[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Może przyjedzie pan do szpitala w Tokio?Albo do mnie, do Kioto?Nieświadomy mężczyzna odkrzyknął:– W tym guzie tkwi całe moje życie.Naprawdę mam mu położyć kres?Doktor Sakai westchnął, zamykając okno.Ciężka jest praca medyka.Wpierw należy powiedzieć człowiekowi, że można go wyleczyć, po czym trzeba go jeszcze przekonać, by w to uwierzył, proces leczenia zaś jest ostatnim i najłatwiejszym etapem.Przez jakiś czas rozmawiał z córką na temat uporu ludzkiego umysłu, zwłaszcza takiego niedouczonego.Według niego problem ten dotyczył większości ludzi, a w szczególności –pomyślała Josui – młodzieży i kobiet.Lecz nic nie mogło osłabić jej szczęścia.Teraz, kiedy wyznaczono dzień i poznała dokładną godzinę, czas płynął jak szalony.Niebawem nastał poranek i godziny leciały na skrzydłach szczęścia.Ogarnęła ją taka radość, że poczęła zachowywać się okrutnie, z czego zupełnie nie zdawała sobie sprawy.Nie dostrzegła w ogrodzie czerwonych jagód, które co roku dawały ojcu tak niesamowitą przyjemność, i dwukrotnie zapomniała zadbać o tokonomę.Jednak rodzice nie zganili jej za to, gdyż czuli, że i tak już ją stracili.Była świadoma ich smutku, lecz wiedziała, że nie potrafi go dzielić, wypełniała ją bowiem miłość i radosne podniecenie.Sercem była już za morzem, sercem, które niecierpliwie czekało kolejnego brzegu.Toteż z powodu tej radości nadal czuła otępienie, kiedy nadeszła chwila wyjazdu i pożegnania z domem i ogrodem, Yumi i wreszcie z matką, kiedy wyruszyła z ojcem na lotnisko i wiedziała, że od Allena dzieli ją zaledwie kilka godzin.Nie potrafiła myśleć wyłącznie o rodzicach ani o tym, co tutaj zostawia.Kilka dni przed wyjazdem listonosz przyniósł jej krótki list od Koboriego Matsuiego.Byłprzyjazny i uprzejmy, życzył jej szczęścia i obiecał, że wyśle im do Ameryki skromny prezent ślubny.Być może nawet tam poleci w przyszłym roku, o ile spełnią się nadzieje jego i ojca i firma rozpocznie działalność.Jeżeli będzie chciała, chętnie ją odwiedzi i pozna jej nową rodzinę.Zawsze będzie cenił sobie jej przyjaźń, a i ona może liczyć na jego, czy będzie jej potrzebowała, czy też nie.Przeczytała list – wiedziała, że przysłał go w odruchu dobroci, jednak sama nie potrafiła się na nią zdobyć.Spaliła go w urnie do kadzideł, gdyż ani nie chciała go ze sobą zabierać, ani zostawiać w domu.Kiedy samolot startował, przez chwilę miała przebłysk świadomości swego czynu.Patrzyła przez małe okienko i ujrzała ojca, który stał w oddali na ziemi, wysoki, wyprostowany, w powiewającym na wietrze luźnym płaszczu.Splótł na lasce dłonie, rozstawił stopy i uniósł w jej kierunku głowę.Nie była pewna, czy ją widzi, lecz w tej chwili ona widziała go naprawdę dobrze.Był piękny dzień, a na jego przystojne, pokryte zmarszczkami oblicze spływały promienie słoneczne, przenikliwie jaskrawe po trzech dniach deszczu i burz.Za zasłoną stanowczego opanowania ujrzała na jego twarzy majestatyczny smutek, dostojny żal i niesłabnące przygnębienie, a jej serce przeszyło ukłucie zrozumienia.Nie trwało ono jednak długo.Wielkie lśniące skrzydła uniosły ją ku niebu, a ziemia stawała się coraz mniejsza.Po krótkim czasie Josui była wysoko ponad morzem, a jej myśli i marzenia odleciały hen w dal.Część trzeciaNa lotnisku w San Francisco Allen ujrzał ją w momencie, kiedy akurat z wahaniem poczęła go wypatrywać, rozglądając się to w lewo, to w prawo.Przecisnął się ku niej przez niewielki tłum.Było mu wstyd, że się chwilę spóźnił, wstyd, że właśnie tego poranka zaspał.– Josui! – zawołał.Uśmiechnęła się na jego widok, a jej twarz wnet nabrała innego wyrazu.W pierwszej chwili, kiedy zobaczył na niej ów wielki lęk, poczuł drobne lecz gwałtowne rozczarowanie.Wydawało mu się, że zapamiętał ją naprawdę dobrze, jednak teraz nie była tak śliczna jak w jego wspomnieniach – a może to tylko kwestia szarego kostiumu, w który się ubrała? Lecz dzięki uroczo powściągliwemu uśmiechowi oraz nieśmiałemu wdziękowi, z jakim teraz ku niemu szła, znów stała się tamtą dystyngowaną dziewczyną.Wziął ją w ramiona i wnet poczuli się bezpiecznie wśród tylu nieznajomych.Jednak natychmiast Allen dostrzegł wścibskie spojrzenia; ludzie patrzyli na wysokiego młodego Amerykanina, który tulił Japonkę.Nikt nie powiedział ani słowa i wszyscy zajęli się swoimi sprawami, ponieważ zbyt się spieszyli, by poświęcić na wścibstwo więcej niż sekundę czy dwie.Allen prowadził ją, nie zwracając na nich uwagi, a jej ręka tkwiła w zgięciu jego łokcia.Również ona zauważyła rzucane im zdumione spojrzenia, toteż odchyliła się delikatnie, ale pozwoliła mu trzymać się za rękę.– Pojedziemy prosto do hotelu, gdzie wynająłem dla nas apartament.Kochanie, zostaniemy tu kilka dni, nie ma pośpiechu.Potrzebuję czasu.czasu.czasu spędzonego z tobą, a droga do domu sporo nam go zabierze.Wówczas zdążą zadecydować, cóż dalej począć.Opowie jej dokładnie wszystko, co działo się w domu.To znaczy tyle, ile wie, a niemal nic nie wiedział, lecz za to dużo przeczuwał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL