[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bez wątpienia możliwe jest dokładne datowanie przynajmniej znalezisk podmorskich, które znalazły się tam po zakończeniu okresu ostatniego zlodowacenia i zalania ówczesnego nadbrzeżnego pasa lądu.Zdaniem geologów i oceanografów stało się to 10 000-12 000 lat temu, a zatem dokładnie w tym czasie, który Platon podał jako datę zagłady Atlantydy.Czy istniał jakiś związek między zakończeniem okresu ostatniego zlodowacenia a katastrofą Atlantydy? Twierdząco na to pytanie odpowiada radziecki naukowiec doktor Władimir Szczerbakow, którego praca na temat Atlantydy ukazała się w lutym 1991 roku we wspólnej amerykańsko-radzieckiej publikacji.Oto jej fragment:Jeśli, jak twierdzi Platon, Atlantydy należy szukać w Atlantyku, to natrafiamy na zdumiewający klucz - Golfsztrom - ów wielki prąd oceaniczny, który decyduje o klimacie całej Europy.Wiele tysięcy lat temu prąd ten nie płynął jednak w kierunku północno-wschodnim, w stronę Skandynawii, lecz kończył się gdzieś na wysokości Gibraltaru.W owym czasie - w okresie wielkiego zlodowacenia - całą północną Europę pokrywały lodowce.Co jednak zmieniało bieg Golfsztromu? Może jakaś wyspa - właśnie Atlantyda? Gdyby tak właśnie było, to wskutek jej zatopienia ciepły prąd mógłby bez przeszkód podążać na północ, a jego potężne ciepłe tchnienie stopiłoby lodowce.A coś takiego właśnie się stało.Czy daty się zgadzają? Bez wątpienia tak, ponieważ na całej Ziemi doszło do silnych wybuchów wulkanów, był to okres masowego wymierania mamutów i innych gatunków zwierząt, początek gwałtownego cofania się lodowca.Na całym świecie poziom wód podniósł się o prawie 200 metrów.Wszystko to są ogniwa jednego łańcucha.I wszystko to wydarzyło się 11 000-12 000 lat temu.Przyczyną ogólnoświatowej katastrofy o takich rozmiarach było przypuszczalnie uderzenie gigantycznego meteorytu.Po dokładnej analizie wszystkich danych geologicznych, klimatycznych, meteorologicznych i geograficznych z przeszłości do takiego samego wniosku doszedł austriacki badacz inżynier Otto H.Muck.Przypuszcza on, że Atlantyda znajdowała się na obszarze dzisiejszego grzbietu atlantyckiego, w okolicach Azorów.Również on wskazał na Atlantydę jako na „przeszkodę" hamującą bieg Golfsztromu.Byłoby to wyjaśnienie łagodnego klimatu wyspy, który - w połączeniu z urodzajną glebą wulkaniczną - przyczynił się do powstania na niej niemal rajskich warunków.Według obliczeń inżyniera Mucka katastrofa Atlantydy wydarzyła się 5 czerwca 8498 roku p.n.e.Jak twierdzi Muck, potrójna koniunkcja Słońca, Wenus, Ziemi i Księżyca, które tego dnia znajdowały się w jednej linii, wywołała takie natężenie pola grawitacyjnego, że przyciągnęło ono wielką asteroidę, Apolla.Inni przesuwają datę zagłady wyspowego kontynentu jeszcze o tysiąc lat wcześniej, co w świetle geologicznych badań dna środkowego Atlantyku wydaje się całkiem możliwe.W ramach realizowanego w latach 1973-1974 przez Halifax University programu badawczego dokonano wierceń dna w rejonie grzbietu środkowoatlantyckiego, pobrano próbki gruntu i poddano je analizie.W wyniku tych badań okazało się, że formacje skalne leżące teraz na głębokości 800 metrów, w momencie powstania musiały znajdować się na powierzchni.Już w 1956 roku szwedzcy badacze roku Malaise i P.Kolbe dokonali pewnego szczególnie interesującego odkrycia.Udało im się mianowicie zidentyfikować w rejonie grzbietu środkowoatlantyckiego na głębokości 3700 metrów szczątki okrzemków, które jakieś 11 000-12 000 lat temu żyły w wodach słodkich.W 1898 roku w odległości 750 kilometrów na północ od Azorów naprawiano kabel transatlantycki.W czasie poszukiwania uszkodzenia okazało się, że dno morskie w tym rejonie składa się z dolin, górskich szczytów i poprzecinanych przepaściami skał.Pobrane z głębokości 3100 metrów próbki skał okazały się tachylitami - szklistą odmianą bazaltu.Ponieważ jednak tachylit powstaje wyłącznie pod wpływem ciśnienia atmosferycznego, mógł wytworzyć się tylko i wyłącznie ponad powierzchnią morza.Ponadto lawa rozpada się dopiero po 15 000 lat, a więc grzbiet środkowoatlantycki musiał być w tym okresie lądem.Teorię tę potwierdziła w 1977 roku radziecka ekspedycja, wydobywając w rejonie na północ od Azorów z głębokości ponad 2 000 metrów okruchy skał, które musiały powstać około 17 000 lat temu pod wpływem ciśnienia atmosferycznego - a więc nad powierzchnią wody.Już Platon wiedział, że katastrofa Atlantydy była wynikiem jednej z wielu drastycznych zmian, jakie zaszły na Ziemi, i które bezustannie decydują o wzroście i upadku całych kultur.Pisał bowiem:Wiele różnorakich nieszczęść człowieka miało już miejsce i jeszcze miejsce mieć będzie, najważniejsze od ognia i wody, inne, mniejsze, od tysięcy innych przypadków, od których to ludzkość od początku powracała niejako do wieku młodzieńczego, nie mając pojęcia o tym, co wydarzyło się w dawnych czasach.Taki właśnie cykliczny model ewolucji znajdziemy nie tylko u Platona, lecz także w kosmologiach wszystkich wysoko rozwiniętych cywilizacji, czy to będą Majowie, Aztekowie, czy też starożytni Hindusi.I tak na przykład brahmański sposób obliczania czasu opiera się na cyklach, których długość przekracza nawet wartości, na jakie współczesna kosmologia szacuje wiek wszechświata.Cały ten cykl, zwany inaczej maha-juga, składa się z czterech szczebli rozwoju juga: krita-juga, treta-juga, dvarpa-juga oraz kali-juga (odpowiadających złotej, srebrnej, brązowej oraz żelaznej epoce w systemie helleńskim).W mroczną epokę bogini śmierci Kali nasz świat wkroczyć miał w 3102 roku p.n.e.Okres rządów jednego Manu, czyli nauczyciela świata, trwa 71 maha-juga, co daje 306 720 000 ziemskich lat.Czternaście okresów panowania Manu, czyli 4 294 080 000 lat, z doliczeniem świtu i zmierzchu każdego Manu, czyli dalszych 25 920 000 lat odpowiadają jednemu dniu Brahmy, czyli 4 320 000 000 lat.Noc Brahmy trwa tyle samo; 360 takich „dni i nocy Brahmy" tworzy „rok brahmański" mający 3 110 400 000 000 ziemskich lat.A 100 takich lat tworzy okres życia Brahmy, czyli jedną fazę życia naszego wszechświata, który umiera wraz z Brah-mą, by odrodzić się w nowym megacyklu długości 3 110 400 000 000 ziemskich lat.Dla porównania: zdaniem współczesnych kosmologów ostatni Wielki Wybuch miał miejsce około 20 miliardów lat temu.Hindusi uczą nas szacunku dla wieczności! Panowanie ostatniego Manu rozpoczęło się całe 18,5 miliarda lat temu i według przekazów brahmańskich jest to drugi Manu.Okres panowania pierwszego Manu na Ziemi - a tym samym okres istnienia człowieka - sięgałby zatem (niewyobrażalnych) 325 000 000 lat!Również Księga Dzjan, prastara kronika ludzkości, bazuje na tej chronologii.W swoim dziele Nauka tajemna Helena Piętrowna Bławatska próbuje pogodzić te dane z przyrodoznawczą wiedzą swoich czasów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL