[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Jesteśmy w tej samej drużynie.Cofnął się o krok od zmiażdżonej dłoni Stevensa.– Okay, okay – wycharczał Stevens.– Zadzwońcie do Cohaagena, on wam powie.Rozwścieczony Richter kopnął Stevensa w goleń, łamiąc go.– Czy teraz się rozumiemy? Hę? – zaśmiał się szyderczo.Stevens zachwiał się w agonii.Wiedział, że więcej już nie wytrzyma.Nagle poczuł nieśmiały przypływ nadziei.Coś odwróciło uwagę Helma, który stuknął łokciem Richtera, i wskazał na wprost.– Tam jest!Richter spojrzał i w dużej odległości zobaczył Quaida, mijającego postój "Taksówek Johnny'ego", po drugiej stronie pasażu.Wokół głowy miał turban, a w ręku niósł torbę.Richter uśmiechnął się złośliwie.Quaid niósł tę torbę.Helm rzucił się w pogoń z pistoletem w ręku, lecz Richter zwlekał, patrząc na skurczone ciało Stevensa.Pochylił się lekko i postukał Stevensa w ramię.Mężczyzna podniósł wzrok i ujrzał lufę pistoletu Richtera.Rozległ się wystrzał.ROZDZIAŁ 12JohnnyQuaid miał torbę, ale ciągle nie wiedział dokąd iść.Szedł ulicą nie zważając na padający deszcz.Miał nadzieję, że w torbie znajduje się wszystko, czego będzie potrzebował, cokolwiek by to było.Wydawała mu się cienką nitką, na której wisiało jego życie.Nagle doleciał go odgłos, który znał od dawna – ktoś strzelił z pistoletu.W tej dzielnicy nie było to chyba takie niezwykłe, ale Quaid przeszedł ostatnio zbyt wiele, by przyjąć to za pewnik.Rozglądając się w poszukiwaniu źródła strzału, zobaczył dwóch mężczyzn pędzących w jego stronę.Byli zbyt daleko, żeby zorientował się kim są, Nie czekał aż się przedstawią.Obrócił się i wkroczył do czekającej "Taksówki Johnny'ego", pochylił się próbując ukryć głowę."Johnny" odwrócił się ze standardowym uśmiechem.– Witamy w "Taksówce Johnny'ego".Dokąd pana zawieźć?– Po prostu jedź! – warknął Quaid – Szybko!Manekin odczekał chwilę, a potem powiedział tym samym przyjacielskim tonem.– Zechce pan powtórzyć dokąd pana zawieźć?Quaid spojrzał przez tylną szybę.Dwaj mężczyźni znajdowali się wystarczająco blisko, aby mógł wyraźnie zobaczyć ich twarze.Ci sami napastnicy ścigali go na stacji metra.Namierzyli go mimo ręcznika!– Dokądkolwiek! – wykrzyknął, ciągle patrząc za siebie.– Jazda! Jazda!Widział Richtera jak wyciąga ciężką artylerię i składa się do strzału.– Gówno!Johnny nie poruszył się, taksówka również.– Nie znam takiego adresu – powiedział.Helm także celował z pistoletu.Odległość między nim a mordercami wynosiła nadał pół bloku, lecz pistolety wyglądały niczym najnowsze działa.– McDonald's! Jedź do McDonalda! Już!Richter i Helm otworzyli ogień.Taksówka nadal stała w miejscu.– W całym mieście mamy czternaście barów z koncesją McDonalda.Proszę określić.Co za dużo to nie zdrowo.Quaid wiedział, że jeśli za sekundę nie ruszą, będzie trupem.Chwycił manekina, wyszarpnął z zaczepów i przyciągnął razem z kierownicą na tylne siedzenie taksówki.Kule roztrzaskały tylną szybę.Quaid zatęsknił do dawnych czasów, gdy we wszystkich pojazdach musiały być wmontowane kuloodporne szyby lub plastik.Pochylił się nad siedzeniem kierowcy i sięgnął niezgrabnie po joystick, do którego przymocowany był kierowca.Taksówka skoczyła do przodu.Głowa Johnny'ego powiedziała.– Proszę zapiąć pasy bezpieczeństwa.Quaid prawie nie panował nad pojazdem pozbawionym kierownicy.Jak sobie poradzi?Tak jak będę umiał – pomyślał ponuro, kiedy kule z gwizdem przelatywały mu nad głową.Zapalił silnik i manewrując delikatnym joystickiem próbował skręcić w boczną ulicę po lewej stronie.Rozprysnęła się kolejna szyba, Quaid podskoczył wprawiając taksówkę w ruch obrotowy.Poleciał w bok, gdy wóz zatoczył pełne koło.Richter i Helm zwiększyli ogień.Szyby pryskały wokół Quaida, próbującego odzyskać panowanie nad taksówką.Szarpnął joystickiem w drugą stronę – i złamał go.– Gówno!Taksówka przestała się obracać i popędziła przed siebie zostawiając z tyłu Richtera i Helma.Przez chwilę Quaid myślał, że się wyrwał.Spojrzał przez przednią szybę.Pędził prosto na betonowy mur.– Przygotować się do zderzenia – powiedział z niezmąconym spokojem Johnny.– Przygotować się do zderzenia.Quaid usłyszał swój histeryczny śmiech, gdy starał się uchwycić ogryzek, jaki pozostał z joysticka, lecz błyskawicznie ogarnął go zwykły strach.Samochód wymknął się spod kontroli a mur zbliżał się z każdą sekundą.Zderzenie było nieuniknione.Otworzył drzwi, był gotów do skoku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL