[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Reid uważnie go obserwował, po czym zbliżył się do Cammie.- Przypuszczam, że się domyślasz, o co tu chodzi - zwróciła się do niego.- Obawiam się, że tak.- Dlaczego mi nie powiedziałeś? - zapytała gniewnie.Reid długo milczał, zanim odpowiedział.- Byłem zajęty innymi sprawami.Poza tym nie ma tak wiele do mówienia.Z przyjemnością udzielę ci wszelkich wyjaśnień, tylko nie tutaj.Może przy obiedzie?Restauracja byłaby terenem neutralnym - pomyślała Cammie - znacznie lepszym niż jej wynajęte mieszkanie.Pozostawanie w nim sam na sam nie było w tej chwili dobrym pomysłem.Zapytała wprost:- A więc gdzie?Odsunął rękaw koszuli i spojrzał na płaski złoty zegarek.- Mamy rezerwację w hotelu Louis Sixteen.Restauracja Louis Sixteen, niezwykle elegancka, utrzymana w kolorach czerwonym i złotym, była jednym z głównych w tym mieście lokali prowadzących francuską kuchnię kontynentalną.Kelner, który ich obsługiwał, należał do zawodowców.Nie był natrętnie nadskakujący, jak to się zdarza w dwóch miastach na kontynencie amerykańskim: w Nowym Jorku i Nowym Orleanie.Cammie potrafiła docenić troskę, jaką Reid wykazał, przygotowując dzisiejszy wieczór.Cieszyła się i smakowała danie serwowane przez kelnera.Ale była trochę roztargniona, jej myśli bowiem zaprzątała papiernia.Reid ją uspokajał, że nie poczyniono jeszcze żadnych kroków w sprawie sprzedaży.Przedstawiciele Szwedzkiego Towarzystwa jedynie wizytowali papiernię.Jeździli również po okolicy, zapoznając się z zasobami lasów należących do spółki Sayers-Hutton oraz z poważniejszymi dzierżawcami, z którymi umowa została zawarta na dziewięćdziesiąt dziewięć lat.Potencjalni nabywcy wynajęli prywatną, niezależną firmę rachunkową w celu skontrolowania operacji finansowych.Termin kontroli papierni przypadał za dwa tygodnie.Żadna ze stron nie złożyła jeszcze oficjalnej propozycji.Cammie, słuchając relacji Reida, skupiała swoją uwagę nie na tym, co mówił, lecz na barwie jego głosu.Kiedy skończył, zagłębiła się w fotelu i spokojnie zapytała:- To dlatego wróciłeś do domu? Przyjechałeś sprzedać papiernię?- Wróciłem do domu, ponieważ ojciec mnie o to prosił.To wszystko.Tej samej nocy miał rozległy zawał serca.Zastanawiałem się, czy sprawa sprzedaży nie przyczyniła się do tego.Nie mogę powiedzieć, by perspektywa nie była zachęcająca.Sama dobrze wiesz.Tak, wiedziała.Wiedziała również, że kiedy rozmawiali o jego włączeniu się w zarządzanie fabryką, powinien był wspomnieć o możliwości sprzedaży.Jednak tego nie zrobił.Dlaczego? Czy wolał zachować tajemnicę, dopóki rozmowy nie zostaną zakończone, by nie wywołać sprzeciwu? A może nie mówił, bo uważał, że to jest jego prywatna sprawa?Prawdę mówiąc, to jej nie dotyczyło.Fabryka właściwie należała do Reida; mieli w niej niewielki udział Keith i jego brat Gordon.Mógł więc z nią zrobić, co uważał za stosowne.Nawet nie miał obowiązku rozmawiać z nią na ten temat, choćby teraz, przy kolacji.Ale niepokoiły ją ważniejsze problemy z tym związane: ludzie i ich egzystencja.Delikatnie ujęła w palce kieliszek wina i obserwowała złote promienie świecy, stojącej na marmurowym stoliku, odbijające się na jego dnie.Po chwili zapytała:- Czy pomyślałeś, jaki to będzie miało wpływ na Greenley i okolicę?- Myślałem jeszcze o czym innym - wtrącił szybko.- Greenley jest umierającym miastem, czy tego nie zauważyłaś? Połowa sklepów przy głównej ulicy została zamknięta.Dwie z trzech firm samochodowych upadły.Kiedyś były w mieście trzy kina, siedem lub osiem kawiarni, trzy lub cztery zakłady fryzjerskie.Teraz nie ma żadnego.Dokąd oni wszyscy poszli?Gammie lekko wzruszyła ramionami.- Po otwarciu domu towarowego Wal-Mart zamknięto wiele sklepów, takich jak „Pięć Dolarów” czy „Dziesiątka”, gdzie wszystko sprzedawano za dolara.Wal-Mart zatrudnia dwa razy tyle ludzi, ile figuruje na listach płac wszystkich zlikwidowanych sklepów.Kawiarnie pozamykano, kiedy pojawiły się bary szybkiej obsługi, męskie zakłady fryzjerskie zamieniono na salony dla obojga płci.Jedną z przyczyn tych zmian jest także ruchliwość ludzi wyjeżdżających do większych miast, w których mają duży wybór towarów.To wcale nie znaczy, że następuje wyludnienie miast.- Oni jednak wyjeżdżają - upierał się Reid.- Mimo najlepszych chęci uratowania miejsc pracy fabryka musi stać się konkurencyjna w przemyśle papierniczym.A to oznacza zmniejszenie zatrudnienia w stosunku do tego, jakie było dziesięć lat temu.- Rodzi się również mniej dzieci - zauważyła Gammie.- To prawda, ale nie to jest najważniejsze.Ludzie mają teraz więcej pieniędzy i mogą więcej wydać na kształcenie dzieci.Te zaś wracają po studiach ze stopniami naukowymi i okazuje się, że w Greenley nie ma dla nich pracy.Wyjeżdżają więc do Nowego Orleanu i Baton Rouge, Atlanty i Los Angeles.Tak być nie musi.- Być może.Miastu potrzebny jest wielobranżowy przemysł.Zbyt długo w Greenley istniała jedynie fabryka papieru i nic więcej.- Zgadzam się z tobą - odparł Reid poważnie - lecz nie będzie to możliwe, jeżeli nie będziemy mieli łatwiejszego dostępu do rynków krajowych.A z tym wiąże się budowa czteropasmowej autostrady przez północną Luizjanę.Ale to się nie zdarzy, dopóki w kasie państwowej nie będzie więcej pieniędzy, nie nastąpi zwrot w polityce ekonomicznej i nie zacznie napływać wielki kapitał.To są plany zakrojone na lata.Tymczasem Szwedzi chcą przejąć fabrykę teraz.Gammie z zaciśniętymi ustami pochyliła się w jego stronę.- Przede wszystkim zabiorą zbyt dużo lasu - powiedziała z naciskiem - nawet jeżeli pozostawią pnie.Bez korzeni, które trzymają glebę, strugi wody po deszczach wypełnią dopływy i odnogi rzeki; w rezultacie zalewiska rzeki i jeziora pokryje szlam.Po zanieczyszczeniu wód w latach czterdziestych i pięćdziesiątych wiele dróg wodnych nie wróciło do normy; nie zniosą już nowego zagrożenia.Miasto straci tyle samo na turystyce, co zyska na nowych miejscach pracy.- Służba leśna kontroluje drogi wodne - wtrącił Reid nieco zniecierpliwiony.- Poza tym warunki umowy nie zezwolą na taką degradację.- Może i nie; ale nie zauważyłam, żeby się przejmowali, gdy jeden lub dwa strumyczki przestaną istnieć.To wszystko się sumuje.- W tym czasie powstanie dwa tysiące nowych stanowisk pracy.Oznacza to, że albo dwa tysiące rodzin zostanie na miejscu, albo się wyprowadzi.W sumie kilka tysięcy ludzi osiągnie wyższy poziom życia.- Jest jeszcze inny problem - nalegała Cammie.- Jedynym miejscem, gdzie można dokonać rozbudowy, jest teren za istniejącą fabryką.Na tej ziemi rośnie dziewiczy las, jeden z nielicznych takich obszarów w tym stanie.Nigdy tam niczego nie rozwijano, nie ulepszano ani nie wycinano; wyjątek stanowi przygotowanie szlaków turystycznych, kilku miejsc na pikniki i kempingi.Reid zacisnął usta, tak że wyglądały jak cienka kreska.- Zdaję sobie z tego sprawę, ponieważ mój ojciec, a przedtem mój pradziad zadali sobie wiele trudu, by zachować ten teren jako park naturalny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL