[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Programsprawowa³ siê wyœmienicie.O trzeciej trzydzieœci wytkn¹³ g³owê z gabinetu i zapyta³ Helen, czydzwoni³a Kristin Lindquist.Helen pokrêci³a przecz¹co g³ow¹.Przeszed³po salach z aparatami rentgenowskimi, znalaz³ Kennetha Robbinsai spyta³ go, czy dziewczyna pokaza³a siê.OdpowiedŸ by³a równie¿przecz¹ca.Do czwartej po po³udniu Martin przepuœci³ przez komputer jeszczeszeœæ starych zdjêæ.Raz jeszcze maszyna okaza³a siê lepsza od niego,wykrywaj¹c œlady zwapnieñ sugeruj¹ce nowotwór zwany oponiakiem.Przygl¹daj¹c siê kliszy, Martin musia³ przyznaæ racjê komputerowi.Od³o¿y³ zdjêcie, by sprawdziæ, czy Helen uda³o siê skontaktowaæz dziewczyn¹.O czwartej piêtnaœcie Helen dodzwoni³a siê pod numer podanyprzez Kristin Lindquist.Telefon odebra³a po drugim dzwonku jejkole¿anka z pokoju.- Przykro mi, panie doktorze, ale nie widzia³am Kristin, odk¹dposz³a do Metropolitan Museum.Nie by³o jej na zajêciach anio jedenastej, ani o pierwszej piêtnaœcie.To do niej niepodobne.- Spróbowa³aby pani j¹ znaleŸæ i daæ mi znaæ o wynikach? -spyta³ Philips.- Bardzo chêtnie.Prawdê mówi¹c trochê siê o ni¹ martwiê.Za kwadrans pi¹ta Helen wesz³a do gabinetu Martina z ca³odzienn¹korespondencj¹ do podpisu, by mog³a j¹ wys³aæ po drodze do domu.Parê minut po wpó³ do szóstej wpad³a Denise.- Wygl¹da na to, ¿e jakoœ dochodzisz do ³adu - powiedzia³a,z uznaniem rozgl¹daj¹c siê po gabinecie.- To tylko pozory - powiedzia³ Martin.Laserowy czytnik wyrwa³ mu kliszê z d³oni.Zamkn¹³ drzwii przytuli³ Denise do siebie.Nie chcia³ jej wypuœciæ z objêæ.Gdywreszcie musia³ to zrobiæ, spojrza³a na niego i powiedzia³a:- Rany, czym sobie na to zas³u¿y³am?- Myœla³em o tobie ca³y dzieñ, rozpamiêtywa³em ubieg³¹ noc.Desperacko chcia³ z ni¹ porozmawiaæ o lêkach, które rozbudzi³Goldblatt, chcia³ jej powiedzieæ, ¿e marzy o tym, by zosta³a z nim naresztê ¿ycia.K³opot polega³ na tym, i¿ nie mia³ czasu tego przemyœleæ,a bez wzglêdu na to, jak bardzo chcia³ siê z ni¹ wszystkim podzieliæ,czu³, ¿e musi przynajmniej krótko przetrawiæ to w samotnoœci.Kiedy163przypomnia³a mu o obietnicy, i¿ zrobi kolacjê, zawaha³ siê.Widz¹c jejura¿on¹ minê, powiedzia³:- Myœla³em tylko, ¿e jak siê rozpêdzê i wrzucê dziœ do komputerasporo zdjêæ, damy radê wyjechaæ w sobotê wieczór na wyspê.- To by³oby cudowne - powiedzia³a u³agodzona Denise.- Aha,przy okazji, dodzwoni³am siê do przychodni i umówi³am siê na jutro.- Dobrze.Z kim rozmawia³aœ?- Nie mam pojêcia.W ka¿dym razie byli bardzo mili i jak mogli,szli mi na rêkê.S³uchaj, przyjdziesz, jeœli uda ci siê w miarê wczeœnieskoñczyæ?Minê³a mniej wiêcej godzina od wyjœcia Denise, kiedy zjawi³ siêMichaels, zachwycony, i¿ Martin wreszcie zabra³ siê powa¿nie dopracy nad programem.Spyta³, jak idzie.- Jak w dowcipie: wygl¹dam przez okno, a tam przechodziludzkie pojêcie - powiedzia³ Martin.- Nie by³o ani jednego fa³szywieujemnego wyniku.- Bajecznie - odrzek³ Michaels.- Mo¿e zaszliœmy dalej, ni¿nam siê wydawa³o.- Z pewnoœci¹ na to wygl¹da.Jeœli tak dalej pójdzie, bêdziemymieli na pocz¹tku jesieni w pe³ni sprawdzony, gotowy do wypuszczeniana rynek program.Moglibyœmy przedstawiæ go na krajowym zjeŸdzieradiologów.- Myœli Martina galopowa³y, kreœl¹c przed nim wizjewra¿enia, jakie by wywar³.Sprawi³o to, ¿e chybotliwoœæ jego pozycjizawodowej, któr¹ usi³owano mu dziœ wmówiæ, wydawa³a siê œmieszna.Po wyjœciu Michaelsa Martin wróci³ do pracy.Wymyœli³ znacznieusprawniaj¹cy robotê system wprowadzania klisz do czytnika.Corazbardziej go niepokoi³o jednak niezjawienie siê Kristin Lindquist.Pocz¹tkow¹ irytacjê z faktu, i¿ nie mo¿na by³o na niej polegaæ,zast¹pi³o uczucie troski.By³oby a¿ nazbyt niewiarygodne, gdyby i jejsta³o siê coœ, co uniemo¿liwi³oby wykonanie kolejnych zdjêæ.Oko³o dziewi¹tej Martin ponownie wykrêci³ numer Kristin.Jejkole¿anka odpowiedzia³a po pierwszym sygnale.- Przepraszam, panie doktorze, powinnam by³a zadzwoniæ, alenigdzie mi siê nie uda³o znaleŸæ Kristin.Nikt jej nie widzia³ przez ca³ydzieñ.Dzwoni³am nawet na policjê.Philips od³o¿y³ s³uchawkê, staraj¹c siê zaprzeczyæ rzeczywistoœciwmawianiem sobie, ¿e to nieprawda.Niemo¿liwe.Lisa Marino,Lynn Annê Lucas, Katherine Collins, Ellen McCarthy, a teraz KristinLindquist! Nie, to nieprawdopodobne, niedorzeczne.Nagle przypo-mnia³ sobie, ¿e nikt do niego nie oddzwoni³ z rejestracji przyjêæ.By³zaskoczony, i¿ na jego telefon odpowiedziano ju¿ po czwartym sygnale.164Dowiedzia³ siê jednak, ¿e kobieta, która zajmowa³a siê tym przypad-kiem, wysz³a o pi¹tej i bêdzie uchwytna dopiero nastêpnego dniao ósmej, a nikt inny nie by³ w stanie mu pomóc.Grzmotn¹³ s³uchawkêna wide³ki.- Cholera! - burkn¹³ i wsta³ rozprostowaæ nogi.Spaceruj¹c pogabinecie, przypomnia³ sobie o wycinku mózgu Ellen McCarthy,który schowa³ w ciemni.Gdy do niej dotar³, musia³ odczekaæ, a¿ technik skoñczy wywo³ywaæklisze z izby przyjêæ.Jak tylko technik wyszed³, Martin otworzy³szafkê i wyj¹³ kliszê ze skrawkiem mózgu, który zd¹¿y³ ju¿ wyschn¹æ.Nie wiedz¹c, co z nim zrobiæ, w koñcu zdecydowa³ siê wyrzuciæ go dokosza na œmieci.Kliszê w³o¿y³ do wywo³ywacza.Stoj¹c na korytarzu przy szczelinie, w której powinien pojawiæ siêwywo³any film, rozmyœla³, czy znikniêcie Kristin mo¿na by³o potrak-towaæ jako jeszcze jeden przypadek.Jeœli zaœ nie, co to oznacza³o? Cowa¿niejsze, co powinien w takim razie zrobiæ?W koñcu zdjêcie wypad³o do skrzyneczki.Martin spodziewa³ siê,¿e klisza bêdzie ca³kowicie czarna, kiedy jednak w³o¿y³ j¹ na negato-skop, dozna³ wstrz¹su.- Jezu Chryste! - szepn¹³ i otworzy³ usta z niedowierzania.Na kliszy widaæ by³o przejrzyste miejsce dok³adnie odpowiadaj¹cekszta³tem skrawkowi mózgu.Istnia³a tylko jedna mo¿liwa przyczynatakiego stanu rzeczy.Promieniowanie! Jasne pole na kliszy spowodo-wa³a znaczna dawka promieniowania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL