[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Wybacz – mówi ze śmiechem.– Zapominam czasami, że twoja siostra nie jest jeszcze dorosła.– Klepie Baryłkę po ramieniu.– Przepraszam.Już nigdy więcej nie wspomnę przy tobie, że dziewczyna twojego brata nie pozwala mu zabić drozda.Odsuwa krzesło i siada przy stole.Baryłka i ja jęczymy.– Tato – mówi moja siostra.– Tą beznadziejną metaforą właśnie obrzydziłeś mi moją ulubioną książkę.Wielkie dzięki!Tata mruga do niej okiem, po czym odwraca się do mnie.– Będzie dobrze, Danny.Jeśli tylko nie będziesz sobą, na pewno cię pokochają.Ściągam kurtkę z oparcia krzesła, wkładam ją i wychodzę z kuchni.– Dalej jesteście beznadziejni – mruczę pod nosem, otwierając drzwi.***Nie pamiętam, jak znalazłem się w jej domu.Nie pamiętam nic z tego, co mówiłem, gdy byłem im przedstawiany.Nie pamiętam, jak dotarłem do stołu.Wiem tylko, że przy nim siedzę, a zza niego gapi się na mnie czterech najbardziej przerażających mężczyzn, jakich kiedykolwiek spotkałem.Miałem nadzieję, że wszyscy napchają sobie usta jedzeniem i nikt nie będzie się mnie czepiał.Nic z tego.Jeden z nich właśnie zapytał mnie o to, jakie mam plany po ukończeniu szkoły, nie jestem jednak pewien, jak ma na imię.Najbardziej z nich wszystkich przypomina Six, bo jako jedyny jest blondynem, ale jest również najpotężniejszy.W jego łapie widelec wygląda jak wykałaczka.Zerkam na swoją rękę i marszczę brwi.Widelec wygląda w niej jak grabie.Odkładam go na stół, zanim zauważą, jak malutkie mam rączki.Six kopie mnie pod stołem, przypominając, że zadano mi pytanie.Chrząkam i odpowiadam:– Jeszcze nie wiem.W porównaniu z ich tubalnymi głosami piszczę jak dziecko.Do tej chwili nigdy nie zastanawiałem się nad swoim głosem ani nad tym, jak go słyszą inni.Nigdy też nie zastanawiałem się nad tym, jak wygląda moja dłoń, gdy trzymam w niej widelec.Ani nie myślałem o zerwaniu z Six.Nie.Niezależnie od tego, jak bardzo przerażający są jej bracia i jak dalece mnie nie znoszą, za żadne skarby świata z nią nie zerwę.– Zamierzasz w ogóle iść do college’u? – pyta Evan.Jego imię akurat kojarzę.Jest najmłodszym z braci.Jako jedyny uśmiechnął się do mnie, kiedy się przedstawiał.To dlatego go zapamiętałem.Jeśli trzej pozostali rzucą się na mnie, wykrzyczę jego imię i być może stanie w mojej obronie.– Zamierzam – potwierdzam, kiwając głową.Wreszcie pytanie, na które mogę odpowiedzieć.– Wybrałem ten sam, do którego idzie Six.– A jeśli po liceum nie będziecie już ze sobą chodzić? – pyta ten wielki.– Zamknij się, Aaron – ucisza go Six, przewracając oczami.Ściska moją nogę pod stołem.– Przestań go prowokować.Aaron nie odrywa ode mnie wzroku.– Twoim zdaniem go prowokuję? – pyta chłodno.– Wydawało mi się, że prowadzimy miłą pogawędkę.Przełykam głośno ślinę i potrząsam głową.– Nie ma sprawy – mówię.– Rozumiem to.Sam mam dwie siostry.Co prawda jedna z nich jest starsza ode mnie, ale i tak daję wycisk dupkom, których sprowadza do domu.Z Baryłką będzie podobnie.Pierwszy chłopak, jakiego przyprowadzi do domu, będzie miał przechlapane.Już go nienawidzę, choć on pewnie nie zdaje sobie jeszcze sprawy z jej istnienia.Brat siedzący naprzeciwko mnie uśmiecha się lekko.Może mi się tylko tak wydaje, ale chyba już tak nie marszczy brwi.– Baryłka? – powtarza Aaron.– Six wspominała, że wszystkim nadajesz jakieś pseudonimy.Czy tak właśnie nazywasz swoją młodszą siostrę?Kiwam głową.– A jak nazywasz Six? – dopytuje się brat siedzący naprzeciwko mnie.Zdaje się, że ma na imię Michael.No, chyba że tak na imię ma ten, który siedzi na końcu stołu.Ten naprzeciwko byłby wtedy Zacharym.Six znowu kopie mnie pod stołem i uświadamiam sobie, że nie odpowiedziałem.– Kopciuszek – zdradzam.Wszyscy czterej gapią się na mnie, czekając na wyjaśnienia.Wolałbym tego nie robić.Niby jak mam im powiedzieć, że nazwałem ich młodszą siostrę Kopciuszkiem dlatego, że uprawialiśmy dziki seks w schowku na szczotki?– Dlaczego tak ją nazwałeś? – pyta Aaron, po czym odwraca się do brata na końcu stołu i dodaje: – Zach, nie nazwałeś tak przypadkiem swojego żółwia?Zach.A więc najcichszy z nich ma na imię Zach.Potrząsa głową.– Ariel – prostuje.– Nazwałem go tak na cześć małej syrenki.Czyli ten naprzeciwko mnie to Michael.– Nie odpowiedziałeś na pytanie.Dlaczego nazwałeś ją Kopciuszkiem?Six śmieje się pod nosem.Wiem, że wydaje się jej to niesamowicie śmieszne, chociaż ja wolałbym się udławić kością indyka, niż odpowiedzieć na to pytanie.– Nazwałem ją Kopciuszkiem dlatego, że kiedy zobaczyłem ją po raz pierwszy, pomyślałem sobie, że jest tak piękna, że nie może być prawdziwa.Takie piękne dziewczyny występują tylko w baśniach i fantazjach.Jestem dumny z tej odpowiedzi.Nie miałem pojęcia, że postawiony pod murem wymyślę coś tak błyskotliwego.Najcichszy z braci, Zach, prostuje się na krześle.– Chcesz powiedzieć, że fantazjujesz o naszej siostrzyczce?O kurde.– Jezu, Zach! – krzyczy Six.– Przestań! Wszyscy natychmiast przestańcie! Ośmieszacie się tylko tym przesłuchaniem.Wszyscy czterej wybuchają śmiechem.Evan mruga do mnie i bracia wracają do jedzenia.Wciąż nie mam odwagi unieść widelca do ust.– Tak się tylko z tobą drażnimy – wyjaśnia Zach ze śmiechem.– Nigdy nie mieliśmy okazji tego robić, bo jesteś pierwszym chłopakiem, jakiego przedstawiła nam Six.Spoglądam na swoją dziewczynę.Nie wiedziałem o tym, ale chyba mi się to podoba.– Naprawdę? – pytam ją.– Nigdy jeszcze nie przedstawiłaś swoim braciom żadnego chłopaka?Six uśmiecha się i kręci głową.– Niby dlaczego miałabym któregoś im przedstawiać? – pyta.– Żaden na to nie zasługiwał.Przyciągam ją do siebie i całuję lekko w usta.– Cholera, kocham cię – mówię, a potem odważam się w końcu unieść widelec.I co się okazuje? Nie wygląda już wcale jak grabie, wygląda jak normalny widelec.Nabijam na niego wielki kawał mięsa i wkładam go do ust
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL