[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jadê do domu przezTopanga.To okrê¿na droga, ale chcia³bym siê jeszcze raz naw¹chaæ tamtychzapachów i spojrzeæ w czyste niebo.Potem zje¿d¿am wzd³u¿ wybrze¿a do Venice iprzez Palms - do Taty.Tato ma siê dobrze.Patrzy poza mnie, jakby sprawdza³, czy Mamy rzeczywiœcienie ma.Zmajstrowali z Billym prosty zegar s³oneczny, tu¿ ko³o wanienki dlaptaków w ogrodzie.Star¹ lutownic¹ wypalili na kawa³ku deski maksymê:OBYŒ BY£ JAK TE PSZCZO£Y I ROŒLINY:LICZY£ TYLKO S£ONECZNE GODZINY.Billy z przejêciem wyjaœnia mi system dzia³ania zegara.Jeszcze mocniejutwierdzi³ siê w przekonaniu o genialnoœci Taty.Nigdy bym nie uwierzy³, ¿e tak³atwo jest zrobiæ zegar s³oneczny: deszczu³ka wbita pod k¹tem w ziemiê, a wniej szpikulec tkwi¹cy pod innym k¹tem.Godziny wypalili na desce rzymskimicyframi.Przyrz¹dzamy sobie grzanki z serem i wypijamy po dwa piwa, wykañczaj¹cszeœciopuszkowy karton, kiedy wylegujemy siê na patio i patrzymy, jak s³oñcepe³znie po zegarze s³onecznym.Opowiadam Tacie, jak œwietnie Joan wszystkourz¹dzi³a, jak Mamie bêdzie tam wygodnie, jaka to dla niej okazja, by naprawdêwypoczê³a.Tato pyta, czy wiemy, co to jest gnomon.Obaj robimy wielkie oczy.Tato podnosi siê, podchodzi do zegara s³onecznego i wskazuj¹c na stercz¹cy ztarczy szpikulec, uœmiecha siê szeroko.O czwartej Tato ma kolejn¹ wizytê u Delibro.Billy chce nocowaæ w górach ipo¿ycza ode mnie motor.Po wizycie u Delibro pojadê z Tat¹ do Venice i trochêpomalujê.Korzystaj¹c z tego, ¿e Tato siedzi u lekarza, jadê do sklepu artystycznegoBraci Aaron, gdzie nabywam trzy nowe p³Ã³tna, kilka kolorów, które mi siêkoñcz¹, i dwa sobolowe pêdzle.Kiedy wracam, Tato siedzi w poczekalni.Mówi, ¿ewizyta przebieg³a jak najlepiej.Zaczynamy popadaæ w rutynê - nie powiem, ¿ebymnie to specjalnie martwi³o.Kiedy wychodzimy od lekarza, Tato wyci¹ga z portfela jak¹œ kartkê.Spogl¹danajpierw na kartkê, potem na mnie.- John, ta ³adna Murzynka z zielonym okiem, ta, co mnie odwiedza³a w szpitalu,co mi da³a fio³ki afrykañskie, zapisa³a mi tutaj swój numer telefonu i mówi³a,¿ebym zadzwoni³ i ¿ebyœ ty mnie mo¿e do niej podrzuci³.Chce mi pokazaæoran¿eriê.W jego spojrzeniu z ukosa czytam po³¹czenie niewinnoœci i wstydu.Zawsze ma wzanadrzu jak¹œ niespodziankê!- Dobrze, Tato.Mogê zadzwoniæ st¹d, z budki, albo póŸniej z domu, jak wrócimyz malowania.- Zadzwoñ teraz, Johnny, bo znowu zapomnê.Co raz o tym myœlê, potem zapominam- a obieca³em jej.Zatrzymujemy siê przy warsztacie, gdzie maj¹ automat, wykrêcam numer, który da³mi Tato, maj¹c przy tym pewnoœæ, ¿e Alicja jest na dy¿urze, a nie w domu.Mo¿eto zreszt¹ nie pewnoœæ, tylko nadzieja.Ktoœ odbiera.- Halo, Alicja?- Tak, s³ucham, czy to ty, Jack? Jak tam tatuœ?S³owo dajê, pozna³a mnie po g³osie!- Dziêkujê, Alicjo, ca³kiem nieŸle.Prosi³ mnie, ¿ebym do ciebie zadzwoni³.Jest teraz fantastyczny, nie uwierzy³abyœ, ile ma si³y i pogody ducha.- Bardzo bym chcia³a go zobaczyæ, pokazaæ mu moje roœliny.Ciebie te¿, Jack,chcia³abym zobaczyæ.Taka banalna grzecznoœciowa odzywka, a na dobr¹ chwilê odbiera mi mowê.- Kiedy by³oby ci wygodnie spotkaæ siê z nami, Alicjo? Gdzie mieszkasz?- Mam teraz nocne dy¿ury, czyli wolna jestem codziennie rano od.powiedzmy.dziesi¹tej.Mo¿e jutro?Tato nachyla siê do s³uchawki, te¿ chce wiedzieæ.Oddajê mu j¹ na chwilê, ¿ebysiêgn¹æ po kartkê i o³Ã³wek, no i trochê wzi¹æ siê w karby.DŸwiêk jej g³osu,jego si³a i ton wytr¹ci³y mnie nieco z równowagi.Tato s³ucha, kiwa g³ow¹, uœmiecha siê, szczêœliwy, ¿e rozmawia z Alicj¹, alesam niewiele siê odzywa.Widzi, ¿e trzymam ju¿ kartkê i o³Ã³wek, wiêc przekazujemi s³uchawkê.Alicja podaje adres w pobli¿u Cloverfield, w Santa Monica.Umawiamy siê nazajutrz na dziesi¹t¹.Odk³adam s³uchawkê i jakby nigdy nic idziemy sobie do samochodu, zupe³nie jakbyumawianie siê na zbiorowe randki by³o dla nas chlebem powszednim.Strój do malowania i przybory mam w baga¿niku, wiêc przebieram siê na parkingu.Zabezpieczamy samochód i oddalamy siê drewnianym chodnikiem.Umówi³em siê z Tonym i Shelly, ¿e namalujê ich chatê.Bêdê j¹ malowa³ odzewn¹trz, poprzez stoliki zastawione owocami i jarzynami, a potem zrobiê widokz okna na pla¿ê, z niebem w kolorach zachodz¹cego s³oñca
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL