[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jak¿e ciê¿ko o tym mówiæ, jak¿e nieznoœny to by³widok! A reszta tych dni i nocy, kiedy on, nie odstêpuj¹c, zaprowadzi³ mniedo Tessaloniki do pa³acu kwestora.Nie powiem tu teraz o pretorze Mace-donii 134 nic ponadto, ¿e by³ zawsze dobrym obywatelem, w stosunku domnie ¿yczliwym, ale obawia³ siê tego samego, co inni.Gnejusz Plancjusz by³jedynym cz³owiekiem, który nie to, ¿eby siê nie ba³, ale by³ gotowy naraziæsiê wraz ze mn¹ i cierpieæ, gdyby trzeba by³o, to wszystko, czego siê oba-wiano.Kiedy za powrotem z Azji odwiedzi³ mnie mój powinowaty, legatmojego brata, Lucjusz Tuberon135, i z najszczerszej ¿yczliwoœci doniós³ mio zasadzkach, które, jak siê dowiedzia³, przygotowywali na mnie spiskuj¹cywygnañcy, Plancjusz nie zgodzi³ siê na mój wyjazd do Azji, choæ tê prowin-cjê ³¹czy³y ze mn¹ i z moim bratem bliskie stosunki.Si³¹, si³¹, powiadam,zatrzyma³ mnie Plancjusz u siebie i przez parê miesiêcy nie odst¹pi³ ode mniez³o¿ywszy godnoœæ kwestora, a przyj¹wszy na siebie rolê towarzysza.133 Marek Leniusz Flakkus, przyjaciel Cycerona i Attyka, nie zawaha³ siêu¿yczyæ mugoœciny i pomocy w czasie wygnania.134 Cyceron mówi tu oczywiœcie o Lucjuszu Apulejuszu Saturninie, pretorzeMacedoniiw r.58.135 Lucjusz Eliusz Tuberon, teœæ siostry Cycerona, zwolennik Akademii,wybijaj¹cy siêjako historyk; Cyceron nieraz chwali³ go w swoich pismach.Jak¿e¿ uci¹¿liwy by³ dla ciebie ten nadzór, Plancjuszu! Ile nocy spêdzo-nych we Izach! Có¿ to za straszne by³y noce! Jak ¿a³osne to czuwanie tak¿enad moim bezpieczeñstwem! Zaiste, ¿ywy nie mogê ci pomóc w tym stop-niu, jakbym ci mo¿e by³ pomóg³, gdybym by³ poniós³ œmieræ.Pamiêtam,pamiêtam i nigdy nie zapomnê tej nocy, kiedy czuwaj¹c siedzia³eœ przy mniei wspó³czu³eœ mi, a ja, nieszczêsny, wiedziony jak¹œ pust¹, fa³szyw¹ nadziej¹obiecywa³em ci na pró¿no, ¿e je¿eli wrócê do ojczyzny, odwdziêczê ci siêosobiœcie, a je¿eli los pozbawi mnie ¿ycia lub jakaœ si³a wy¿sza uniemo¿liwimi powrót, to ci, tu obecni — kogó¿ innego bowiem mia³em wtedy na myœli— odwdziêcz¹ ci siê w pe³ni za trudy, które dla mnie podj¹³eœ.Dlaczego namnie patrzysz? Po co przypominasz mi moje obietnice? Czemu prosiszo dotrzymanie s³owa? Nie obiecywa³em ci wtedy osobistego poparcia.Obiet-nice swoje opiera³em na ich ¿yczliwoœci wobec mnie.Wiedzia³em, ¿e miwspó³czuj¹, ¿e bolej¹ nade mn¹, ¿e gotowi s¹ walczyæ o mnie choæby z na-ra¿eniem w³asnego ¿ycia.Otrzymywa³em codziennie razem z tob¹ jakieœwiadomoœci o ich têsknocie, o ich smutku i skargach.A teraz obawiam siê,¿e nie bêdê ci móg³ oddaæ nic prócz ³ez, które ty w moim nieszczêœciu takobficie wylewa³eœ.Có¿ bowiem innego mogê uczyniæ, jak boleæ, p³akaæi ³¹czyæ z twoj¹ osob¹ moje w³asne ocalenie? Ocaliæ mog¹ ciê jedynie ci,którzy mnie ocalili.Proszê ciê jednak, b¹dŸ dobrej myœli.Zatrzymam ciêprzy sobie i obiecujê ci, ¿e znajdziesz we mnie nie tylko obroñcê w nieszczê-œciu, ale wiernego towarzysza.I mam nadziejê, ¿e nikt nie bêdzie tak okrut-ny, tak nieludzki, tak niepomny — ju¿ nie powiem — moich zas³ug wobecdobrych obywateli, ile ich wobec mnie, ¿eby si³¹ oderwa³ ode mnie cz³o-wieka, który mi ¿ycie ocali³.Nie proszê was, sêdziowie, w imieniu cz³owie-ka, którego obsypywa³em dobrodziejstwami, ale w imieniu tego, co strzeg³mojego ¿ycia.Nie walczê maj¹tkiem, wp³ywami, wziêtoœci¹, ale proœbami,³zami, wzbudzaj¹c wasz¹ litoœæ.Wraz ze mn¹ b³aga was ten najnieszczêœliw-szy i najlepszy ojciec i tak — dwaj ojcowie — zanosimy proœbê o jednegosyna.B³agam was przez pamiêæ na was samych, na szczêœcie wasze i waszychdzieci, nie pozwólcie cieszyæ siê moim wrogom, zw³aszcza tym, którym siênarazi³em walcz¹c o wasze bezpieczeñstwo, nie pozwólcie, by siê che³pili,¿e wy, niepomni na moj¹ osobê, staliœcie siê wrogami cz³owieka, który mi¿ycie ocali³.Nie przygnêbiajcie mnie smutkiem p³yn¹cym z obawy, ¿ezmieni³ siê wasz stosunek do mnie.Pozwólcie mi sp³aciæ przy waszej po-mocy to, co mu, na was polegaj¹c, czêsto obiecywa³em.I ciebie, GajuszuFlawusie 136, który w czasie konsulatu by³eœ towarzyszem moich planów136 Gajusz Alfiusz Flawus, trybun ludowy z 59 r., zwolennik polityki Cezara.Naczympolega³a jego pomoc — nie wiadomo.nara¿aj¹c siê ze mn¹ na niebezpieczeñstwa i pomagaj¹c mi w moich przed-siêwziêciach, który ¿yczy³eœ mi zawsze nie tylko ocalenia, ale wyniesieniai s³awy, b³agam i zaklinam, abyœ mi z ich pomoc¹ zachowa³ tego cz³owieka.Dziêki niemu widzisz mnie tu zachowanego dla siebie i dla nich.Nie mogêju¿ mówiæ.Przeszkadzaj¹ mi ³zy nie tylko moje, ale i twoje, i wasze, sêdzio-wie.One to w moim wielkim strapieniu nape³niaj¹ mnie nagle nadziej¹, ¿eprzyczynicie siê do jego ocalenia tak samo jak do mojego, bo wasze ³zy, którew tej chwili widzê, przypominaj¹ mi tamte, któreœcie za mnie czêsto i obficiewylewali
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL