[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niezadowolony strażnik skinął niechętnie głową.– Mój przełożony da znać twojemu.– Tego jestem pewien.– Usta ba skrzywiły się w czymś na kształt kpiącego uśmieszku.Strażnik cofnął się z grymasem na twarzy, sięgając po ręczny nadajnik.Jedź, jedź! – pomyślał Miles, wchodząc do pojazdu, i w tej samej chwili ruszyli.Kabriolet pomknął na skróty, wznosząc się nad ogród i kierując się prosto na południowy zachód.Pęd powietrza rozwiał Milesowi włosy.Po kilku minutach zbliżyli się do Gwiezdnego Żłobka, który połyskiwał bielą pomiędzy drzewami.W stronę tylnego wejścia do budynku zmierzała dziwna procesja białych baniek.Jedną z nich otaczało ze wszystkich stron pięć innych.najwyraźniej eskorta; popychały kulę w kierunku hali, która prawdopodobnie znajdowała się za szerokimi drzwiami.Ilekroć pola siłowe baniek stykały się ze sobą, rozlegało się głośne bzyczenie, jakby stada wściekłych os.Ba obniżył pojazd, zamykając paradę i po chwili znaleźli się w budynku.Drzwi zasunęły się i zablokowały przy akompaniamencie kakofonii syków i stuków wydawanych przez wszystkie możliwe zamki.Hala wyglądała zupełnie normalnie, tyle że zamiast szarego betonu na podłodze położono geometryczną mozaikę z polerowanych kamieni.Wewnątrz nie było nikogo poza Rian Degtiar, która w swych zwiewnych białych szatach stała obok fotela.Jej blada twarz zdradzała napięcie.Pięć kul eskorty wylądowało na podłodze.Pola siłowe wyłączyły się, ukazując pięć księżnych, które Miles poznał podczas narady przedwczoraj wieczorem.Szósta kula nadal unosiła się w powietrzu, połyskując mleczną zasłoną.Miles wyskoczył z kabrioletu, ledwie pojazd dotknął posadzki, i utykając, podbiegł do Rian.– Ivan jest w środku? – zapytał gorączkowo, wskazując szóstą kulę.– Sądzimy, że tak.– O co chodzi?– Pst, chwileczkę.– Uspokoiła go wdzięcznym gestem.Miles zgrzytnął zębami, drżąc z niepokoju.Rian postąpiła naprzód i uniosła głowę.– Poddaj się – powiedziała, zwracając się do bańki – a okażemy ci łaskę.Jeśli nie usłuchasz, nie licz na litość.Kula uparcie tkwiła w miejscu, nie reagując.Pat.Nie miała żadnej drogi ucieczki, a atak nie wchodził w grę.Ale w środku jest Ivan.– No dobrze – westchnęła Rian.Z rękawa wydobyła przedmiot wielkości pióra z wygrawerowanym na boku czerwonym symbolem ptaka, dotknęła jakiegoś przełącznika, wycelowała przedmiot w kulę i nacisnęła guzik.Pole siłowe zniknęło, a fotel spadł na posadzkę z głuchym łoskotem.Z kłębowiska białej tkaniny i ciemnych włosów dobył się okrzyk.– Nie wiedziałem, że można to zrobić – szepnął Miles.– Tylko Niebiańska Pani ma ręczny sterownik – odrzekła Rian.Schowała urządzenie do rękawa, ponownie postąpiła naprzód i przystanęła.Szlachetna Vio d’Chilian w jednej chwili odzyskała równowagę.Klęczała, podtrzymując jedną ręką bezwładne ciało Ivana, a drugą przykładając mu nóż do gardła.Przyciskała stal do jego skóry i widać było, że nóż jest bardzo ostry.Ivan szeroko otwierał oczy i rozglądał się oszołomiony; był więc sparaliżowany, ale przytomny.I żyje.Dzięki Bogu.Na razie.Miles domyślał się, że szlachetna Vio d’Chilian bez oporów poderżnie gardło bezbronnemu człowiekowi.Żałował, że nie obserwuje tego czcigodny pułkownik Benin.– Jeden ruch – powiedziała szlachetna Vio – a twój barrayarski sługa zginie.Miles przypuszczał, że to określenie miało być rodzajem ihumskiej zniewagi, nie był jednak pewien, czy podziałało.Szerokim łukiem obszedł Vio, nie ośmielając się zbliżyć, i stanął z drugiej strony Rian.Vio wodziła za nim nienawistnym spojrzeniem.Szlachetna Pel, siedząca w swym fotelu za plecami Vio, skinęła Milesowi głową, bezszelestnie wzbiła się w powietrze i wymknęła za drzwi prowadzące w głąb Gwiezdnego Żłobka.Udała się po pomoc? Po broń? Pel już wcześniej ujawniła swój zmysł praktyczny.musiał zagrać na zwłokę.– Nie! – zawołał z oburzeniem.– To nie Ivan!Szlachetna Vio zmarszczyła brwi.– Co?No jasne.Kierujący intrygą lord X posługiwał się innymi, umywając od wszystkiego ręce.Miles zajmował się wszystkim sam, więc lord X doszedł do przekonania, że akcją kieruje Ivan.– Ach tak! – ciągnął Miles.– Co sobie wyobrażaliście? Tylko dlatego, że jest wyższy i przystojniejszy, miałby dyrygować całym przedstawieniem? Typowe dla ihumów! Wy.idioci! To ja jestem mózgiem tego oddziału! – Prychając z pogardą, przeszedł na drugą stronę.– Przejrzałem was już pierwszego dnia.Ale nikt nie traktował mnie poważnie! – Zdumiony tyradą kuzyna Ivan wybałuszył oczy – jedyny fragment jego ciała, który normalnie działał.– Porwaliście niewłaściwą osobę.Zrzuciliście maskę, żeby pojmać zupełnie bezużytecznego człowieka! – Uznał, że Pel nie udała się po żadną pomoc, tylko do toalety, żeby poprawić fryzurę, i spędzi tam pewnie godzinę.W każdym razie skupił na sobie uwagę wszystkich osób zgromadzonych w hali: morderczyni, ofiary i ihumskich strażniczek.Co teraz, może jakiś numer akrobatyczny?– Tak właśnie jest od czasów naszego dzieciństwa.Gdziekolwiek i kiedykolwiek byliśmy razem, zawsze zwracano się najpierw do niego, traktując mnie jak jakiegoś niedorozwiniętego kosmitę, z którym trzeba się porozumiewać przez tłumacza.– W drzwiach pojawiła się Pel i uniosła dłoń.Głos Milesa przeszedł w krzyk: – Niedobrze mi się już od tego robi, słyszycie?!Tknięta przeczuciem Vio odwróciła głowę i w tym samym momencie bzyknął paralizator.Jej dłoń zacisnęła się kurczowo na nożu.Pod stalowym ostrzem wykwitła czerwona strużka.Miles rzucił się naprzód i wydobył kuzyna spod bezwładnego ciała Vio.Promień paralizatora trafił też Ivana, który wywrócił oczy, ukazując białka.Miles pozwolił Vio opaść na podłogę i delikatnie położył obok ciało Ivana.Na szczęście rana była powierzchowna.Odetchnął.Wyciągnął z kieszeni chustkę, starł lepką krew i ucisnął ranę.Uniósł wzrok na Rian i Pel, które zbliżyły się, by sprawdzić skutek strzału.– Wcześniej obezwładniła go jakimś gazem, a teraz jeszcze paralizator.Może mu coś grozić?– Nie sądzę – odparła Pel.Zeszła z fotela, uklękła i przeszukała rękawy nieprzytomnej Vio.Znalazła kilka rzeczy, które ułożyła w równym rządku na posadzce.Był wśród nich jakiś niewielki srebrny przedmiot zakończony małą kulką
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL