[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Znalazłyby się i inne nieporozumienia.Np.pobyt w Rosji.Wygnaniec, zapewne.Ale biorąc po ludzku, kiedy się czyta listy Mickiewicza, widzi się, że prawdziwym jego wygnaniem było raczej — Kowno.Jak on się tam męczy, jak się tam szamoce, bez żadnej prawie nadziei wyrwania się! Zamknięty w małym miasteczku, przykuty do żmudnej pracy nauczycielskiej, mając za całą osłodę korespondencję z dawnymi kolegami, których przerósł o wiele głów, którzy go niecierpliwią i nudzą, ten namiętny czytelnik Byrona rozdyma nozdrza, żądny wielkich burz i wielkich wzruszeń, których miłość do Maryli jest dlań coraz mniej zadowalającym surogatem.Filomaci! Wydano wiele tomów ich korespondencji; wydaje mi się z niej, że rozdymanie działalności tego bardzo szanownego stowarzyszenia młodzieży przez niektórych naszych komentatorów jest dość sztuczne.Zresztą Mickiewicz, od paru lat w Kownie, coraz bardziej odchodził duchem od tych wileńskich towarzyszy młodzieńczych wzlotów.W tej epoce dochodzi do tego stanu, że brzydnie sam sobie, brzydną mu drudzy, przychodzi ciężki kryzys.W tych warunkach uwięzienie było dlań wybawieniem.Nareszcie coś w dużym stylu, coś co go wyrywa z miernoty i szarzyzny, z błędnego koła beznadziejnej miłości, która zaczynała jemu samemu wydawać się śmieszna i głupia.Zesłanie do Rosji było wygnaniem, ale i wyzwoleniem; było, można powiedzieć, najszczęśliwszym wydarzeniem w życiu Mickiewicza i on też tak na to patrzy.Faktem jest, że pobyt w Rosji odegrał w życiu duchowym Mickiewicza olbrzymią rolę.Dla tego mieszkańca Wilna i Kowna, który nawet Warszawy nie znał i który jej na nieznane nie lubił, Rosja była Europą.Olśniła go nie potęgą państwową, ale wyższością kulturalną, tak przynajmniej on sam patrzy wówczas na to.Dostał się w środowisko nareszcie godne siebie, poznał ludzi pierwszorzędnych, on, wprzódy skazany na towarzystwo najzacniejszych z pewnością Zanów i Czeczotów, którzy mu cenzurowali i poprawiali wiersze; skromny nauczyciel kowieński, tu przyjmowany na równej stopie wśród najwyższych, wieńczony, fetowany.Nie sądzę, aby tak przyjmowano Mickiewicza, gdyby z Kowna przeniósł się był do Warszawy.To były najpełniejsze, najszczęśliwsze lata jego życia, tam osiągnął samowiedzę swego geniuszu, nauczył się zarazem sądzić rzeczy z wysoka.Toteż warto czytać listy, jakie pisze do swoich przyjaciół bawiących w Warszawie, do Odyńca i innych, z jakim politowaniem patrzy na ten partykularz: „.artykuł tak zdrowo pomyślany i tak dobrze po polsku napisany, że wierzyć nie mogę, aby w Warszawie wziął początek.Te dwa artykuły pocieszyły nas nieco, zasmuconych widokiem waszej literatury”.To znów gdzie indziej: „Nie mogę bez żalu pomyśleć o straszliwej u was literackiej stagnacji”.Wszystko mu się wydaje w Warszawie równie głupie, zarówno krytyki jak pochwały, jakie go spotykają.I charakterystyczne są te zwroty: „u was”, „wasza literatura”.Czy to jest antypatia do „warszawianizmu” (choć Odyniec, do którego to pisze, był przecież Litwinem!), czy też jest nieświadomym przedsmakiem separatyzmu litewskiego26? Bo zważmy, że przecież Mickiewicz, poza krótkim i późniejszym pobytem w Poznańskiem, nigdy w „Polsce” nie był.To też jeden z paradoksów życia!W czasie tedy, gdy w Warszawie areopag literacki zwalczał go namiętnie lub przedrzeźniał zjadliwie, w Rosji przyjęto go jednogłośnym entuzjazmem, obwołano pierwszym poetą słowiańszczyzny.Wygnaniec ten cieszył się szczególnymi względami, zostawiono mu swobodę życia i tworzenia, zwalniając go od innych obowiązków.Jak serdeczne i mocne były stosunki przyjaźni zadzierzgnięte z Rosjanami, dowodzi choćby przypomniany przez p.Wacława Lednickiego fakt, że w wiele lat później grono przyjaciół moskiewskich, dowiedziawszy się, że Mickiewicz jest w Paryżu w biedzie, zebrało ogromną na owe czasy sumę pięciu tysięcy rubli i przesłało ją poecie, i poeta — on, tak dumny — mógł ją przyjąć! Rzecz prosta, że jego stosunek do Rosji w owych latach pobytu w Moskwie i Petersburgu, musiał być odległy od konwencjonalnych pojęć w tej mierze, wynikłych z przenoszenia wstecz późniejszych stanów duszy.Wówczas Nowosilcow nie był dla Mickiewicza symbolem Rosji, ale przykrym epizodem; wówczas mógł być dlań „naszym cesarzem” ten sam Mikołaj, który w dwa lata potem stanie „mocarzem jak Bóg silnym, jak szatan złośliwym” — „synem Wasilowym”, który polską koronę „ukradł i skrwawił”
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL