[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sanitariusze przyprowadzili McMurphy’ego oko³o dziesi¹tej rano.- Rozsadza mnie energia, ch³opaki; docisnêli mi wtyczki, oczyœcili styki, lœniêjak iskrownik od starego forda.Bawiliœcie siê kiedy w dzieciñstwie takimiiskrownikami? Pamiêtam, ¿e jak siê kogoœ dotknê³o, skaka³ na metr w górê.Ubawby³ po pachy!Szala³ po oddziale wiêkszy ni¿ kiedykolwiek, rozla³ kube³ brudnej wody poddrzwiami dy¿urki, ulokowa³ kr¹¿ek mas³a na czubku bia³ego zamszowego butanajmniejszego czarnucha, a gdy ten nic nie zauwa¿y³, chichota³ w rêkaw przezca³y obiad, dopóki mas³o siê nie roztopi³o i nie pozostawi³o na bucie plamybardzo - zdaniem Hardinga - dwuznacznej barwy.Kiedy mija³ na korytarzu któr¹œz m³odych pielêgniarek, dziewczyna piszcza³a, wywraca³a oczami i czmycha³a,stukocz¹c obcasami i rozcieraj¹c poœladek.Wyjawiliœmy mu plan ucieczki, ale oœwiadczy³, ¿e nie ma gwa³tu, i przypomnia³nam o randce Billy’ego.- Nie mo¿emy mu przecie¿ sprawiæ zawodu, koledzy, teraz, kiedy wreszcie Candyma go rozprawiczyæ.Jeœli wszystko pójdzie g³adko, nieŸle siê tej nocyzabawimy; bêdzie to mój po¿egnalny jubel.W tê sobotê Wielka Oddzia³owa nie mia³a wolnego - specjalnie tak wszystkou³o¿y³a, ¿eby byæ na miejscu, kiedy wróci rudzielec - i wkrótce po obiedziezwo³a³a zebranie, ¿eby od razu ustaliæ pewne sprawy.Znów wspomnia³a okoniecznym, jej zdaniem, zastosowaniu bardziej drastycznych œrodków wobecMcMurphy’ego, usilnie prosz¹c lekarza, ¿eby siê nad tym zastanowi³, “nimbêdzie za póŸno, by pomóc pacjentowi”.Ale przez ca³y czas, kiedy mówi³a,McMurphy mruga³, ziewa³ i beka³ na wyœcigi, a gdy wreszcie zamilk³a, rozbawi³do ³ez lekarza i wszystkich Okresowych, udzielaj¹c jej swojego poparcia.- Chyba siostra ma racjê, doktorze; sam pan widzi, ile mi da³o tych marnychparê woltów.Mo¿e gdybyœmy podwoili napiêcie, móg³bym le¿¹c w ³Ã³¿ku odbieraæósmy kana³, podobnie jak Martini; czwarty wy³azi mi ju¿ bokiem - w kó³ko nadaj¹tylko komunikaty meteorologiczne i dziennik.Oddzia³owa chrz¹knê³a, ¿eby zaprowadziæ na sali porz¹dek.- Wcale nie mówi³am, ¿e jestem za zwiêkszeniem napiêcia, panie McMurphy.- S³ucham?- Moim zdaniem nale¿y siê zastanowiæ nad zabiegiem chirurgicznym.To tylkodrobny zabieg, ale z regu³y nastêpuje po nim zanik agresywnych sk³onnoœci ugwa³townych pacjentów.- Gwa³townych? Ale¿ ja jestem ³agodny jak baranek! Od dwóch tygodni nieprzetr¹ci³em szczêki ¿adnemu sanitariuszowi.Nie ma wiêc chyba powodu, ¿ebymnie braæ pod nó¿, co?Siostra uœmiechnê³a siê do McMurphy’ego, jakby prosz¹c, by zrozumia³, ¿e ma nawzglêdzie wy³¹cznie jego dobro.- Nie, Randle, tej operacji nie przeprowadza siê skalpelem.- A zreszt¹ - ci¹gn¹³ - obciêcie ich nic nie zmieni.W szafce mam zapasowe.- Zapasowe?.- Tak, doktorze.Jedno z nich jest wielkoœci pi³ki baseballowej.- Panie McMurphy!Uœmiech oddzia³owej pêk³ jak szyba, kiedy zrozumia³a, ¿e McMurphy siê z niejnabija.- Ale drugie jest nie mniejsze ni¿ te, z którymi siê urodzi³em.¯artowa³ tak do póŸnego wieczora.Na oddziale zapanowa³ weso³y, karnawa³owynastrój; wszyscy szeptali o tym, ¿e czeka nas popijawa, jeœli dziewczyna zjawisiê z trunkami.Próbowali przechwyciæ spojrzenie Billy’ego, a kiedy im siê toudawa³o, puszczali do niego oko.Gdy zaœ stanêliœmy w kolejce po leki, McMurphypoprosi³ pielêgniarkê z krzy¿ykiem i znamieniem o kilka witamin.Zdziwi³a siê,ale powiedzia³a, ¿e oczywiœcie, i wrêczy³a mu parê proszków wielkoœci œrednichjaj.Schowa³ je do kieszeni.- Nie po³knie ich pan? - spyta³a.- Ja? Sk¹d¿e znowu, nie potrzebujê witamin.Wzi¹³em je dla tego oto kawalera.Kiepsko ostatnio wygl¹da.w ogóle jest s³abowity.- Wiêc.dlaczego mu ich pan nie da!- Dam, dam, kochanie, ale zaczekam do pó³nocy, bo wtedy przydadz¹ mu siênajbardziej.I otoczywszy ramieniem poczerwienia³y kark Billy’ego, odszed³ w stronêsypialni - po drodze puœci³ oko do Hardinga, a mnie dŸgn¹³ kciukiem w ¿ebro -zostawiaj¹c pielêgniarkê w drzwiach dy¿urki; sta³a z szeroko otwartymi ustami ila³a sobie na nogê wodê z dzbanka.Muszê coœ wyjaœniæ, jeœli chodzi o Billy’ego Bibbita: choæ mia³ zmarszczki natwarzy i gdzieniegdzie siwe w³osy, wci¹¿ wygl¹da³ jak dzieciak z kalendarzowejreprodukcji - piegowaty dzieciak z krzywymi zêbami i odstaj¹cymi uszami, który,pogwizduj¹c weso³o, ci¹gnie za sob¹ na sznurku kilka z³owionych p³otek - aleby³o to tylko z³udzenie.Kiedy stawa³ przy innych pacjentach, wszyscyspostrzegali zdumieni, ¿e dorównuje im wzrostem, a gdy mu siê lepiej przyjrzeæ,wcale nie ma piegów, odstaj¹cych uszu czy krzywych zêbów i nie jestdzieciakiem, lecz doros³ym mê¿czyzn¹.Dowiedzia³em siê, ile ma lat, gdy niechc¹cy pods³ucha³em jego rozmowê z matk¹.Matka Billy’ego - masywna, korpulentna kobieta, której w³osy co kilka miesiêcyze z³ocistych stawa³y siê fioletowe, potem czarne, nastêpnie znów z³ociste -by³a portierk¹ w naszym szpitalu, a ponadto - jak wieœæ nios³a - s¹siadk¹Wielkiej Oddzia³owej i jej blisk¹, serdeczn¹ przyjació³k¹.Ilekroæ szliœmyprzez hall, Billy musia³ podejœæ do jej biurka i nachyliæ szkar³atny policzek,¿eby go mog³a musn¹æ uszminkowanymi wargami.Poniewa¿ peszy³o to nas na równi znim, nikt mu z tego powodu nie dokucza³, nawet McMurphy.Pewnego popo³udnia oko³o drugiej, nie pamiêtam ju¿, jak dawno temu,zatrzymaliœmy siê w hallu w drodze na terapiê, czekaj¹c, a¿ czarny skoñczyrozmawiaæ przez telefon ze swoim bukmacherem; czêœæ z nas porozsiada³a siê nawielkich, obitych plastykiem kanapach, czêœæ wysz³a na s³oñce.Matka Billy’egowsta³a od biurka, wziê³a syna za rêkê, wyprowadzi³a na zewn¹trz i usiad³a z nimna trawie niedaleko ode mnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL