachownicy.„My, których znasz jako Shinga, jesteœmy ludŸmi.Jesteœmy Ziemianami,zrodzonymi na Ziemi z rasy ludzkiêj, tej samej, do której nale¿a³ twój przodek,Jacob Agat z Pierwszej Kolonii na Werel.Ludzie nauczyli ciê tego, co w ichmniemaniu dzia³o siê na Ziemi w przeci¹gu tych dwunastu stuleci od czasuza³o¿enia Kolonii na Werel.Teraz my - równie¿ ludzie - przeka¿emy ci to, cosami wiemy.¯aden Wróg nie przyby³ nigdy z odleg³ych gwiazd, aby zaatakowaæ Ligê WszystkichSwiatów.Liga zosta³a zniszczona przez rewolucjê, wojnê domow¹, przez w³asn¹korupcjê, militaryzm, despotyzm.Na wszystkich œwiatach rozgorza³y powstania,bunty, przejmowano rz¹dy.Pierwszy Œwiat ruszy³ z odwetem, który spala³ planetyna czarny piasek.¯adne statki nie wyrusza³y w tak niepewn¹ przysz³~œæ zwyj¹tkiem statków bomb, burzycieli œwiatów.Ziemia nie zasta³a zniszczona, alepo³owa jej mieszkañców zginê³a, zniszczeniu uleg³y miasta, statki,natychmiastowe przekaŸniki, archiwa, ca³a kultura - wszystko przepad³o w ci¹gudwóch strasznych lat wojny domowej prowadzonej przez Lojalistów i Rebeliantów;jedni i drudzy uzbrojeni byli w straszliw¹ broñ stworzon¹ przez Ligê do walki zWrogiem, który mia³ przybyæ z zewn¹trz.Czêœæ doprowadzonych do rozpaczy ludzi na Ziemi, tych, którzy na krótko zdobyliprzewagê, lecz wiedzieli, ¿e przeciwuderzenie, ca³kowita zag³ada i zniszczenies¹ nieuniknione, zastosowa³a now¹ broñ.K³amstwo.Wymyœlili sobie nazwê, jêzyk,niejasne opowieœci o odleg³ym œwiecie, z którego przybyli, i zaczêlirozpuszczaæ pog³oski po ca³ej Ziemi, zarówno w swych w³asnych szeregach, jak iobozach Lojalistów, ¿e przyby³ Wróg.¯e to on wywo³a³ wojnê domow¹.Wrógprzenika³ wszêdzie, zniszczy³ Ligê i doprowadzi³ do ruiny Ziemiê, a terazokrzep³ i zamierza zakoñczyæ wojnê.A wszystko to osi¹gn¹³, poniewa¿ posiad³nieoczekiwan¹, z³owrog¹ moc: umiejêtnoœæ k³amania w myœlomowie.Ludzie uwierzyli w te opowieœci.Odpowiada³y ich panice, przera¿eniu izmêczeniu.Otoczeni ruinami swego œwiata poddali siê Wrogowi, chêtnie daj¹cwiarê temu, ¿e jest nadprzyrodzony, niezwyciê¿ony.I od tego-czasu ¿yli w pokoju.Wœród nas, tu w Es Toch, rozpowszechniony jest mit, który mówi, ¿e na samympocz¹tku Stworzyciel wypowiedzia³ wielkie k³amstwo.Gdy¿ nie by³o absolutnieniczego, lecz Stworzyciel odezwa³ siê, mówi¹c: To istnieje.I oto, aby K³amstwoBoga mog³o staæ siê Bo¿¹ Prawd¹, od razu zaistnia³ ca³y wszechœwiat.Jeœli pokój uzale¿niony by³ od k³amstwa, znaleŸli siê tacy, którzy gotowi bylije podtrzymaæ.Poniewa¿ ludzie twierdzili, ¿e Wróg przyby³ i opanowa³ Ziemiê,nazwaliœmy siê Wrogami i przejêliœmy w³adzê.Nikt nie podwa¿a³ naszegok³amstwa, nikt nie narusza³ naszego pokoju; œwiaty Ligi straci³y ze sob¹kontakt, czas miêdzygwiezdnych lotów min¹³.Mo¿e raz na stulecie jakiœ statek zodleg³ego œwiata, tak jak twój, zab³¹dzi tutaj.Niektórzy buntuj¹ siê przeciwkonaszej w³adzy, i to oni w³aœnie zaatakowali wasz statek przy Barierze.Staramysiê trzymaæ w ryzach takich buntowników, gdy¿ - lepiej czy gorzej - przeztysi¹clecie torowaliœmy drogê i dŸwigaliœmy ciê¿ar ludzkiego pokoju.Pos³uguj¹csiê bowiem tak wielkim k³amstwem musimy jednoczeœnie staæ na stra¿y równiewielkiego prawa.Znasz to prawo, którego przestrzegania my - ludzie wœród ludzi- domagamy siê: to jedyne Prawo, wyros³e w najstraszliwszej godzinieludzkoœci".Olœniewaj¹cy, bezdŸwiêczny strumieñ myœli skoñczy³ siê, tak jakby nagle zgas³oœwiat³o.W ciszy podobnej do zapadaj¹cej ciemnoœci Orry wyszepta³:- Czeœæ dla Ziemi.I znowu zapad³a cisza.Falk sta³ bez ruchu, staraj¹c siê, aby jego twarz lubmyœli - byæ mo¿e pods³uchiwane - nie zdradzi³y zmieszania i niepewnoœci, jakieodczuwa³.Czy wszystko to, czego siê nauczy³, by³o fa³szem? Czy rodzajowiludzkiemu nigdy naprawdê nie zagra¿a³ Wróg?- Jeœli ta historia jest prawdziwa - odezwa³ siê w koñcu - dlaczego tej prawdynie og³osicie ludziom i nie przekonacie ich do niej?„My jesteœmy ludŸmi - nadesz³a telepatyczna odpowiedŸ.- Jest nas wieletysiêcy, tych, którzy znaj¹ prawdê.Jesteœmy tymi, którzy posiadaj¹ w³adzê iwiedzê i u¿ywamy ich do utrzymania pokoju.By³y takie mroczne czasy w dziejachludzkoœci, i teraz te¿ tak jest, kiedy ludzie wierzyli, ¿e œwiat jest opanowanyprzez demony.Gramy role demonów w ich wierzeniach.Kiedy mity zaczn¹ ustêpowaæmiejsca rozumowi, powiemy im i wówczas poznaj¹ prawdê".- Dlaczego mi to wszystko mówisz?- Dla samej prawdy i po to, abyœ ty j¹ pozna³.- Kim jestem, ¿e zas³u¿y³em na prawdê? - zapyta³ zimno Falk, spogl¹daj¹c przezpokój na podobn¹ do maski twarz Abundibota.„Jesteœ pos³añcem z zagubionego œwiata, kolonii, której wszystkie daneprzepad³y w Latach Chaosu.Przyby³eœ na Ziemiê, a my, W³adcy Ziemi, niepotrafiliœmy ciê ochroniæ.To nape³nia nas wstydem i ¿alem.Ci, którzy waszaatakowali, byli mieszkañcami Ziemi.To oni zabili wszystkich twoichtowarzyszy lub starli ich umys³y - ludzie z Ziemi, planety, na któr¹ po takwielu stuleciach powróciliœcie.To byli buntownicy z Trzeciego Kontynentu; nies¹ oni tak prymitywni ani tak nieliczni, jak ci, którzy zamieszkuj¹ PierwszyKontynent.U¿ywaj¹ kradzionych pojazdów miêdzyplanetarnych.Zak³adaj¹, ¿e ka¿dyœwiat³owiec musi nale¿eæ do Shinga, wiêc zaatakowali wasz statek bezostrze¿enia.Moglibyœmy temu zapobiec, gdybyœmy byli bardziej czujni.Dlategow³aœnie uczynimy wszystko, aby zadoœæuczyniæ ci to, czemu zawiniliœmy".- Szukali ciebie i innych przez te wszystkie lata - wtr¹ci³ Orry z przejêciem ijakby b³agalnie; oczywiste by³o, ¿e z ca³ych si³ pragnie, aby Falk uwierzy³ wto wszystko, zaakceptowa³ to i.i co jeszcze?- Usi³owaliœcie przywróciæ mi pamiêæ - powiedzia³ w koñcu Falk.- Dlaczego?- Czy nie po to przyby³eœ tutaj? Aby odzyskaæ sw¹ utracon¹ osobowoœæ?- Tak, w³aœnie po to.Ale
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL