[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeœli zaœ jednostka przedstawia zstêpuj¹cy etap rozwoju, upadek, chroniczne zwyrodnienie,schorzenie (— choroby, w ogólnoœci, s¹ ju¿ zjawiskiem nastêpczym upadku, a n i e jego przyczyn¹), to niewielk¹ ma wartoœæ, i jest ze wszechmiar s³uszne, by udatnym zabiera³a mo¿liwie jak najmniej.Jest jedynie ich paso¿ytem.-^^:#.jw^'-- ;-.H !\-*j^³!d^i'":>.* *„^.:^:E'f;;-?i!,a;?*t -«4r;^ ^^Af^^V^ym^'r >,-^t 34.•*;; t.if-^,i?!n^u>v,.--Chrzeœcijanin i anarchista.— Gdy anarchista, jako rzecznik schy³kowych warstwspo³eczeñstwa, w œwiêtym oburzeniu domaga siê „prawa", „sprawiedliwoœci",„równych praw", to jedynie ulega presji swego braku kultury, który nie potrafipoj¹æ, dlaczego w³aœciwie ów cz³owiek cierpi i w c o jest ubogi — w ¿ycie.Przemo¿n¹y '"_ 94si³ê ma w nim popêd przyczynowoœci: ktoœ musi byæ temu winien, ¿e siêlicho czujê.Ju¿ samo „œwiête oburzenie" przynosi mu dobroczynny skutek: l¿enie jest przyjemnoœci¹ dla wszelkich biedaczysk — daje chwilêupojenia moc¹.Ju¿ skarga, uskar¿anie siê mo¿e ¿yciu nadaæ urok, którypozwala je wytrzymaæ: w ka¿dej skardze zawiera siê subtelna doza z e -m s t y, swe liche samopoczucie, niekiedy nawet sw¹ lichoœæ, cz³owiekzarzuca, niczym bezprawie, niczym niedozwolony przywilej, tym,którzy s¹ inni.Jeœli jestem canaille, to równie¿ ty powinieneœ ni¹ byæ":logika ta prowadzi do rewolucji.— Skargi na nic nie mog¹ siê zdaæ: ichŸród³em jest s³aboœæ.Nie ma wiêkszej ró¿nicy, czy powód lichego samopoczucia przypisze cz³owiek innym czy sobie samemu — to pierwsze czyni socjalista, to drugie na przyk³ad chrzeœcijanin.Wspólnym,a zarazem dodajmy: niegodnym, momentem tej postawy pozostajeprzekonanie, ¿e ktoœ inny jest winien cierpienia — krótko mówi¹c, zemsta, której s³odycz cz³owiek cierpi¹cy ordynuje sobie na swe cierpienie.Potrzeba zemsty jako potrzeba rozkoszy ma za przedmiotokazjonalne przyczyny: cierpi¹cy wszêdzie znajdzie jak¹œ przyczynê, bywzi¹æ sw¹ maleñk¹ zemstê — jeœli jest chrzeœcijaninem, powtórzmy razjeszcze, to przyczynê bêdzie znajdowaæ w sobie samym.Chrzeœcijanin i anarchista — obaj s¹ dekadentami.— Gdy chrzeœcijanin potêpia, oczernia, kala „œwiat", w³ada nim identyczny instynkt jakrobotnikiem o socjalistycznych zapatrywaniach, który potêpia, oczernia, kala spo³eczeñstwo: „s¹d ostateczny" s³odk¹ pociech¹, ¿e zemsta nast¹pi — rewolucj¹, której oczekuje równie¿ robotnik o socjalistycznych zapatrywaniach, tyle, ¿e nieco odleglejsz¹.Sama „transcendencja" — na có¿ by³aby transcendencja, gdyby nie pozwala³a kalaæimmanencji?.->&*•*- ?•>>,?«"95WYWODY NIE NA CZASIEZMIERZCH BO¯YSZCZ* 35.u Krytyka dekadenckiej moralnoœci.— Moralnoœæ „al-truistyczna", moralnoœæ,dziêki której egoizm zanika — w ka¿dych okolicznoœciach pozostaje z³ymsymptomem.Odnosi siê to do jednostek, odnosi siê to zw³aszcza do narodów.Gdzie zaczyna brakowaæ egoizmu, tam brakuje czegoœ, co najlepsze.Instynktownewybieranie dzia³añ, którymi cz³owiek sam sobie szkodzi, uleganie powabowi„bezinteresownych" motywów: to nieomal formu³a dekadencji.„Nie szukaæ w³asnejkorzyœci" — s³owa takie s¹ niczym wiêcej jak moralnym listkiem figowym, któryma zas³oniæ zupe³nie inny, mianowicie fizjologiczny fakt: „Nie umiem ju¿znaleŸæ w³asnej korzyœci".Rozprzê¿enie instynktów! — Cz³owiek jest nawykoñczeniu, gdy staje siê altruist¹.— Miast prostodusznie powiedzieæ: J a niejestem ju¿ nic wart", deka-dent ma na ustach k³amstwo moralne: „Wszystko jestnic nie warte — ¿ycie jest nic nie warte." S¹d taki pozostaje wielkimzagro¿eniem, ma zaraŸliwe dzia³anie — na zmursza³ej glebie spo³ecznej niebawemrozrasta siê w tropikalne pn¹cza pojêciowe, b¹dŸ to jako religia(chrzeœcijañstwo) , b¹dŸ to jako filozofia (schopenhauerianizm).Takie truj¹cepn¹cza, wyros³e ze zgnilizny, swymi wyziewami niekiedy na d³ugo, natysi¹clecia zatruwaj¹ ¿ycie.r\ /-*.',-'.,,-, J."''.,* - - • --Ob.HS>±• J£.-Vr'i'.-»j.••j.'V:;j
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL