[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Koniec laski Nemmerlego uniós³ siê srebrnym b³yskiem nad piersi¹ Geda.Dotkn¹³delikatnie okolicy jego serca, potem jego warg, podczas gdy Nemmerle coœszepta³.Ged drgn¹³, a jego wargi rozchyli³y siê, ³api¹c oddech.Wtedy staryArcymag podniós³ laskê, postawi³ j¹ na ziemi i wspar³ siê na niej ciê¿ko zeschylon¹ g³ow¹, jak gdyby ledwie starcza³o mu si³, aby ustaæ.Yetch poczu³, ¿e mo¿e siê swobodnie poruszaæ.Rozgl¹daj¹c siê wokó³, dostrzeg³,¿e byli tu ju¿ inni, Mistrz Przywo³añ i Mistrz Przemian.Akt wielkiegoczarnoksiêstwa nie mo¿e nie obudziæ takich ludzi; mieli oni sposoby, aby zjawiæsiê bardzo szybko, gdy wzywa³a ich potrzeba, choæ ¿aden nie by³ tak szybki jakArcymag.Pos³ano teraz po pomoc i czêœæ z tych, którzy siê zjawili,odprowadzi³a Arcymaga, zaœ inni, wœród nich Vetch, zanieœli Geda do komnatMistrza Zió³.Ca³¹ noc Mistrz Przywo³añ pozosta³ na Pagórku Roke, czuwaj¹c na stra¿y.Nic siênie porusza³o na zboczu wzgórza, tam gdzie materia œwiata rozdar³a siê naoœcie¿.¯aden cieñ nie przype³z³ poprzez œwiat³o ksiê¿ycowe, szukaj¹crozdarcia, przez które móg³by wgramoliæ siê z powrotem w swoje królestwo.Cieñuciek³ by³ przed Nemmerlem i przed potê¿nymi œcianami czarów, które otaczaj¹ ichroni¹ wyspê Roke, ale teraz przebywa³ w œwiecie.I gdzieœ w œwiecie siêukry³.Gdyby Ged umar³ tej nocy, cieñ móg³by próbowaæ odnaleŸæ wejœcie, któreprzedtem otworzy³, i wst¹piæ za Gedem w królestwo œmierci, wœlizn¹æ siê zpowrotem w owo miejsce, z którego przyby³; w³aœnie dlatego Mistrz Przywo³añczeka³ na Pagórku Roke Ale Ged ¿y³.Po³o¿ono go do ³Ã³¿ka w izbie uzdrowieñ i Mistrz Zió³ zaopiekowa³ siê ranami,które Ged mia³ na twarzy, szyi i ramieniu.By³y to g³êbokie, poszarpane iz³oœliwe rany.P³yn¹ca z nich czarna krew nie dawa³a siê zatamowaæ, tryskaj¹cnawet mimo dzia³ania czarów i owiniêtych w pajêczynê liœci perriotu, któreprzyk³adano na rany.Ged, niewidomy i niemy, le¿a³ w gor¹czce jak patyk wtl¹cym siê ogniu i nie by³o zaklêcia, które mog³oby och³odziæ to, co gospala³o.Nie opodal, na otwartym podwórcu, gdzie tryska³a fontanna, le¿a³ Arcymag,równie¿ nieruchomy, lecz zimny, bardzo zimny: tylko jego oczy ¿y³y, obserwuj¹cspadanie oœwietlonej ksiê¿ycem wody i poruszanie siê oœwietlonych ksiê¿ycemliœci.Ci, którzy byli z nim, nie wypowiadali zaklêæ i nie czyniliuzdrawiaj¹cych czarów.Od czasu do czasu mówili coœ spokojnie miêdzy sob¹, poczym zwracali wzrok na Mistrza: le¿a³ bez ruchu, a ksiê¿yc bieli³ jego orlinos, wysokie czo³o i siwe w³osy, nadaj¹c im barwê.koœci.Aby opanowaærozpêtane czary i odpêdziæ cieñ od Geda, Nemmerle zu¿y³ ca³¹ swoj¹ moc, a wrazz ni¹ odesz³a tak¿e jego si³a cielesna.Le¿a³ w agonii.Ale œmieræ wielkiegomaga, który w swym ¿yciu wiele razy przechadza³ siê po wysch³ych, spadzistychwzgórzach królestwa œmierci, jest osobliw¹ rzecz¹: umieraj¹cy bowiem, znaj¹cyju¿ drogê, odchodzi nie po omacku, lecz pewnie.Gdy Nemmerle spogl¹da³ w górêpoprzez liœcie drzewa, ci, co go otaczali, nie wiedzieli, czy patrzy na letniegwiazdy bledn¹ce w œwietle brzasku, czy te¿ na tamte inne gwiazdy, które nigdynie gasn¹ nad wzgórzami nie znaj¹cymi œwitu.Kruk z Osskil, który by³ jego ulubieñcem przez trzydzieœci lat, znik³.Nikt niewidzia³, dok¹d odlecia³.- Kruk leci przed nim - rzek³ Mistrz Wzorów, gdyczuwali przy Arcymagu.Dzieñ nasta³ ciep³y i jasny.W Wielkim Domu i na uliczkach Thwil panowa³acisza.Nikt nie podnosi³ g³osu, póki ko³o po³udnia nie odezwa³y siê g³oœnym,ostrym tonem ¿elazne dzwony na Wie¿y Œpiewów.Nazajutrz Dziewiêciu Mistrzów z Roke zebra³o siê w miejscu ukrytym gdzieœ podciemnymi drzewami Wewnêtrznego Gaju.Nawet tam ustawili naoko³o siebie dziewiêæœcian ciszy, tote¿ ¿aden cz³owiek ani ¿adna moc nie mog³y przemówiæ do nich aniich us³yszeæ, gdy wybierali spoœród magów ca³ego Œwiatomorza tego, który mia³byæ nowym Arcymagiem.Wybór pad³ na Genshera z wyspy Way.Natychmiast wys³anoprzez Morze Najg³êbsze na wyspê Way statek, aby przywióz³ Arcymaga na Roke.Mistrz Wiatrów stan¹³ na rufie i zbudzi³ magiczny wiatr, który d¹³ w ¿agiel;statek szybko wyp³yn¹³ z portu i znikn¹³ w oddali.O wydarzeniach tych Ged nic nie wiedzia³.Przez cztery tygodnie tego gor¹cegolata le¿a³ œlepy, g³uchy i niemy, choæ czasami jêcza³ i krzycza³ jak zwierzê.Nareszcie, gdy cierpliwe umiejêtnoœci Mistrza Zió³ wywar³y nañ swojeuzdrawiaj¹ce dzia³anie, rany Geda zaczê³y siê zasklepiaæ i opuœci³a gogor¹czka.Po trochu zacz¹³ sprawiaæ wra¿enie, ¿e znów s³yszy, choæ nigdy siênie odzywa³.Pewnego pogodnego jesiennego dnia Mistrz Zió³ otworzy³ okienniceizby, w której le¿a³ Ged.Od czasu ciemnoœci tamtej nocy na Pagórku Roke zna³tylko ciemnoœæ.Teraz ujrza³ œwiat³o dzienne i blask s³oñca.Schowa³ w d³oniachpokryt¹ bliznami twarz i zap³aka³.Kiedy jednak nadesz³a zima, Ged potrafi³ mówiæ tylko zaj¹kuj¹c siê i MistrzZió³ wci¹¿ trzyma³ go w izbie uzdrowieñ, próbuj¹c stopniowo przywróciæ si³êjego cia³u i umys³owi.By³a wczesna wiosna, kiedy wreszcie Mistrz go wypuœci³,poleciwszy mu, aby najpierw z³o¿y³ ho³d Arcymagowi Gensherowi.Poprzedniobowiem Ged nie by³ w stanie przy³¹czyæ siê do reszty Szko³y w spe³nieniu tejpowinnoœci, kiedy Gensher przyby³ na Roke.¯adnemu z kolegów Geda nie pozwalano odwiedziæ go w miesi¹cach choroby i teraz,gdy przechodzi³ mimo, niektórzy z nich zapytywali siê wzajemnie: „Kto to taki?"Dawniej by³ zwinny, gibki i mocny.Teraz, z³amany przez cierpienie, szed³niepewnie i nie podnosi³ twarzy, której lewa strona by³a bia³a od blizn.Unika³znajomych i nieznajomych, kieruj¹c siê prosto na Podwórzec Fontanny.Tam, wmiejscu gdzie on.sam niegdyœ oczekiwa³ Nemmerlego, teraz oczekiwa³ goGensher.Jak poprzedni Arcymag, tak i nowy by³ odziany w bia³y p³aszcz; ale, jakwiêkszoœæ ludzi z Way i ze Wschodnich Rubie¿y, Gensher by³ ciemnoskóry i ciemneby³o jego spojrzenie spod gêstych brwi.Ged ukl¹k³, z³o¿y³ mu ho³d i przysi¹g³ pos³uszeñstwo.Gensher milcza³ przezchwilê.- Wiem, co uczyni³eœ - powiedzia³ wreszcie - ale.nie wiem, kim jesteœ.Niemogê przyj¹æ twojego ho³du
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL