[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nadmiar pieniędzy albo ich brak, oto podstawowe tropy, które czasem dokądś prowadziły.Ale tym razem… Lancaster przecież powiedział Sloanowi, że nie ma pojęcia o tym, jak personel departamentu żył poza godzinami pracy — jeśli coś wiedział, to tylko o przyjaciołach.— Chyba wkrótce o tym nas poinformują.— Co pan ma na myśli?— O panu Conwayu.Lancaster wzruszył ramionami.— Naprawdę nie wiem, jak będzie.Ridgeway?… Adler był ciągle obecny, jak upiór, którego należy się pozbyć.Ridgeway? Zamyślony Lancaster patrzył za nim, kiedy wychodził.Tego wieczoru kolację zjadł z Catherine, potem poszli do kina, o McBridzie wspomnieli krótko na początku.— Miałaś rację — powiedział.— A nie mówiłam…W czasie przerwy oparła głowę na jego ramieniu.Nie mógł wyobrazić sobie czasu, kiedy istniał bez niej.— Coś cię trapi?— Nie — skłamał.— Ale jednak.— My.— Coś innego?— Nie.Conway wezwał go telefonicznie we wtorek około dwunastej trzydzieści.McBride był na lunchu z ministrem.Ledwie Lancaster wszedł i zamknął drzwi, Conway nie tracąc czasu, powiedział:— Kiedy to urządzenie było po raz pierwszy omawiane? — Zawsze sprawiał wrażenie, że wszystko chce błyskawicznie załatwić.Ponieważ wiele było różnego rodzaju urządzeń, dodał: — Chodzi mi o to urządzenie rozcalające do Świecy.— Nic z tego nie wyszło.— Wiem o tym.Kiedy jednak było omawiane?— Czy pan chce datę orientacyjną?— Orientacyjną.— Sześć tygodni temu.Conway skinął głową: — Kto to zaproponował?— Czy to ma być quiz? — Lancaster wyjął papierosa.Coś się działo.Conway nie wodził go za nos bez przyczyny.— McBride.— Czy ta propozycja była zaprotokołowana?— Oczywiście.— I protokół był przeznaczony wyłącznie do wewnętrznego obiegu?— Powinien być.— No, tak.— Conway przesunął w jego kierunku leżący na biurku zielony arkusz papieru, dziurki były lekko naderwane, jakby został szybko wyjęty z teczki.— Czy pamięta pan to spotkanie?Lancaster wydmuchał dym i zmrużył oczy, studiując protokół.Wszystko dobrze pamiętał.Tylko cztery osoby były wtedy obecne: McBride, Conway, on sam oraz Jardine z Departamentu Broni Eksperymentalnych, nie było to formalne zebranie, raczej dyskusja.Woomera doniosła, że kiedy zapalnik zbliżeniowy zaktywizował kasetową głowicę Rzymskiej Świecy, nie doszło do wyrzucenia podpocisków.Był to poważny problem techniczny, który normalnie przekazano by z powrotem do Guildford.Ale McBride ze swoim talentem do robienia niespodzianek nagle zaproponował wprowadzenie prostego rozwiązania elektronicznego, powodującego błyskawiczne rozcalenie głowicy.Jardine wykonał od razu szkic, by McBride mógł wyjaśnić, co miał na myśli, i potem stwierdził, że zapewne jest to dobre rozwiązanie.W rzeczywistości posunął się aż tak daleko, że powiedział: „Jestem całkowicie tego pewien”, a McBride wśród ogólnego śmiechu dokończył: „Laicy też mają swoje sposoby, Roy, musisz teraz to przyznać”.— Tak — odparł Lancaster.— Bardzo dobrze pamiętam to spotkanie.— I pamięta pan, jakieś trzy tygodnie potem Jardine poinformował nas, że z różnych powodów nie zastosowano tego pomysłu?— Tak.— No dobrze.— Conway wstał, strącając plamkę popiołu z rękawa.— Po raz pierwszy ten pomysł został naszkicowany tutaj i protokół z tego spotkania nie wyszedł poza nasz departament, a Jardine był jedynym człowiekiem z zewnątrz… Zgoda?— Zgoda.— No, może więc zainteresuje pana fakt, że CIA zawiadomiło nas, że Adler dodał pewne wyjaśnienia do informacji, które udało mi się od niego wydobyć tamtego wieczoru.Jedno z nich dotyczy proponowanej zmiany wyłącznika, zmiany, która nigdy nie została wprowadzona.— Pozwolił, żeby te słowa spadły jak kamień, i zamilkł.Po chwili powiedział: — Jeśli to nie kieruje podejrzeń wyłącznie na nasz departament, to proszę mi powiedzieć na kogo?Lancaster spojrzał na protokół: nosił datę 20 sierpnia.— Ten właśnie drobny szczegół przeciekł dzięki wewnętrznemu protokołowi, który przypadkowo spoczął w naszych archiwach.Nigdy nie został skasowany, nigdy usunięty.Jardine zadzwonił do McBride’a i na tym się skończyło.Pomysł wyparował, jak większość amatorskich pomysłów.— Conway nigdy nie zwracał uwagi na to, komu depcze po odciskach.— Ale to naprowadza nas na datę.Jeśli zamierza pan powiedzieć: „A co z Jardine’em?” — to proszę tego zaniechać.Równie dobrze można by wskazać na samego ministra.Wszystko świadczy o tym, że przeciek nastąpił tutaj, właśnie tutaj.Spoglądając na niego Lancaster zapytał:— Kiedy pan to dostał od CIA?— Godzinę temu.— Na biurku Conwaya piętrzyły się też inne papiery, machnął nad nimi ręką, ale nie wyjaśnił, czego dotyczą.— Czy McBride wie o tym?— Wie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL