[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Musisz wiedzieæ, ¿e ciekawoœæ nale¿y do jego za³o¿eñprojektowych.Gdyby zginê³a za³oga, Hal musi byæ zdolny do wykonania misji wew³asnym zakresie.222Tania przez chwilê zastanawia³a siê nad odpowiedzi¹.- W dalszym ci¹gu wydaje mi siê, ¿e sprawa jest prosta.On wierzy tobie,prawda?- Z pewnoœci¹.- W takim razie powiesz mu, ¿e „Discovery" nie zagra¿a ¿adne niebezpieczeñstwo,a misjê ratunkow¹, która sprowadzi statek na Ziemiê, planuje siê w póŸniejszymterminie.- Ale to przecie¿ k³amstwo.- Nie, my po prostu nie wiemy, czy to jest nieprawda - w g³osie Tani brzmia³olekkie zniecierpliwienie.- Podejrzewamy istnienie powa¿nego niebezpieczeñstwa, w przeciwnym razie nieplanowalibyœmy powrotu przed terminem.- A wiêc co chcesz zrobiæ? - zapyta³a Tania z wyraŸn¹ irytacj¹.- Musimy powiedzieæ mu ca³¹ prawdê, wszystko, co wiemy o naszej sytuacji.Trzeba skoñczyæ wreszcie z k³amstwami i pó³prawdami, co zreszt¹ na jednowychodzi.I pozwólmy mu podj¹æ w³asn¹ decyzjê.- Do diab³a, Chandra, to jest tylko maszyna! Hindus skierowa³ na Maksa wzrokpe³en spokoju i pewnoœci.Rosjanin spuœci³ oczy.- Podobnie jak my wszyscy, doktorze Brajlowski.To tylko kwestia punktuwidzenia.Jedyna ró¿nica polega na tym, ¿e niektórzy z nas maj¹ strukturêopart¹ na wêglu, inni zaœ - na krzemie.Wszyscy jednak powinniœmy byætraktowani z odpowiednim szacunkiem.„To dziwne - pomyœla³ Floyd -jak Chandra, z pewnoœci¹ najmniej widoczny nastatku, urós³ nagle w ich oczach".Dyskusja trwa³a ju¿ zbyt d³ugo.Za chwilêTania zacznie wydawaæ rozkazy i ca³a sytuacja stanie siê niesmaczna.- Taniu, Wasilij, czy móg³bym zamieniæ z wami s³owo na osobnoœci? S¹dzê, ¿eistnieje sposób rozwi¹zania tego problemu.Proœbê Floyda przyjêto z wyraŸn¹ ulg¹.Dwie minuty póŸniej Hey-wood wkroczy³ dokwatery Or³owów.(„Gniazdeczka" - jak kiedyœ nazwa³ j¹ Curnow z powoduciasnoty.PóŸniej bardzo tego ¿a³owa³, bo nikt oprócz Saszy nie zrozumia³ ¿artui wszyscy przychodzili do Waltera po wyjaœnienia.)- Dziêkujê, Woody — powiedzia³a Tania wrêczaj¹c mu bañkê z jego ulubion¹azerbejd¿añsk¹szema&¹.- Czeka³am, a¿ przerwiesz tê dyskusjê.S¹dzê, ¿e masz.jak wy to mówicie?.jakiegoœ asa w rêkawie.223- Tak mi siê przynajmniej wydaje - odpar³ Floyd, racz¹c siê s³odkim winem.-Chcê tak¿e przeprosiæ za k³opoty, jakie sprawia Chandra.- Mówi siê trudno.Dobrze, ¿e mamy tylko jednego szalonego naukowca napok³adzie.- A do mnie mówisz inaczej - wtr¹ci³ z uœmiechem akademik Wasilij.- PrzejdŸmyjednak do sprawy, Woody.- Moja propozycja brzmi nastêpuj¹co: pozwólmy, by Chandra dzia³a³ zgodnie zeswoim planem, i zastanówmy siê nad konsekwencjami, które wed³ug mnie mog¹ byædwojakiego rodzaju.Po pierwsze, Hal zrobi dok³adnie to, co mu ka¿emy, toznaczy przejmie sterowanie „Discovery" podczas dwóch okresów pracy silników.Pamiêtajcie, ¿e pierwszy okres nie jest a¿ tak krytyczny.Jeœli zajdzie coœnieprzewidzianego podczas odlotu znad lo, bêdziemy mieæ jeszcze mnóstwo czasuna wprowadzenie poprawek.A jednoczeœnie bêdzie to dobry sprawdzian.chêciwspó³pracy komputera.- A co w takim razie z przelotem ko³o Jowisza? Jest to najbardziej krytycznymoment misji.Spalamy wtedy ca³e paliwo „Discovery", ponadto nie mo¿e byæ¿adnej pomy³ki w wektorach czasu i napêdu.- Czy mo¿na sterowaæ nimi rêcznie?- Wola³bym nie próbowaæ.Najmniejszy b³¹d i albo siê spalimy, albo stajemy siêkomet¹ d³ugookresow¹, która powróci tu za kilka tysiêcy lat.- Ale gdyby nie istnia³o inne wyjœcie? - nalega³ Floyd.- No có¿, zak³adaj¹c, ¿e przejêlibyœmy sterowanie w odpowiednim czasie, a tak¿ez zapasem obliczonych wczeœniej orbit alternatywnych - hm, mog³oby siê udaæ.- Znaj¹c ciê, Wasilij, jestem pewien, ¿e twoje „mog³oby" oznacza „uda³oby siê",to zaœ prowadzi do drugiej mo¿liwoœci, o której wspomnia³em.Jeœli Hal zaczniewykazywaæ najmniejsze odstêpstwa od programu, sami przejmujemy ster.- Masz na myœli od³¹czenie go?- Dok³adnie.- Ostatnim razem nie by³o to takie proste.- Od tego czasu nauczyliœmy siê paru rzeczy.Zostawcie to mnie.Mogê wamzagwarantowaæ przejêcie rêcznego sterowania w pó³ sekundy.- Podejrzewam, ¿e Hal nic o tym nie wie?- Teraz ty popadasz w paranojê, Wasilij.Hal nie jest a¿ tak bardzo ludzki,czego nie da siê powiedzieæ o Chandrze, który ma prawo pow¹tpiewaæ o naszychintencjach.Dlatego nie mówcie mu o niczym.224Wszyscy ca³kowicie zgadzamy siê z jego planem, jest nam przykro, ¿e wyra¿aliœmypewne obawy, i jesteœmy zupe³nie pewni, ¿e Hal zrozumie nasz punkt widzenia.Czy¿ nie tak, Taniu?- Masz racjê, Woody.Gratulujê ci daru przewidywania.To ma³e urz¹dzenie to by³dobry pomys³.- Jakie urz¹dzenie? - zapyta³ Wasilij.- Kiedyœ ci wyjaœniê.Przepraszam, Woody, ale chcia³abym zachowaæ tê resztkêszemaki do chwili powrotu na Ziemiê
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL