[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie mogliśmy sobie wzajemnie pomóc.W tej chwili do kuchni wróciła la Gorda.Pablito natychmiast odżył.Skoczył na równe nogi i tupnął.– Czego ty, u diabła, chcesz?! – wrzasnął nerwowo.– Dlaczego mieszasz się do nie swoich spraw?La Gorda zwróciła się do mnie, jakby Pablito nie istniał.Spokojnym głosem poinformowała, że udaje się do domu Soledad.– A co nas obchodzi, gdzie ty łazisz!? – krzyknął Pablito.– Możesz iść nawet do samego piekła.Tupał w podłogę jak niegrzeczne dziecko, podczas gdy la Gorda zanosiła się śmiechem.– Chodźmy z tego domu, Mistrzu – powiedział w końcu.Zafascynowało mnie jego nagłe przejście od smutku do wściekłości.Przyglądałem mu się uważnie.Jedną z cech, które zawsze w nim podziwiałem, była zwinność – nawet kiedy tupał, robił to z niebywałą gracją.Niespodziewanie sięgnął ręką przez stół i niemal wyrwał mi notes, łapiąc go dwoma palcami lewej ręki.Musiałem przytrzymać notes obiema rękami, z całych sił.Pablito posiadał tak nadzwyczajną siłę, że gdyby chciał, mógłby mi go wyrwać jednym szarpnięciem.Dał za wygraną, a kiedy cofał rękę, spostrzegłem ulotny obraz, jakby jej przedłużenia.Wszystko wydarzyło się tak szybko, iż mógłbym stwierdzić, że było to przywidzenie.Wtedy już jednak wiedziałem, że z tymi ludźmi nie mogę zachowywać się w sposób, do jakiego jestem przyzwyczajony, ani nie mogę wyjaśniać wszystkiego tak, jak to zwykle czynię, tak więc nawet nie próbowałem tego robić.– Co masz w ręce, Pablito? – zapytałem.Cofnął się zaskoczony i ukrył rękę za sobą.Z obojętnym wyrazem twarzy wymamrotał, że chce, abyśmy wyszli z tego domu, bo zaczyna mu się kręcić w głowie.La Gorda zaśmiała się głośno i wyjaśniła, że Pablito udaje równie dobrze jak Josefina, może nawet lepiej, i jeśli będę zbyt natarczywie żądał od niego odpowiedzi na pytanie, co ma w ręce, zasłabnie, a Nestor będzie musiał leczyć go przez wiele miesięcy.Pablito zaczął kaszleć.Spurpurowiał na twarzy.La Gorda nonszalanckim tonem nakazała mu zakończyć przedstawienie z powodu braku publiczności: ona wychodzi, a ja tracę cierpliwość.Potem odwróciła się do mnie i powiedziała rozkazująco, żebym został i przypadkiem nie szedł do domu Genarów.– Dlaczego nie, do cholery? – wrzasnął Pablito i przyskoczył do niej, jakby nie chciał dopuścić do tego, by wyszła.– Co za bezczelność! Żeby mówić mistrzowi, co ma robić!– W nocy w waszym domu mieliśmy utarczkę ze sprzymierzeńcami – oznajmiła chłodno la Gorda.– Nagual i ja ciągle jesteśmy tym osłabieni.Na twoim miejscu, Pablito, skoncentrowałabym się na pracy.Wiele się zmieniło.Wszystko się zmieniło, odkąd on przyjechał.La Gorda wyszła.Zdałem sobie sprawę, że rzeczywiście wygląda na bardzo znużoną.Miała za ciasne buty albo rzeczywiście była aż tak zmęczona, że powłóczyła nogami.Wydawała się mała i słaba.Pomyślałem, że pewnie i ja wyglądam nie najlepiej.Ponieważ w domu nie było lustra, musiałbym wyjść i przejrzeć się w lusterku samochodu.Zrobiłbym to, ale Pablito stanął mi na drodze.Poprosił mnie szczerym głosem, bym nie wierzył w ani jedno słowo z tego, co la Gorda powiedziała o nim jako o oszuście.Zapewniłem, że nie ma się czym martwić.– Nie lubisz la Gordy, prawda? – spytałem.– A jak myślisz? – zapytał, rzucając mi wściekłe spojrzenie.– Ty wiesz najlepiej, jakimi potworami są te kobiety.Nagual powiedział nam kiedyś, że pewnego dnia przyjedziesz tutaj, żeby wpaść prosto w zastawioną przez nie pułapkę.Błagał nas, żebyśmy byli czujni i ostrzegli cię przed niebezpieczeństwem.Mówił, że istnieją cztery możliwości: jeśli nasza moc będzie wielka, sami cię tu przyprowadzimy i ostrzeżemy o niebezpieczeństwie; jeśli będzie mała, przybędziemy tu tylko po to, by zobaczyć twojego trupa; trzecia możliwość zakładała, że znajdziemy cię jako niewolnika tej wiedźmy Soledad albo tych obrzydliwych bab; a czwarta, najmniej prawdopodobna, że znajdziemy cię całego i zdrowego.Nagual mówił, że jeśli przeżyjesz, zostaniesz Nagualem, i że mamy ci ufać, bo tylko ty możesz nam pomóc.– Zrobię dla ciebie wszystko, Pablito.Wiesz o tym.– Nie tylko dla mnie.Nie jestem sam.Są ze mną Świadek i Benigno.Jesteśmy razem i musisz pomóc nam wszystkim.– Oczywiście, Pablito.To nie ulega wątpliwości.– Ludzie z sąsiedztwa nigdy nie sprawiali nam kłopotów.Naszym problemem są te wstrętne babskie potwory.Nie wiemy, co z nimi zrobić.Nagual kazał nam z nimi zostać bez względu na wszystko.Dał mi osobiste zadanie, ale nie potrafiłem go wykonać.Wcześniej byłem bardzo szczęśliwy.Pamiętasz.Teraz nie wiem, czy potrafię uporządkować swoje życie.– Co się stało, Pablito?– Te czarownice wyrzuciły mnie z domu.Wyrzuciły jak śmiecia.Mieszkam teraz w domu Genara razem z Nestorem i Benignem.Nawet gotować musimy sobie sami.Nagual wiedział, że tak się może zdarzyć, i nakazał la Gordzie prowadzić mediacje pomiędzy nami i tymi sukami.Ale la Gorda ciągle jest tym, czym była.Jak mówił Nagual: Dwieście Dwadzieścia Zadków.Przez całe lata nosiła takie przezwisko, bo najwyższa waga, jaką osiągnęła, wynosiła właśnie dwieście dwadzieścia funtów.Mówiąc o la Gordzie, Pablito chrząknął.– Ona była najtłuściejszą babą, jaką możesz sobie wyobrazić – ciągnął.– Teraz jest o połowę chudsza niż kiedyś, ale w głowie dalej jest tym samym tłustym babsztylem i nie może nic dla nas zrobić.Jednak teraz ty jesteś tutaj, Mistrzu, i nasze kłopoty się skończyły.Teraz jest nas czterech na cztery.Chciałem się wtrącić, ale mi nie pozwolił.– Pozwól mi skończyć, zanim wróci ta wiedźma i mnie stąd wyrzuci – powiedział i nerwowo spojrzał na drzwi.– Wiem, że mówiły ci, że wasza piątka jest taka sama, bo wszyscy jesteście dziećmi Naguala.To kłamstwo! Ty jesteś taki jak my, Genarowie, bo również Genaro pomógł zrobić twoją świetlistość.Jesteś jednym z nas.Rozumiesz, o co mi chodzi? Nie wierz więc w to, co ci mówią.Należysz do nas.Te czarownice nie wiedzą, że Nagual wszystko nam powiedział
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL