[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nic tam nie ma.- Przekszta³cam mgie³kê w Wurt.Na tym polega moja praca.Ale w tej chwilizajmujê siê czymœ bardziej przyziemnym.Po prostu wycinam niektóre fragmenty.Wywalam te obciachowe, ¿eby ucenzuralniæ ca³oœæ.Legalizujê materia³.To mojarobota.Niezbyt atrakcyjna, co?Pytanie by³o retoryczne, milczeliœmy wiêc, a pornomonta¿ysta skupi³ siê znowuna niecenzuralnej scenie.- Kawa³ bydlaka z tego wê¿a - przerwa³ ciszê ¯uk.- Nie chcia³byœ, ¿eby siêstamt¹d wydosta³, co? - Zabrzmia³o to jak groŸba.¯uk by³ w tym dobry.Ikarus nie okaza³ niepokoju.Bez s³owa uniós³ rêkê i odpi¹³ najpierw jeden, apotem drugi zatrzask terrarium.Pokrywa unios³a siê powolnym, seksownym ruchem,przywodz¹cym na myœl wydech.Zjawow¹¿ drgn¹³ czujnie.Cofn¹³em siê troszkê,tylko troszkê, usi³uj¹c nad sob¹ zapanowaæ.Noga piek³a mnie jak licho.- Z tym ch³opcem coœ nie tak? - zapyta³ Ikarus.- Nie zwracaj na niego uwagi - powiedzia³a Mandy.- Powiedz lepiej, co widzisz.Pornomonta¿ysta zmrozi³ mgie³kê do nieruchomej stopklatki.- O, proszê! - oznajmi³.- Pogwa³cenie przepisów.Widzicie, te Wurty przysy³anam na prowincjê Chimera, ale trafiaj¹ siê Ÿle zmontowane kopie.W tym materiale s¹ jeszcze momenty niedozwolone.Nielegalne sceny.Muszê przejrzeæ ka¿d¹ sekundê.G³upiego robota, ale ktoœ j¹ musi odwaliæ.Dlaciebie to tylko mgie³ka.Dla mnie to sen, czyjœ sen, a wszystkiego pokazaæ niemo¿na.Cierpi na tym ca³oœæ.Ludzie chc¹ mi³oœci.W tym, tutaj, materialebohater dŸga ojca szpikulcem od ro¿na.W oko.Tego zwyczajnie nie wolnopokazaæ.Tego rodzaju sceny nie pasuj¹ do Pomowurta.Zabijaj¹ namiêtnoœæ.Wyci¹æ drañstwo w diab³y!Ikarus wsadzi³ rêkê do terrarium i chwyci³ wê¿a tu¿ przy ³bie.Gad zacz¹³ siêwiæ jak chlastaj¹cy bicz, ale Ikarus, trzymaj¹c go pewnie jedn¹ rêk¹, siêgn¹³drug¹ po ma³y m³otek.Umoczy³ jego g³Ã³wkê w s³oju z jak¹œ papk¹.By³ to sok wyciœniêty z rdestu wê¿ownika, jedyne znane antidotum na uk¹szeniezjawowê¿a.Rdest ten rós³ na równinach Utanki, ponurej krainy z Wurta wysokiegopoziomu, dostêpnego tylko dla koneserów.Ikarus pukn¹³ wê¿a delikatnie m³otkiemw wierzch ³ba.Gadowi zamgli³y siê w¹skie jak szparki oczy i zachwia³ ³eb.Na naszych oczach w¹¿ z wœciek³oœci¹ wygryz³ kawa³ek snu.Cofn¹³ siê z nim wpysku z mgie³ki, a dwa strumienie dymu zla³y siê w nowy stan, czysty stan.- Tak ju¿ lepiej - orzek³ Ikarus.- Od razu czyœciej.- Przysun¹³ siê do mnie.Zauwa¿y³em w jego oczach maleñkie ¿Ã³³te plamki, które jakby siê rozjarza³yjaœniejszym blaskiem, kiedy podstawia³ mi wê¿a pod nos.Odskoczy³em odruchowo,wpadaj¹c plecami na stó³ monta¿owy.Wylewa³y siê z niego i rozp³ywa³y po ca³ympomieszczeniu strumienie gêstej mgie³ki.- O co chodzi, m³odzieñcze? - spyta³ Ikarus.- Nie lubisz wê¿y?- Zabierz go ode mnie! - wrzasn¹³em.Ikarus pomacha³ mi wê¿em przed nosem.- Wszystko pod kontrol¹- powiedzia³.- Jestem szefem wê¿y.- Skryba mia³ niefortunny wypadek - powiedzia³ ¯uk.- Parê lat temu.Do dziœ nie mo¿e dojœæ do siebie.- Uk¹si³ go taki?- Tak.- Od razu wiedzia³em.Masz w sobie Wurta, ch³opcze.- Sk¹d.- Wszyscy z pocz¹tku zaprzeczaj¹.- Jestem czysty! Powiedz mu, ¯uk, ¿e jestem czysty!- Lepiej, ¿ebyœ by³ - mrukn¹³ ¯uk.- Nie cierpiê hybryd.Ikarus przewierca³ mnie przenikliwym wzrokiem.- Czysty to zaka³a, piórkowcu - powiedzia³, i przysiêgam, ¿e ujrza³em w jegooczach przeb³yski odlotów.- Masz w sobie domieszkê wachy, ma³y.Te s³owa sprawi³y, ¿e wci¹gnê³o mnie wstecz w studniê wspomnieñ.O lata, miesi¹ce, zupe³nie jakby czas by³ wysmarowany Vazem.Coœ od¿ywa³o.***Mia³em siedemnaœcie lat.Tego dnia s³oñce by³o czerwone, a drzewa oblepioneszpakami.Le¿a³em na trawie Platt Fields z dziewczyn¹ imieniem Desdemona.By³amoj¹ piêtnastoletni¹ siostr¹, ale bardzo j¹ kocha³em.Za bardzo.Bardziej, ni¿to przyjête.Bardziej, ni¿ to dozwolone.Le¿a³a na wznak, rozmarzona i gor¹ca,moja d³oñ g³adzi³a j¹ po nodze, coraz wy¿ej i wy¿ej, a ona siê uœmiecha³a.Obróci³a nieco g³owê i zetknê³y siê nasze usta.Stan¹³ mi.Stan¹³ pod wp³ywemw³asnej siostry.Piêæ sekund póŸniej dotyka³a ju¿ przez spodnie mojegostwardnia³ego cz³onka, a potem wpe³z³a na mnie.Jej w³osy tworzy³y blondaureolê na tle szkar³atnego s³oñca, a ja pieœci³em palcami wytatuowanego smokana jej ramieniu.- Gdyby ojciec nas teraz zobaczy³.- powiedzia³a.Tak powiedzia³a, wyobra¿acie sobie? Naprawdê tak powiedzia³a.Nie by³o to ¿adneWurtowe urojenie, ani robobe³kot; by³y to realne s³owa z realnych ust.WargiDesdemony, w których widzia³em dwie po³Ã³wki snu, rozchyli³y siê lekko.Jej wzgórek ³onowy napiera³ na mojego cz³onka i œwiat by³ piêkny.- Nie mówmy o tacie - odpar³em.- Bojê siê go, Skrybo.- Zawsze bêdê siê tob¹ opiekowa³.Pamiêtam, ¿e rozeœmieliœmy siê wtedy oboje, a potem te wargi opad³y na moje iz³¹czyliœmy siê w poca³unku.S¹ rzeczy.których po prostu nie mo¿na zniszczyæ, i to wspomnienie w³aœnie dotakich nale¿y.Poca³owa³a mnie.Rozpalaj¹cy zmys³y pe³en kontakt.Przes³ania³a mi s³oñce.Le¿a³em z zamkniêtymi oczami.Jej w³osy muska³y mi policzki, widzia³em œwiat³atañcz¹ce pod powiekami.By³em w siódmym niebie.- Zawsze bêdê ciê kochaæ - rozleg³ siê szept, i nie potrafiê sobie przypomnieæ,czy wyszepta³em to ja czy ona.Czu³em coraz silniejsz¹ przyjemnoœæ rozp³ywaj¹c¹siê po ca³ym mym ciele a¿ po kostki nóg, zw³aszcza, nie wiadomo dlaczego, lew¹.Tam ta przyjemnoœæ zdawa³a siê byæ najintensywniejsza, pierwszy raz w ¿yciutak¹ prze¿ywa³em.Nastêpne, co pamiêtam, to krzyk Desdemony i ból wypieraj¹cy wjednej chwili uczucie przyjemnoœci.Siostra zeskoczy³a ze mnie, odwróci³a siê irozwar³a szeroko oczy na widok migaj¹cych barw
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL