[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ciesz siê, ¿e niekaza³am ci wejœæ ca³emu i staæ nago podczas rytua³u!Kiedy skoñczy³em, otworzy³a ma³¹ ampu³kê i po namaszczeniu siebie jejzawartoœci¹ dotknê³a pachn¹cym olejkiem tak¿e mojego czo³a i nadgarstków.- Rozmaryn - to dla ochrony.Wróciliœmy do worków podró¿nych.Joisan przyjrza³a mi siê krytycznie w œwietlep³on¹cego ³uczywa.- Od³Ã³¿ miecz i nó¿, Kerovanie.Szybkim ruchem rozplot³a w³osy i rozsypa³a na ramionach.Odpi¹³em pas z mieczemi wyj¹³em z pochwy nó¿, czu³em siê tak nagi, jak gdyby kaza³a mi siê zupe³nierozebraæ.- Czy masz przy sobie jeszcze coœ stalowego lub metalowego? Dotkn¹³em rêkomaklamry pasa od moich skórzanych spodni.- To tak¿e - nakaza³a.- Miejmy nadziejê - powiedzia³em ponuro, czyni¹c jak powiedzia³a - ¿e nienapadn¹ na nas rozbójnicy ani dzikie zwierzêta.Bêdê piêknie wygl¹da³ próbuj¹cjedn¹ rêk¹ znaleŸæ miecz, a drug¹ usi³uj¹c utrzymaæ w górze spodnie!Joisan uk³ada³a jednak w³aœnie ró¿d¿kê i nie zwróci³a uwagi na moje s³owa.- ChodŸ tutaj, mój panie, gdzie teren jest mniej zaroœniêty.Stan¹³em nawskazanym miejscu i patrzy³em, jak wyjmujez woreczka wiêcej zió³, szpulkê nici i kilka œwiec.Ustawi³a je na œrodkuniewielkiej polanki, a nastêpnie narysowa³a ró¿d¿k¹ ko³o wokó³ nas.- Nie wychodŸ poza ko³o przed zakoñczeniem rytua³u, Kerovanie.Gdybyœ takuczyni³, mog³oby dojœæ do wielkiego nieszczêœcia.W s³abym blasku ognia zobaczy³em, ¿e œwiec by³o trzy i ¿e by³y czerwone.Mojapani ustawi³a je w ró¿nych odleg³oœciach od granicy ko³a, rozsypuj¹c po drodzezio³a.Na koniec p³on¹c¹ ga³¹zk¹ z ogniska zapali³a œwiece.Ruchy mia³a szybkiei pewne, przecz¹ce niepewnoœci, o jakiej wczeœniej wspomina³a.Na koniec podesz³a do mnie z wyci¹gniêt¹ rêk¹.- Bêdê potrzebowa³a twojej si³y, mój panie.Mocy, która jest w tobie.-Chcia³em g³oœno zaprotestowaæ, ale potrz¹snê³a g³ow¹.- Oboje wiemy, ¿e nosiszw sobie Moc, chocia¿ trzymasz j¹ w ukryciu.Potrzebujemy jej teraz.Wzi¹³em g³êboki oddech i przyj¹³em jej d³oñ.Joisan zamknê³a oczy, potempochyli³a siê i dotknê³a le¿¹cej przed ni¹ ró¿d¿ki.Prawie natychmiast ró¿d¿kaporuszy³a siê i zaczê³a rysowaæ w miêkkim pyle - wygl¹da³o to tak, jak gdybysama wybiera³a powstaj¹cy wzór, a Joisan nie mia³a w tym najmniejszego udzia³u.W ci¹gu kilku chwil pojawi³a siê kula, a potem po obu jej stronach ujrza³emrozpostarte skrzyd³a.Joisan otworzy³a oczy, popatrzy³a na narysowany na ziemi symbol i szybkowci¹gnê³a oddech.- Czy nie to w³aœnie chcia³aœ narysowaæ? - zapyta³em.- Nie.Myœla³am o pentagramie *.najczêstszym znaku do wzbudzenia Mocy.Aleto.- popatrzy³a na symbol.W blasku ogniska zobaczy³em, jak zmarszczy³abrwi.- Co wiesz o tym symbolu?Walczy³em ze sob¹, aby nie okazaæ strachu.Czy by³o to coœ z Ciemnoœci, coœ, cochcia³o mnie przej¹æ, tak jak siê tego obawia³em od samego pocz¹tku.* Pentagram - figura symboliczna, piêciok¹t foremny w kszta³cie gwiazdy (przyp.t³um.).- Ju¿ kiedyœ go widzia³am.Wiem, ¿e to symbol Œwiat³oœci.Jednak symbol, którywidzia³am, mia³ ca³kowicie roz³o¿one skrzyd³a, a te s¹ na wpó³ rozpostarte.- Dlaczego przyj¹³ taki kszta³t?- Nie wiem.chyba ¿e bez twojej wiedzy, Kerovanie, mia³a w tym udzia³ twojaMoc.Zacz¹³em zaprzeczaæ, ale potrz¹snê³a g³ow¹.- To nie jest coœ, czego móg³byœbyæ œwiadomy, mój panie.- Spojrza³a jeszcze raz na symbol i skinê³a g³ow¹.-Ka¿dy fragment czarów tworzy siê sam.Ten nale¿y do Œwiat³oœci i byæ mo¿epos³u¿y lepiej.Trzymaj¹c przed sob¹ ró¿d¿kê, zaczê³a znowu recytowaæ.Jej g³os nasila³ siêwraz z rytmiczn¹ intonacj¹ pieœni.S³ucha³em uwa¿nie, ale nie mog³em rozró¿niæs³Ã³w.Poczu³em mrowienie pomiêdzy naszymi d³oñmi, dreszcze, które przesuwa³y siêwzd³u¿ d³oni, a potem wzd³u¿ nadgarstka i ramienia.Tam gdzie przeszed³, cia³ostawa³o siê nieczu³e, jak gdybym zbyt d³ugo znajdowa³ siê w jednej pozycji.Mrowienie trwa³o nadal.Patrz¹c na rêkê prawie widzia³em, jak si³a wychodzi zmojego cia³a i przep³ywa przez Joisan.Jej pieœñ stawa³a siê coraz g³oœniejsza,coraz bardziej w³adcza.Z wysi³kiem podnios³em wzrok i rozejrza³em siê.P³omienie œwiec przesta³y dr¿eæna lekkim wietrze.Pali³y siê prosto i by³y jaœniejsze.Podczas gdy wokó³nas.Zamruga³em powiekami i nie ruszy³em siê z miejsca tylko pod wp³ywemostrzegaj¹cego nacisku d³oni Joisan.Wokó³ nas powietrze delikatnie b³yszcza³o.By³o to niebieskozielone œwiat³o,które wydobywa³o siê z ko³a narysowanego przez moj¹ pani¹.Wznosi³o siê wy¿ej zka¿dym moim oddechem.Przez moment patrzy³em poprzez œcianê œwiat³a, którechwilê póŸniej by³o wysoko nad moj¹ g³ow¹, odgradzaj¹c nas od wszystkiegodelikatn¹ promieniuj¹c¹ mgie³k¹.Z zadumania wyrwa³ mnie g³os Joisan
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL