[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czujê jak dr¿y jej niekszta³tne cia³o.Przemog³em siê iprzytulam policzek do jej policzka.Ju¿ mamy siê poca³owaæ jak para kochanków,gdy nagle Zira wzdryga siê instynktownie i odpycha mnie gwa³townie od siebie.Podczas gdy stojê zaskoczony, nie wiedz¹c jak zareagowaæ, Zira zas³aniapyszczek swoimi d³ugimi, w³ochatymi ³apami.I nagle ta ohydna ma³pica oœwiadczami z rozpacz¹ w g³osie, wybuchaj¹c p³aczem:- Mój kochany, to niemo¿liwe.¯a³ujê, ale nie mogê, nie mogê.Jesteœ naprawdêzbyt okropny.XIUda³o siê.Znowu jestem w przestrzeni, na pok³adzie statku kosmicznego, i pêdzêjak kometa ku Uk³adowi S³onecznemu z szybkoœci¹ wzrastaj¹c¹ z ka¿d¹ sekund¹.Nie jestem sam.Mam przy sobie Novê i Syriusza - owoc naszej kosmicznejmi³oœci.Mówi ju¿ “tata”, “mama” i wiele innych s³Ã³w.Mamy na pok³adzie parêkur i królików oraz ró¿ne nasiona.Umieszczone w satelicie przez uczonych, te¿mia³y s³u¿yæ do badania wp³ywu promieni kosmicznych na ¿ywe organizmy.Nic ztego nie zmarnuje siê.Plan Corneliusa zosta³ zrealizowany w najdrobniejszychszczegó³ach.Zamiana przewidzianej za³ogi satelity na nasz¹ trójkê przebieg³abez trudnoœci.Kobieta zajê³a miejsce Novy w instytucie.Dziecko oddadz¹Zaiusowi, a ten udowodni, ¿e nie potrafi ono mówiæ i jest po prostu tylkozwierz¹tkiem.Byæ mo¿e dojd¹ do wniosku, ¿e nie jestem niebezpieczny ipozostawi¹ przy ¿yciu cz³owieka, który zaj¹³ moje miejsce, bo przecie¿ i on nieprzemówi.Jest ma³o prawdopodobne, ¿e dowiedz¹ siê o dokonanej zamianie.Zaiuszatriumfuje.Cornelius bêdzie mia³ mo¿e trochê k³opotów, ale ca³a sprawa szybkopójdzie w zapomnienie.Co ja mówiê! Ju¿ jest zapomniana, bo na Sororze up³ynê³ylata w ci¹gu kilku miesiêcy naszego lotu w przestrzeni.A jeœli o mnie chodzi -i moje wspomnienia zacieraj¹ siê szybko, podobnie jak gigantyczna masaBetelgezy maleje w miarê jak powiêksza siê rozdzielaj¹ca nas czasoprzestrzeñ:sta³a siê najpierw pi³k¹, potem pomarañcz¹, a teraz jest tylko b³yszcz¹cympunkcikiem w Galaktyce.Tak siê dzieje i z moimi wspomnieniami o Sororze.Trzeba byæ niespe³na rozumu, ¿eby siê przejmowaæ.Uda³o mi siê przecie¿uratowaæ drogie mi istoty.Kogo mia³bym ¿a³owaæ? Ziry? No tak, Zira.Aprzecie¿ uczucie, które narodzi³o siê miêdzy nami, nie mia³o nazwy ani naZiemi, ani w ¿adnym innym zak¹tku kosmosu.Koniecznoœæ rozstania by³aoczywista.Zapewne wysz³a za Corneliusa i odzyska³a spokój, wychowuj¹cszympansie niemowlêta.A profesor Antelle? Do diab³a z profesorem! Nie mog³emju¿ nic dla niego zrobiæ, a wygl¹da na to, ¿e on sam znalaz³ zadowalaj¹cerozwi¹zanie problemu istnienia.Wzdrygam siê jednak czasem na myœl, ¿eumieszczony w tych samych warunkach, pozbawiony opieki Ziry, móg³bym i ja upaœærównie nisko.Przejœcie na pok³ad naszego statku przebieg³o sprawnie.Uda³o mi siê zbli¿yæ doniego stopniowo, wprowadziæ satelitê do otwartego w³azu, przygotowanego doprzyjêcia szalupy.W tym momencie w³¹czy³y siê automaty zamykaj¹ce wejœcie.Byliœmy na pok³adzie.Aparatura by³a nienaruszona, komputer wykona³ wszystkieoperacje zwi¹zane ze startem.A tymczasem na Sororze nasi wspólnicy og³osili, ¿e satelita musia³ zostaæzniszczony w locie, gdy¿ nie uda³o siê wprowadziæ go na orbitê.Jesteœmy w drodze ju¿ ponad rok naszego czasu.Zbli¿yliœmy siê do szybkoœciœwiat³a na nieskoñczenie ma³y u³amek sekundy, w bardzo krótkim czasieprzebyliœmy ogromn¹ przestrzeñ i rozpoczêliœmy hamowanie, które potrwa przeznastêpny rok.A ja, ¿yj¹c w tym naszym ma³ym œwiatku, nie mogê siê doœænacieszyæ now¹ rodzin¹.Nova œwietnie znosi podró¿ i staje siê coraz bardziej rozumna.Przeobrazi³o j¹macierzyñstwo.Spêdza ca³e godziny na nabo¿nej kontemplacji swego syna, któryokaza³ siê byæ dla niej lepszym nauczycielem ni¿ ja.Nova powtarza za nimwszystkie s³owa, prawie zupe³nie poprawnie.Ze mn¹ jeszcze nie rozmawia, aleustaliliœmy jakby alfabet gestów, wystarczaj¹cy do porozumienia siê.Wydaje misiê, ¿e zawsze byliœmy razem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL