[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Otworzy³ d³oñ i pistoletDavida Carvera upad³ na œcie¿kê.- Co pan robi?! - zakrzykn¹³ Dave.- On nas zabije, czy pan oszala³?- Twój brat w³aœnie zastrzeli³ Colliego Entragiana z naszej ulicy.I kto tuoszala³? - odpali³ Marinville.Brat Dave'a faktycznie to uczyni³, ale z czyjej w³aœciwie winy? To Johnny by³wœród nich doros³ym.Powinien by³ zabraæ im broñ w momencie, gdy wydostali siêpoza zasiêg rozp³omienionych oczu i osch³ych rozkazów Cammie Reed.Móg³ tozrobiæ, dlaczego wiêc nie zrobi³?- Nie - wyszepta³ Jim, odwracaj¹c siê ku niemu i krêc¹c g³ow¹.- Nie! - Leczjego oczy, ogromne i nabieg³e ³zami, ju¿ wiedzia³y.- Co on tu w ogóle robi³? - dopytywa³ siê Dave.- Dlaczego nas nie ostrzeg³,rany.Pomruk, który w istocie nie umilk³ ani na chwilê, rozleg³ siê g³oœniej wczerwonym, upalnym powietrzu, po czym przeszed³ w warczenie.Kierowca zwynajêtej ciê¿arówki, stoj¹cy wci¹¿ jeszcze na w³asnych nogach, obróci³ siê wjego stronê podnosz¹c odruchowo rêce.Jego karabin wydawa³ siê teraz bardzoma³y i byæ mo¿e s³usznie u¿y³ go jako zas³ony, zamiast z niego strzeliæ.Stworzenie, które goni³o ich przez ca³¹ drogê, wyskoczy³o nagle na œcie¿kê.GdyJohnny je zobaczy³, jego dar spójnego, logicznego myœlenia znacznie os³ab³ -móg³ ju¿ tylko obserwowaæ.Ta ostatnia umiejêtnoœæ - raczej przekleñstwo ni¿b³ogos³awieñstwo - nie zawiod³a go jeszcze nigdy i teraz te¿ nie.Stwór by³ koszmarny; mia³ ¿Ã³³tobr¹zowe futro, krzywe zielone oczy i paszczêpe³n¹ poszczerbionych, pomarañczowych zêbów.Nie kot, lecz jakaœ obrzydliwakarykatura kota.Przyskoczy³ do Steve'a, chwytaj¹c uniesionego mossbergapotê¿nymi szponami i wyrywaj¹c karabin z zaciœniêtych na nim d³oni.A potem,wci¹¿ powarkuj¹c, rzuci³ siê mê¿czyŸnie do gard³a.Z dziennika Audrey Wyler:12 czerwca 1995Znów mi siê to przydarzy³o - ten sen na jawie.Jeœli to w³aœciwa nazwa.Trzeciczy czwarty raz, ale pierwszy (zdaje mi siê), odk¹d zaczê³am prowadziæ tendziennik, no i o wiele wyraŸniejszy.Przychodzi zawsze wtedy, gdy coœ w domuzaczyna byæ nie tak, a ostatnio, Bo¿e mój, wszystko ci¹gle jest nie tak!Dziœ rano Herb wsta³ razem z Sethem, poszed³ z nim pod prysznic (to oszczêdzamnóstwo czasu), lecz kiedy zeszli na dó³, Seth by³ nad¹sany, a Herb mia³podbite oko.Nie musia³am pytaæ dlaczego.Oczywiœcie Seth go zmusi³, ¿eby siêuderzy³, tak samo jak wtedy, kiedy go zmusi³, ¿eby sobie wykrêci³ wargê, gdywróciliœmy z lodów, po czym okaza³o siê, ¿e zgin¹³ ten przeklêty Wóz Mocy.Spojrza³am na Herba, a on tylko pokrêci³ g³ow¹, daj¹c mi znak, ¿ebym by³acicho.No to by³am.Stwierdzi³am, ¿e zawsze znajdzie siê coœ, za co mo¿na byæwdziêcznym.W tym wypadku to, ¿e Seth nic wiêcej poza tym nie zrobi³ (chocia¿to w³aœciwie nie Seth robi te rzeczy, tylko ten drugi, Podstêpny Ma³yCh³opiec).Seth lubi staæ rano przy umywalce w ³azience i patrzeæ, jak Herb siêgoli.Przypuszczam, ¿e PMC na pewno by³by w stanie wyskoczyæ nagle i zmusiæ go,¿eby sobie poder¿n¹³ gard³o w³asn¹ maszynk¹ jednorazow¹.Samo pisanie tego mnieprzera¿a, ale czasami lepiej jest wygadaæ siê na papierze.To tak jakwyciskanie zaka¿onej rany.Podstêpny Ma³y Ch³opiec zacz¹³ tym razem, nim postawi³am œniadanie na stole -wiem zawsze, kiedy wchodzi w Setha, bo wtedy oczy mu siê zmieniaj¹ z br¹zowychna czarne."Gdzie mój Seny Dlowiec?" - pyta."Jeszcze nie znaleŸliœmy SennegoWêdrowca - mówiê - ale na pewno go znajdziemy".A ten siê drze na ca³y g³os: "Ja chcê Senego Dlowca!" Herb a¿ siê skrzywi³.Janie, bo kiedy krzyczy, to przynajmniej nie rzuca rzeczami.A Seth: "Ja chceSENEGO DLOWCA, kurwa!""Nie przeklinaj w ten sposób przy cioci Audrey" - powiedzia³ Herb, a ten tak naniego spojrza³, ¿e a¿ siê przestraszy³am, ale Herb nie cofn¹³ spojrzenia.Onjest taki odwa¿ny.Tak zwyczajnie, po prostu siê nie pieprzy.I w koñcu PMCmusia³ opuœciæ wzrok."Chce Senego Dlowca - wymamrota³ jeszcze tym swoim ponurym g³osem, któregonienawidzê najbardziej.- chce Senego Dlowca, wy znajdziecie".Zrobi³am mu grzankê, zwykle je uwielbia, ale nie chcia³ jeœæ.Tylko odszed³ (toznaczy odmaszerowa³) do swojej nory.Za chwilê us³ysza³am wideo, puœci³ sobietaœmê z MotoGlinami.Ma ich cztery czy piêæ, na ka¿dej po dwanaœcie odcinków.Tak ju¿ nienawidzê tych debilnych rysunkowych g³osów, szczególnie Cassie.Czasem marzê, ¿eby ten Pusta Twarz wreszcie j¹ zabi³, uci¹³ g³owê i wrzuci³ dojakiegoœ kana³u.Bo¿e, dopomó¿, wola³abym, ¿eby to by³ ¿art.Ale nie jest.Oni tam sobie trajlowali (zawsze nastawia bardzo g³oœno, co siê czasemprzydaje), wiêc zapyta³am Herba, jak wyt³umaczy to podbite oko w pracy.Wywróci³ oczami i powiedzia³ falsetem: "Powiem ch³opakom, ¿e wpad³em na drzwi,kochanie".Próbowa³ to obróciæ w ¿art, ale nie wysz³o.Najgorsze dzisiaj by³o coœ innego, nie rzucanie rzeczami, jak wtedy gdy Herbpowiedzia³, ¿e kupimy now¹ furgonetkê.Dzisiaj niczym nie rzuca, chocia¿wola³abym ju¿ to.Tylko chodzi z pokoju do pokoju, kroczy sztywno, dolna wargawysuniêta, spojrzenie bazyliszka, i szuka dalej tego auta.Czasem zachodzi donory poogl¹daæ telewizjê, nawet "Bonanza" nie zatrzyma³a go na d³u¿ej.Próbowa³am z nim porozmawiaæ, ale nie chcia³.Chodzi o to.oj, ¿e te¿ nieumiem ³adnie pisaæ, wyraziæ tego tak, ¿eby ktoœ, kto to przeczyta (choæ pewnienikogo takiego nie bêdzie), zrozumia³, o co chodzi.Po prostu PMC jak jestwkurzony, wytwarza jakieœ szkodliwe pr¹dy.To wyskakuje bezpoœrednio z jegocia³a, jak elektryczna pajêczyna albo jak b³yskawica z chmury.To siê tak,gromadzi, gromadzi i w koñcu cz³owiek ma tylko ochotê biegaæ z krzykiem popokoju i waliæ g³ow¹ o œciany.To jest prawdziwe, nie tylko uczucie, ale coœfizycznego, a¿ pot z ciebie cieknie, i to taki cuchn¹cy, jak przy wysokiejgor¹czce.A miêœnie drygaj¹, w ustach siê robi sucho
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL