[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.lecz ja muszê siê pozaich wa³ dostaæ, bo zobowi¹za³em siê uroczyœcie wobec ca³ej Rady, ¿e znajdêdrogê lub szukaj¹c jej zginê.Gdybym zawróci³ wzdragaj¹c siê przed ostatni¹,najciê¿sz¹ prób¹, jak¿e móg³bym stan¹æ przed elfami i ludŸmi? Czy przyj¹³byœmnie w Gondorze, gdybym tam zjawi³ siê z tym brzemieniem, które noszê i któreopêta³o szaleñstwem twojego brata? Jaki urok rzuci³oby na Minas Tirith? ktowie, czy wówczas dwie wie¿e Minas Morgul nie spogl¹da³yby ku sobie ponadspustoszonym, zalanym zgnilizn¹ krajem.- Tego bym nie chcia³ - rzek³ Faramir.- Có¿ wiêc chcesz, abym zrobi³? - spyta³ Frodo.- Nie wiem.Ale nie chcê, ¿ebyœ szed³ na œmieræ lub mêkê.Nie myœlê te¿, byMithrandir wybra³ dla ciebie tê drogê.- Skoro on zgin¹³, muszê sam iœæ jedyn¹ œcie¿k¹, któr¹ znalaz³em.Nie mam czasuna szukanie lepszej.- Srogi przypad³ ci los, beznadziejne zadanie - rzek³ Faramir.- Pamiêtajprzynajmniej moj¹ przestrogê: nie ufaj przewodnikowi, nie ufaj temu Smeagolowi.ma ju¿ na sumieniu morderstwo.Wyczyta³em to w jego oczach.- Faramirwestchn¹³.- Tak wiêc spotka³ siê nasze œcie¿ki i znów siê rozchodz¹, Frodo,synu Droga.Ciebie nie trzeba ³udziæ pró¿nymi s³owy.Wiedz, ¿e nie mam nadzieiujrzeæ ciê kiedykolwiek pod s³oñcem tej ziemi.Bêdê jednak odt¹d przyjacielemtwoim i ca³ego twojego plemienia.A teraz odpocznij, my tymczasem przygotujemyci prowiant na drogê.Bardzo jestem ciekaw, jakim sposobem ten pokurcz Smeagol znalaz³ siê wposiadaniu owego skarbu, o którym wspomina³eœ, i jak go póŸniej straci³; niebêdê jednak trudzi³ ciê wypytuj¹c dziœ o te sprawy.Je¿eli mimo wszystkowrócisz do krainy ¿ywych i si¹dziesz pod œcian¹ w blasku s³oñca œmiej¹c siê zminionych trosk, bêdziesz musia³ mi opowiedzieæ ca³¹ historiê dok³adnie.Pókinie nadejdzie ten dzieñ lub jakiœ inny, którego nawet czarodziejski kryszta³Numenoru nie mo¿e nam objawiæ, ¿egnaj.Faramir wsta³, uk³oni³ siê nisko Frodowi i rozsuwaj¹c zas³onê przeszed³ dopieczary.Rozdzia³ 7Ku Rozstajowi DrógFrodo i Sam wrócili do swoich legowisk i czas jakiœ odpoczywali w milczeniu;dzieñ ju¿ siê zaczyna³ i ludzie krz¹tali siê doko³a.Wreszcie przyniesionohobbitom wodê do mycia i zaproszono do sto³u nakrytego na trzy osoby.Faramirsiad³ z nimi do œniadania.Nie k³ad³ siê ani na chwilê od poprzedniego dnia, wktórym jego oddzia³ stoczy³ bitwê, lecz nie zdawa³ siê wcale zmêczony.Gdy siêposilili, wsta³.- G³Ã³d nie dokuczy wam w drodze - rzek³.- Wasze zapasy wyczerpa³y siê, aletrochê prowiantu, stosownego w podró¿y, kaza³em zapakowaæ wam do worków.Nabrak wody nie bêdziecie siê uskar¿aæ, póki bêdziecie szli przez Ithilien, niepijcie jednak ze strumieni, które sp³ywaj¹ z Imlad Morgul, z Doliny ¯ywejŒmierci.Chcê wam jeszcze coœ powiedzieæ: Moi zwiadowcy i stra¿nicy wróciliwszyscy, a niektórzy z nich dotarli w pobli¿e Morannonu.Przynieœli dziwnewieœci.Ca³a okolica w kr¹g opustosza³a.Na drogach nie widzieli ¿ywej duszy,nie s³yszeli kroków, g³osu rogu ani nawet dŸwiêku naci¹ganej ciêciwy.Ciszape³na oczekiwania zalega nad Bezimiennym Krajem.Nie wiem, co to znaczy.Napewno jednak zbli¿a siê moment wielkiej rozprawy.Nadci¹ga burza.Spieszciepóki czas! Je¿eli jesteœcie gotowi, wyruszymy natychmiast.Wkrótce s³oñcezaœwieci nad królestwem cienia.Przyniesiono hobbitom ich tobo³ki, znacznie teraz ciê¿sze, a tak¿e dwie grubelaski z wyg³adzonego drzewa, okute ¿elazem i opatrzone rzeŸbionymi g³Ã³wkami,przez które przeci¹gniête by³y rzemienne paski.- Nie mam dla was darów godnych tej chwili po¿egnania - rzek³ Faramir - weŸciejednak te laski.Mog¹ siê przydaæ w wêdrówce przez góry i puszcze.Takich kijówu¿ywaj¹ mieszkañcy Bia³ych Gór, lecz te przyciêto na wasz¹ miarê i okuto nanowo.Zrobiono je z piêknego drzewa lebethron, które jest ulubionym tworzywemnaszych stolarzy i cieœli, a maj¹ one ten dar, ¿e zgubione wracaj¹ zawsze dow³aœcicieli.Oby nie straci³y tej zalety i nie zawiod³y was w mrocznej krainie,do której idziecie!Hobbici sk³onili siê w pas
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL