[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Otak - powiedzia³ Ged, a potem, maj¹c w pamiêci tysi¹c imion zwierzêcych,których uczy³ siê w Wie¿y, nazwa³ ptaka jego prawdziwym imieniem w DawnejMowie: Hoeg! Chcesz pójœæ ze mn¹?Otak usadowi³ siê na jego rozwartej d³oni i zacz¹³ myæ swoje futerko.Ged umieœci³ go na ramieniu w fa³dach kaptura i otak odbywa³ tam podró¿.Niekiedy w ci¹gu dnia zeskakiwa³ i umyka³ do lasu, ale zawsze powraca³ do Geda,raz nawet ze z³apan¹ leœn¹ mysz¹.Ged zaœmia³ siê i kaza³ mu zjeœæ mysz, sambowiem poœci³: tej nocy wypada³o Œwiêto Powrotu S³oñca.Nareszcie min¹³ wwilgotnym zmierzchu Pagórek Roke i ujrza³ jasne b³êdne ogniki, igraj¹ce wdeszczu nad dachami Wielkiego Domu; wszed³ w jego progi i zosta³ przywitanyprzez swoich Mistrzów i kolegów w oœwietlonej ogniem sali.Dla Geda, który nie mia³ domu, dok¹d móg³by kiedykolwiek wróciæ, by³o tow³aœnie jak powrót do domu.Rad by³, ¿e widzi tak wiele znajomych twarzy, anajbardziej rad, ¿e widzi Yetcha, zbli¿aj¹cego siê na przywitanie z szerokimuœmiechem na ciemnym obliczu.Têskni³ przez ten rok za przyjacielem bardziej,ni¿ przypuszcza³.Vetch tej jesieni zosta³ pasowany na czarownika i nie by³ ju¿uczniem, ale nie wytworzy³o to pomiêdzy nimi przegrody.Rozgadali siênatychmiast i Gedowi zdawa³o siê, ¿e powiedzia³ Vetchowi w ci¹gu tej pierwszejgodziny wiêcej, ni¿ wypowiedzia³ by³ przez ca³y d³ugi rok w Wie¿y Osobnej.Otak wci¹¿ siedzia³ na jego ramieniu, usadowiony w fa³dzie kaptura, gdyzasiedli do obiadu przy d³ugich sto³ach, ustawionych z racji œwiêta w SaliKominkowej.Vetch podziwia³ stworzonko i raz podniós³ nawet rêkê, aby jepog³askaæ, ale otak k³apn¹³ na niego ostrymi zêbami.Vetch zaœmia³ siê:- Powiadaj¹, Krogulcze, ¿e cz³owiek darzony wzglêdami przez dzikie zwierzêtajest tym, do którego Dawne Moce kamieni i Ÿróde³ przemawiaæ bêd¹ ludzkimg³osem.- Podobno gontyjscy czarnoksiê¿nicy czêsto ¿yj¹ w za¿y³oœci ze zwierzêtami -odezwa³ siê Jasper, który siedzia³ po drugiej stronie Vetcha.- Nasz MistrzNemmerle ma kruka, a pieœni opowiadaj¹, ¿e Czerwony Mag z Ark wodzi³ za sob¹odyñca na z³otym ³añcuchu.Lecz nie s³ysza³em nigdy, aby czarnoksiê¿nik trzyma³w kapturze szczura!Wszyscy rozeœmiali siê na to i Ged zaœmia³ siê wraz z nimi.By³a to weso³a noci radowa³ siê, ¿e przebywa tutaj, w cieple i uciesze, obchodz¹c œwiêto wspólniez kolegami.Ale ten ¿art rozdra¿ni³ go - jak wszystko, co mówi³ doñ Jasper.Tego wieczoru goœciem Szko³y by³ W³adca wyspy O, czarownik o wielkiej s³awie.By³ niegdyœ uczniem Arcy-maga i powraca³ czasami do Roke na Œwiêto Zimowe albona D³ugi Taniec w lecie.By³a z nim jego ma³¿onka, smuk³a i m³oda,promieniej¹ca jak nowy pieni¹¿ek, o czarnych w³osach przyozdobionych opalami.Rzadko siê zdarza³o, aby jakaœ kobieta zasiada³a w salach Wielkiego Domu, tote¿niektórzy ze starych Mistrzów spogl¹dali- na ni¹ z ukosa, nieprzychylnie.Za tom³odzi wlepiali w ni¹ oczy z zachwytem.- Dla takiej - powiedzia³ Yetch Gedowi - potrafi³bym czyniæ czary, jakim nicnie dorówna.- Westchn¹³ i zaœmia³ siê.- To tylko kobieta - sprzeciwi³ siê Ged.- Ksiê¿niczka Elfarran by³a tylko kobiet¹ - rzek³ Vetch - a¿ jej powoduspustoszono ca³y En³ad, poleg³ Mag-Bohater z Havnoru i wyspa Solea pogr¹¿y³asiê w morzu.- Stare baœnie - odpowiedzia³ Ged.Ale od tej chwili on równie¿ zaczaiprzygl¹daæ siê Pani z O, zastanawiaj¹c siê, czy istotnie ma przed sob¹ tak¹zabójcz¹ piêknoœæ, o jakiej opowiadaj¹ stare baœnie.Mistrz Pieœni odœpiewa³ Czyny M³odego Króla i wszyscy razem zaœpiewali Zimow¹Kolêdê.Potem, gdy nast¹pi³a ma³a pauza przed powstaniem od sto³Ã³w, Jasperpodniós³ siê, podszed³ do stoj¹cego najbli¿ej kominka sto³u, przy którymsiedzieli Arcymag, goœcie i Mistrzowie, i przemówi³ do Pani z O.Jasper nie by³ju¿ ch³opcem, lecz m³odym mê¿czyzn¹, wysokim i urodziwym, w p³aszczu spiêtympod szyj¹ srebrem; i, on bowiem zosta³ tego roku pasowany na czarownika, czegoznakiem by³a w³aœnie srebrna klamra.Pani uœmiechnê³a siê na to, co powiedzia³,i opale b³ysnê³y promiennie w jej czarnych w³osach.Potem, gdy Mistrzowieskinêli g³owami na znak ¿yczliwego przyzwolenia, Jasper uczyni³ dla niejiluzyjn¹ sztukê magiczn¹.Bia³e drzewo, które stworzy³, wystrzeli³o z kamiennejposadzki.Jego konary dotyka³y wysokiego belkowania dachu sali, a na ka¿dejga³¹zce ka¿dego konara lœni³o z³ote jab³ko, ka¿de jak s³oñce - by³o to bowiemDrzewo Roku.Poœród ga³êzi przelecia³ nagle ptak, ca³y bia³y, z ogonem jakœwie¿o spad³y œnieg, a z³ote jab³ka znikaj¹c przemieni³y siê w nasiona, ka¿dejak kryszta³owa kropla.Nasiona opad³y z drzewa z szelestem deszczu, wydaj¹cjednoczeœnie s³odki aromat, zaœ drzewo ko³ysz¹c siê puœci³o liœcie z ró¿owegoognia i bia³e kwiaty podobne do gwiazd.Wtedy z³udzenie rozwia³o siê.Pani z Owyda³a okrzyk zachwytu i sk³oni³a sw¹ promienn¹ g³owê przed m³odym czarownikiemna znak uznania dla jego kunsztu.- JedŸ z nami, zamieszkaj z nami w O-tokne; czy on nie mo¿e pojechaæ, mójpanie? - zapyta³a dziecinnie swego surowego mê¿a
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL