[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Phylomon patrzy³ chwilê na Tulla, chc¹c siêzorientowaæ, czy m³odzieniec zrozumia³ jego s³owa.Wielu Pwi uwa¿a³o Stwórcówza legendarne, mityczne zwierzêta.- Mo¿e w po³¹czeniu z wê¿ami, któreschwytamy, wystarczy to do odbudowania ekozapory.- Myœlisz, ¿e jakiœ Stwórca zobaczy³ twoje sygna³y? ¯e przyjdzie tu teraz?- Nie wiem - odpar³ Phylomon.- Nad tym azylem czuwa Pasterz Pierwszy.Niewidzia³em go od wielu lat, ale kiedyœ czêsto ze sob¹ rozmawialiœmy.On stwarzaptaki - têpe istoty o du¿ych oczach i ma³ych mózgach - które maj¹ mu meldowaæ otym, co siê dzieje z roœlinami i zwierzêtami na podleg³ym mu obszarze.Kiedyptaki wracaj¹ do niego po wykonaniu zadania, Pasterz Pierwszy poch³ania je iodczytuje wspomnienia zapisane w ich DNA.W ten sposób dowiaduje siê owszystkim, co siê dzieje na œwiecie.Jeœli bêdê b³yska³ moim medalionemdostatecznie czêsto, zauwa¿y to któryœ z jego ptaków i Pasterz Pierwszy dowiesiê, i¿ chcê siê z nim skontaktowaæ.- Przybêdzie wtedy do ciebie? - spyta³ Tuli.- Sam Stwórca? Nie.Stwórcy maj¹ postaæ olbrzymich robaków.S¹ tylko mózgami i¿o³¹dkami, do których do³¹czone zosta³y wszech-macice.Ukrywaj¹ siê przeddrapie¿nikami w du¿ych podziemnych pieczarach daleko na pó³nocy.PasterzPierwszy mo¿e jednak wys³aæ do nas swego s³ugê, istotê z ustami i mózgiem, naprzyk³ad skrzydlat¹ kobietê albo potwora, którego nikt z nas nigdy nie widzia³na oczy.I ta istota zaniesie Stwórcom moje pos³anie.- Œwiat³o w rêkuPhylo-mona zgas³o powoli.- Czy to prawda z tym pradziadkiem Scandala? - pyta³ dalej Tuli.- Nie - odpar³ Gwiezdny ¯eglarz.- Scandal przeklina³ tego ranka moje j¹dra,uzna³em zatem, ¿e muszê przytrzeæ mu nosa.Zna³em pewnego Jessotha Scandala ichyba pamiêtam, gdzie mieszka³.By³o to jednak sto lat temu i moje wspomnieniao nim tak siê przemiesza³y z innymi zachowanymi w pamiêci obrazami, ¿e wpraktyce przesta³y istnieæ.- Przeklina³ tylko twoje lewe j¹dro - wyjaœni³ Tuli.- Tutejsi mieszkañcyprzeklinaj¹ tylko lewe.- Jesteœcie bardzo odwa¿ni i szczerzy we wszystkim, co do mnie mówicie -uœmiechn¹³ siê Phylomon.- Podoba mi siê to.Ludzie i Pwi mieszkaj¹cy bli¿ejKraalu s¹ bardziej.nieprzejrzyœci.Ich twarze s¹ zamkniête, kamienne.Ukrywaj¹ swoje prawdziwe uczucia.- Zgadza siê - przytakn¹³ Tuli.- ¯eglarze mawiaj¹: Jeœli chcesz us³yszeæprawdê od Kraalucha, nie jest to zbyt trudne pod warunkiem, ¿e przypiekasz muty³ek pochodni¹.- Phylomon wybuchn¹³ œmiechem.Tuli podniós³ oczy naniebieskoskórego mê¿czyznê.- Ja sam zawsze inaczej sobie ciebie wyobra¿a³em -ci¹gn¹³.- Myœla³em o tobie jako o starym czarowniku pracuj¹cym nad magicznymiurz¹dzeniami.Jesteœ bardziej ludzki ni¿ przypuszcza³em.Gwiezdny ¯eglarz rozeœmia³ siê z ca³ego serca.Jego œmiech odbi³ siê echem na³¹ce.Na jej skraju, w odleg³oœci stu metrów, pojawi³a siê driada burmistrza.By³a niska, mia³a niemal ch³opiêc¹ figurê, nosi³a zielon¹, koloru szmaragdowegosukienkê.W rêku trzyma³a d³ugi nó¿.Obserwowa³a obóz przez chwilê; kiedyzauwa¿y³a, ¿e nikt na ni¹ nie patrzy podbieg³a do Phylomona.Koniki polneucieka³y spod jej nóg.- Tchavs? Pokarm? - spyta³a po neandertalsku.Jej zielone oczy by³y szerokootwarte ze strachu, b³yszcza³y z g³odu.Phylomon patrz¹c na jej twarz zda³sobie sprawê, ¿e kiedyœ ta leœna panna wyroœnie na prawdziw¹ piêknoœæ.Przypomina³a mu Saitê, driadê, któr¹ kocha³ w m³odoœci.Spotka³ Saitê w górachakurat wtedy, gdy przechodzi³a Porê Oddania.Nie móg³ siê oprzeæ dzia³aj¹cemujak afrodyzjak zapachowi jej cia³a w okresie rui.By³a bardzo zmys³owa iPhylomon nie umia³ sobie wyobraziæ, ¿e Saita kiedyœ wygl¹da³a jak to dziecko:ma³a, o ch³opiêcych kszta³tach.Poda³ nowo przyby³ej swój talerz.- Nie karm jej! Pójdzie za nami! - ostrzeg³ Tuli.- Pójdê z wami tylko do Gór Bia³ych, gdzie, mam nadziejê znaleŸæ osikowe lasy.Mogê zap³aciæ za po¿ywienie! - powiedzia³a leœna panna g³osem dŸwiêcznym jakmelodia kryszta³owych dzwoneczków.Phylomon wytê¿y³ s³uch, by zrozumieæ jejs³owa.- Jak siê nazywasz, moje dziecko? - spyta³.- Tirilee.- A jak nam zap³acisz za jedzenie?- Dwaj mê¿czyŸni id¹ waszym œladem z miasta - powiedzia³a driada.- Okr¹¿yliwas i wyprzedzili.Maj¹ dzia³ko du¿e i ciê¿kie.Musz¹ je nieœæ we dwóch.Bardzosiê starali, ¿ebyœcie ich nie zauwa¿yli
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL