[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ostatnio prawie nie wychodzi, więc nie musi się ubierać.Obserwowała siebie w lustrze.Potem odwróciła się, żeby patrzeć, jak Sally wbija sobie igłę, i uśmiechnęła się tym wielkim uśmiechem Lily.- Tak! Sal?- Lepiej - westchnęła Sally.Wyciągnęła z przedramienia igłę.Wytarła ją starannie w ligninę i odłożyła.Sally jest zawsze taka czysta i delikatna.Używamy oddzielnych igieł, odkąd zaczęłyśmy pracować.Trzeba zachować rozsądek.Kiedyś dzieliłyśmy się, ponieważ to było tylko między nami.Teraz dzielę igły jedynie ze Smółką.W końcu jeśli ja mam AIDS czy coś innego, to on też.137To, co potem powiedziała Lily, spadło jak grom z jasnego nieba.- Będę miała dziecko - oznajmiła.Jezu Chryste!- O Boże! Co masz zamiar zrobić, co masz zamiar zrobić?- Och, Lily - westchnęła ze smutkiem Sally.To było straszne.Sally była jakiś czas temu w ciąży, poddała się aborcji i długo potem czuła się okropnie.- Rozmawiałaś już z lekarzem? Wyznaczył ci datę? - zapytałam.Lily wpatrywała się we mnie.Bezwiednie odsunęłam się nieco na łóżku, bo ona naprawdę potrafi być nieobliczalna i w ogóle rzadko mi się przygląda.Jesteśmy przecież duchowymi siostrami.Nachyliła się ku mnie.- Posłuchaj, pani siostrzyczko.Wiesz, co robią zabite dzieci.Wracają i prześladują cię.Są tu wszędzie.Widzę je.Tak.martwe dzieci unoszące się pod sufitem i patrzące na swoje mamy, ponieważ mamy je wyskrobały i nie pozwoliły im żyć.-Przez cały czas nie spuszczała wzroku z Sal, kiedy to mówiła.Zaczęłam sobie przypominać, jak spokojna była Lily, kiedy Sal miała aborcję.Wtedy tylko się uśmiechała i nigdy nie mówiła na ten temat.Teraz Sal wyglądała na zdenerwowaną, a ja pomyślałam.oooch.- Nie mam zamiaru zabić swojego dziecka.To moje dziecko.Nikt nie zabije mojego dziecka.- Nie mówiłam, żebyś je zabijała.- Powiedziałam, że będę mieć dziecko.Będę je mieć.Tu będzie dziecko.Dziecko, Gems.Spojrzałam na Sally.Mimo łagodnego wyglądu Sally ma straszliwy temperament.- Jesteś w obiegu i ćpasz, Lily.Powinnaś przerwać ciążę.- Radzisz mi, bym zabiła swoje dziecko? Chcesz tego? Chcesz je zabić? No to dalej, dalej, to je zabij, zrób to teraz.138- Twoje dziecko jest ćpunem.Twoje dziecko jest w tobie i jest pełne hery, tak jak ty.Chcesz urodzić ćpuna? Czy tego właśnie chcesz? Czy tak właśnie kochasz swoje cholerne dziecko?Lily dosłownie oczy wyszły na wierzch.- Jestem pieprzoną ćpunką.Mówisz mi, że powinnam zdechnąć, bo jestem ćpunką?To mi właśnie mówisz?- Mówię ci, że to nie jest w porządku wobec tego dziecka, nie jest w porządku chodzić z nim w ciąży, kiedy jesteś nafaszerowana herą.Jaka matka.Nie potrzebowała nic więcej dodawać.Lily zerwała się z łóżka i chodziła tam i z powrotem po pokoju, przebierając palcami po piersi i szukając słów.Wstrzymałam oddech.Gdy zaczynają się kłócić, lepiej się schować.Byłam gotowa zniknąć pod stołem.W końcu Lily wyrzuciła z siebie: „Mogę skończyć z tym, kiedy chcę.”Sally tylko się roześmiała.No tak, to nie było zabawne, ale w innych okolicznościach mogłoby być.Ile razy próbowałyśmy z tym skończyć.Straciłam rachubę.Nie mam pojęcia dlaczego.Kiedyś to było łatwe.Może głód znosi się gorzej po jakimś czasie brania.Najpierw masz dreszcze.Potem zaczynają się bóle, potem wszystko w środku cię ściska, potem nurkujesz w jakiejś mazi co pięć minut.Później zaczynają boleć cię zęby, czujesz ból w kościach, a potem czujesz mdłości w głębi żołądka i w końcu zwracasz.Wszystko, czego ci trzeba, to jedna mała igła i Pani Heroina sprawia, że jest.mmmm.Tamte dni, kiedy można było powiedzieć to, co teraz mówiła Lily.tamte dni dawno odeszły.Czułam niesmak.Nigdy by mi nie przyszło do głowy, że ona może mieć dziecko.Bo przecież, nie mówiąc już o herze, ono mogło być czyjekolwiek.Lily posłała Sally to spojrzenie.Wyglądała.A Sally, która cały czas siedziała na łóżku, zaczęła się podnosić, ponieważ zanosiło się na to, że Lily zamierza jej przyłożyć.Nagle Lily odwróciła się i wyszła z pokoju.To było okropne.Sal usiadła z powrotem i zapaliła szluga.Stałam, nie wiedząc, co robić.139- Daj mi jednego - powiedziałam.Podała mi fajkę, a ja zaczęłam chodzić tam i z powrotem, paląc i próbując się uspokoić.Sal pociągnęła jeszcze kilka machów.- Chyba sobie pójdę - rzuciła nagle.- Nie odchodź, nie odchodź, wszystko ułoży się dobrze - prosiłam.Jej twarz zrobiła się biała.Była niemal w podobnie złym nastroju jak Lily.Nie biegała w kółko i nie wrzeszczała, ale była równie zła.W sąsiednim pokoju Lily puściła muzykę - Lurkying about - muzykę na dobre samopoczucie, nasz ulubiony motyw.Melodia wypełniła dom, ale dobre samopoczucie jakoś nie przenikało przez drzwi sypialni.Wyobrażałam sobie Lily kołyszącą się koło drzwi frontowych i odzyskującą spokój.- Widzisz? - powiedziałam.- Nic jej nie będzie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL