[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Byłem nieostrożny.Zdrzemnąłem się.Kiedy otworzyłem oczy już się ze sobą zmagali.Przyłączyłem się i zabrałem im nóż.Zamyślona księżniczka uniosła naszyjnik i przycisnęła go do ust.– Nie podoba mi się to.Dlaczego nie możemy spokojnie dopłynąć do Kof? Kaspel, Froar, myślę, że najlepiej będzie, jeśli zamkniemy ich obu do końca rejsu.Mężczyźni podnieśli ręce w geście protestu, ale nie zwracała na nich uwagi.Przysunęła się do Gene’a i spojrzała mu w oczy z bliska.– Jestem pewna, że ten człowiek jest normalny.Jeden z was chciał się go pozbyć, ale który? – uważnym wzrokiem zmierzyła twarze Froara i Kaspela.– Nie wiem – powiedziała zakłopotana.– Nie wiem, co o tym myśleć.Niby jesteśmy przyjaciółmi, a mimo to.Mam powody, aby obu wam nie ufać.Ale jednego i drugiego znam tak długo, że trudno mi o was źle myśleć.Lecz ostrzegam: zostawcie tego człowieka w spokoju.Nie zrobił nikomu nic złego i dosyć już wycierpiał tam, na tratwie.A może któryś z was coś o nim wie? Czyżby jego pojawienie się tutaj nie było przypadkowe?Machnęła ręką z rozpaczą.– Już sama nie wiem, co począć.Podejrzewam was obu.Niech dziś w nocy pilnuje go więcej ludzi – czterech, jeśli dwóch jest za mało, a jutro sama z nim porozmawiam.Odwróciła się do Gene’a.– Biedaku, jesteś jeszcze taki młody.Może chwilami żałujesz, że dostałeś się na nasz statek.Wstyd mi tego, co się tu wydarzyło.Nigdy do tej pory moich gości nie spotkało nic podobnego.A teraz wracaj bez obaw do swojej kajuty.Może nie była piękna, ale nie mógł się oprzeć jej urokowi.Gene podziękował za pomoc jąkając się, a księżniczka uśmiechnęła się łaskawie.Froar wyszedł ze strażnikami.Kaspel pospieszył za nimi, dając znać Gene’owi, by mu towarzyszył.Siwara, uśmiechając się nadal, skinęła im na pożegnanie.Gene śnił o niej całą noc.IVZłote promienie słońca wpadały przez okna kajuty.Gene wytarł dłonie w ręcznik, który podał jeden ze służących i odwrócił się do umywalki, by założyć swe błękitne szaty, kiedy do kabiny wpadł Kaspel i odciągnął go na bok.– Siwara jest na pokładzie – szepnął.– Pamiętaj, jeśli cię pokocha, będziemy bezpieczni.Czy jesteś gotów teraz się z nią spotkać?– Jeszcze chwilę, tylko się uczeszę – Gene wziął z rąk służącego szczotkę.– Szkoda, że nie ma tutaj lustra – westchnął.Zaczesał włosy do tyłu, ufając, że osiągnął właściwy efekt, oddał szczotkę i ruszył za Kaspelem.– Trochę się bałem, kiedy jeden z nich zaczął mnie golić.Zastanawiałem się, czy przypadkiem nie poderżnie mi gardła.Ruchliwa twarz Kaspela wyrażała rozbawienie, ale nic nie odpowiedział.Przeszli wzdłuż korytarza, otworzyli drzwi i znaleźli się na pokładzie.Statek był bardzo wąski w stosunku do swej długości.Wzdłuż burt znajdowały się ławki dla wioślarzy, teraz puste.Błyszczące żagle wydymał lekki wiatr.Siwara siedziała w pobliżu fokmasztu na bogato zdobionym krześle, stara służąca szyła coś, skulona na poduszce leżącej u jej stóp.Księżniczka przeglądała małą, ale bardzo grubą książkę.Podniosła wzrok i z trzaskiem zamknęła tom.– Ach, jesteście wreszcie! Marzą, możesz odejść, niech gość zajmie twoje miejsce – odprawiła służącą.Staruszka zebrała swoje szycie i nie patrząc na przybyłych, poszła do kajuty.– Kaspel, ty też wracaj do swoich zajęć, chcę, aby mój gość czuł się swobodnie.Przeniosła wzrok na chłopaka.– Powiedziano mi, że masz na imię Gene.Wskazała poduszkę u swych stóp.Kaspel obserwował, jak Gene siada, po czym ukłonił się dyskretnie i odszedł.– Zmęczyło mnie czytanie – powiedziała z rozdrażnieniem Siwara, dotykając książki.– Tylko ilustracje są ciekawe.– Czy mogę zobaczyć? – Gene wyciągnął rękę, a dziewczyna podała mu książkę.Nie mógł odczytać rzędów dziwnych znaków, pokrywających stronice
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL