[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ale pierwej wpi³aby mu siê pani w serce i w pamiêæ tak, a¿eby pani nawet wgrobie nie zapomnia³!.- wybuchn¹³ Wokulski.- Piêkny œwiat, ten wasz œwiat.I mi³e s¹ te kobiety, przy których, kiedy imcz³owiek w najlepszej wierze oddaje w³asn¹ duszê, jeszcze musi spogl¹daæ nazegarek, a¿eby nie spotka³ swoich poprzedników i nie przeszkadza³ nastêpcom.Pani, nawet ciasto, a¿eby wyros³o, potrzebuje d³u¿szego czasu; czy wiêc podobnawielkie uczucie wyhodowaæ w takim poœpiechu, na takim jarmarku?.Niech paniskwituje z wielkich uczuæ, to pozbawia snu i odbiera apetytu.Po co kiedyœzatruwaæ ¿ycie jakiemuœ cz³owiekowi, którego zapewne dziœ jeszcze pani nie zna?Po co sobie samej m¹ciæ dobry humor? Lepiej trwaæ przy programie prêdkich iczêstych zwyciêstw, które innym nieszkodz¹, a pani jakoœ zape³niaj¹ ¿ycie.- Ju¿ pan skoñczy³, panie Wokulski?- Chyba ¿e tak.- Wiêc teraz ja panu powiem.Wszyscy jesteœcie podli.- Znowu silny wyraz.- Pañskie by³y silniejsze.Wszyscy jesteœcie nêdznicy.Kiedy kobieta, w pewnejepoce ¿ycia, marzy o idealnej mi³oœci, wyœmiewacie jej z³udzenia i domagaciesiê kokieterii, bez której panna jest dla was nudna, a mê¿atka g³upia.Adopiero gdy dziêki zbiorowym usi³owaniom pozwoli prawiæ sobie banalneoœwiadczyny, patrzeæ s³odko w oczy, œciskaæ za rêce, wówczas z ciemnego k¹tawy³azi jakiœ oryginalny egzemplarz w kapturze Piotra z Amiens i uroczyœciewyklina kobietê stworzon¹ na obraz i podobieñstwo Adamowych synów.„Tobie ju¿nie wolno kochaæ, ty ju¿ nie bêdziesz nigdy prawdziwie kochana, bo mia³aœnieszczêœcie znaleŸæ siê wœród jarmarku, boœ straci³a z³udzenia!” A któ¿ j¹ znich okrad³, je¿eli nie pañscy rodzeni bracia?.I có¿ to za œwiat, którynaprzód obdziera z idea³Ã³w, a potem skazuje obdartego?.Pani W¹sowska wydoby³a chustkê z kieszeni i poczê³a j¹ gryŸæ.Na rzêsachb³ysnê³a jej ³za i spad³a na koñsk¹ grzywê.- JedŸ pan ju¿ sobie - zawo³a³a - jesteœ pan dra¿ni¹co p³ytki.JedŸ pan.jedŸi przyszlij mi Starskiego; jego bezczelnoœæ jest zabawniejsza od panaksiê¿owskiej powagi.Wokulski uk³oni³ siê i pojecha³ naprzód.By³ zgryziony izak³opotany- Gdzie pan jedziesz?.nie têdy.Ach, prawda, gotów pan jesteœ zb³¹dziæ, apóŸniej mówiæ wszystkim przy obiedzie, ¿em ciê sprowadzi³a z prostej drogi.Proszê za mn¹.Jad¹c o kilka kroków za pani¹ W¹sowsk¹, Wokulski rozmyœla³:„Wiêc to taki œwiat? Jedne w nim sprzedaj¹ siê ludziom prawie zgrzybia³ym, ainne traktuj¹ ludzkie serca jak polêdwicê.Dziwna to jednak kobieta z tejpani!.bo z³¹ nie jest, ma nawet szlachetne porywy.”W pó³ godziny wjechali `znowu na wzgórza, z których widaæ by³o dwór prezesowej.Pani W¹sowska nagle zawróci³a konia i bystro patrz¹c na Wokulskiego spyta³a:- Miêdzy nami pokój czy wojna?.- Czy mogê byæ szczerym- Proszê.- Mam dla pani g³êbok¹ wdziêcznoœæ.W jednej godzinie dowiedzia³em siê od paniwiêcej ani¿eli przez ca³e ¿ycie.- Ode mnie?.Zdaje siê panu.Mam w sobie parê kropli krwi wêgierskiej, wiêckiedy wsi¹dê na konia, szalejê i plotê niedorzecznoœci.Notabene - nie cofamnic z tego, com powiedzia³a, ale mylisz siê pan, je¿eli s¹dzisz, ¿eœ mnie ju¿pozna³.A teraz poca³uj mnie pan w rêkê; jesteœ pan rzeczywiœcie interesuj¹cy.Wyci¹gnê³a rêkê, któr¹ Wokulski uca³owa³, szeroko otwieraj¹c oczy zezdziwienia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL