[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Plan, czyli p³aszczyzna faflów by³awysypana piaskiem grubym, rozmaitymi kolorami farbowanym, ró¿ne figuryczyni¹cym albo te¿ jednostajny kolor ca³ej d³u¿yŸnie daj¹cym, najczêœciejzielony jako najmilszy oku.Brzegi faflów poboczne oblepiano papierem bia³ym,w¹skim, w koronkê wystrzyganym, kupowane go w korzennych sklepach na funty, z225cudzych krajów sprowadzany; p³acono funt po kilkanaœcie z³otych, poniewa¿ dowybijania jego nie mieli jeszcze formów czyli te¿ cukiernicy tym wybijaniemzatrudniaæ siê nie chcieli.Na taflach tak przyozdobionych stawiali robione z gipsu rozmaite figury ludzi,geniuszów, bohatyrów, ¿o³nierzy, laufrów, jezdców na koniach, karetyszeœciokonne, parokonne kariolki, powozy, konchy bogów niebieskich, ziemskich,wodnych, piekielnych i samych¿e bogów, nimfy, satyry, fauny, dalej konie, wo³y,os³y, lwy, smoki, wilki, barany-s³owem ró¿ne a ró¿ne figury, jakie cukiernikowido symetrii struktury, jak¹ reprezentowa³, przypada³y.Sama struktura sk³ada³asiê z takich czêœci, jaki gmach reprezentowa³a: je¿eli ogród, to drzewarozstawione ³¹czy³y siê zielonymi gierlandami, je¿eli ulice, to widzieæ by³okamienice, pa³ace, zamki, bramy tryumfalne, kolumny, mury oœcienne albosztakiety bia³e z zielonymi kapitelami i tym podobne ozdoby.Zawsze zaœ b¹dŸw jakiejkolwiek strukturze stawiano w samym poœrodku altanê wydatn¹, herbemgospodarza albo goœcia pierwszego, na którego honor dawany by³ obiad,przyozdobion¹.Je¿eli zaœ serwis poœrodek faflów trzyma³, to herby dubeltowanoi albo zaraz przy serwisie, albo te¿ na koñcowych taflach stawiano.To wszystko¿ywymi kolorami ozdobione dziwnie piêkny i weso³y oku czyni³o widok i wszystkoto by³o dla samego oka, gdy¿ nareszcie za postêpuj¹cym przepychem wszystkie terzeczy by³y porcelanowe.Do zjedzenia stawiano po brzegach faflów w ma³ych karafinkach rozmaitekonfitury mokre: wiœnie, porzyczki, agrest, œliwki czarne, œliwki zielone,orzechy w³oskie, a przy taflach na farfurkach stawiano konfitury suche, jakoto: gruszki w cukrze sma¿one, migda³y cukrem bia³ym oblewane i karulek takim¿esposobem; lody cukrowe, to jest masy cukrowe z œmietany, malmów albo innychsoków zimnem stê¿onych w figury rozmaite: melonów, harbuzów etc.kunsztemcukiernickim utworzone, i galarety z roso³u miêsnego i cukru sk³adane,biszkokty, makaroniki, pierniczki i frukta œwie¿e ogrodowe.Takie tedy cukry ztalerzami dopiero wymienionymi, czyli farfurkami, zastêpowa³y œrodek sto³u napiêæ æwierci ³okcia; na reszcie pozosta³ego placu stawiano potrawy i talerze dojedzenia.Takowych cukrów nie za¿ywali do ka¿dych sto³Ã³w, chocia¿ wielkich, aletylko w dni osobliwszej jakiej gali.Przydawali tak¿e do cukrów wiersze rozmaite w ró¿nej imaginacji pisane, te -geniusze albo kolumny, lub facjaty bram utrzymowa³y.S³u¿y³y ony najwiêcej dowypicia kielicha wina za zdrowie uroczystuj¹cej osoby lub aktu.Takich wierszówrzadko u¿ywano w Warszawie, najwiêcej po trybuna³ach i domach wielkich panów,lubi¹cych siê popisowaæ nie tylko z dobrym winem, ale te¿ i z rozumem, chocia¿nie u jednego by³o wino jego w³asne, lecz wiersze cudze, najczêœciej jezuickiealbo pijarskie.226O trunkach i pijatykachNajad³szy siê smacznych potraw i skosztowawszy cukierków, trzeba siê napiæ;obaczmy¿, jak starzy Polacy tê potrzebê u³atwiali.Najprzód gospodarz poodbytej sztuce miêsa nala³ w ma³y kieliszek wina i pi³ nim zdrowie wszystkichsiedz¹cych u sto³u, pocz¹wszy od osoby najgodniejszej do ostatniej, zawymienieniem ka¿dej znacznej osoby przytykaj¹c do ust i odejmuj¹c kieliszek; askoñczywszy dystyngwowanych, resztê sto³owników wymienia³ jednego po drugimw³asnym nazwiskiem lub te¿ powszechnym: „WPana zdrowie”, gdy kogo nie zna³,kieruj¹c ku niemu oko, nie przytykaj¹c do ust kieliszka, tylko trzymaj¹c go wrêku, a dopiero po wymienionym ostatnim ³ykn¹³ trochê lub do reszty wypi³, jakmu siê podoba³o, i postawi³ kieliszek.W ten sam moment, kiedy gospodarz wymieni³ pierwsze zdrowie, jaki taki bra³ siêdo swego kieliszka i tym¿e sposobem pi³ zdrowie wszystkich którym gospodarz.Wiêc gdy razem wszyscy jedni drugich zdrowia pili, robi³ siê ha³as dokoœcielnego podobny, kiedy lud za plebanem mówi powszechn¹ spowiedŸ, tak i¿jeden drugiego nie s³ysza³ i nie rozumia³.Ani te¿ dawa³ kto baczenia na to,czy by³ w tej litanii wspomniony, czy nie by³, chyba ¿e kto z gar³a ca³egowykrzykn¹³ jego imiê, to mu siê uk³oni³
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL