[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.”Tu pan Zag³oba pocz¹³ pocieraæ rêk¹ ³ysinê, wreszcie rzek³:- Mówi siê to i owo ze szczerej ¿yczliwoœci ku tobie.Takem ciê pokocha³, ¿erad bym ciê wszelkimi sposobami zatrzyma³, wiêc ci Krzysiê jako s³oninkênastawi³em.Ale to jeno z ¿yczliwoœci.Có¿ mnie staremu do tego!.Naprawdê to jeno ¿yczliwoœæ.nic wiêcej.Jaæ przecie swatami siê nie trudniê,bo gdybym chcia³ swataæ, to bym by³ siebie wyswata³.Daj, Ketling, pyska.anie gniewaj siê.Ketling wzi¹³ w objêcia pana Zag³obê, który rozczuli³ siê istotnie i zarazg¹siorek kaza³ podaæ mówi¹c:- Ju¿ te¿ z okazji tego odjazdu co dzieñ taki jeden wypijem.I wypili, po czym Ketling po¿egna³ siê i odszed³.Wino tymczasem podnios³ofantazjê w panu Zag³obie; pocz¹³ bardzo têgo rozmyœlaæ o Basi, o Krzysi, oWo³odyjowskim i o Ketlingu; pocz¹³ ³¹czyæ ich w pary, b³ogos³awiæ, wreszciezatêskni³ do dziewczyn i rzek³ sobie:- Ano, pójdê zobaczyæ te kozy.Panny siedzia³y w izbie po drugiej stronie sieni i szy³y.Pan Zag³obapowitawszy je j¹³ chodziæ po izbie wlok¹c za sob¹ nieco nogi, bo mu ju¿,zw³aszcza po winie, nie s³u¿y³y jak dawniej.Chodz¹c spogl¹da³ na dziewczyny,które siedzia³y bliziutko jedna drugiej, tak ¿e jasna g³Ã³wka Basi prawiewspiera³a siê o ciemn¹ Krzysin¹.Basia wodzi³a za nim oczyma, a Krzysiawyszywa³a tak pilnie, ¿e ledwie mo¿na by³o uchwyciæ okiem migotanie jej ig³y.- Hum! - ozwa³ siê Zag³oba.- Hum! - powtórzy³a Basia.- Nie przedrzeŸniaj mnie, bom gniewny!- Pewnie szyjê utnie! - zawo³a³a udaj¹c przestrach Basia.- Ko³at! ko³at! ko³atko! Jêzyk ci uci¹æ! ot, co!To rzek³szy pan Zag³oba zbli¿y³ siê tu¿ do panienek i wzi¹wszy siê nagle wboki, spyta³ bez ¿adnego wstêpu:- Chcesz Ketlinga za mê¿a?- I takich piêciu ! - ozwa³a siê zaraz Basia.- Cicho b¹dŸ, mucho, nie do ciebie mówiê! Krzysiu, do ciebie mowa.ChceszKetlinga za mê¿a?Krzysia przyblad³a nieco, chocia¿ z pocz¹tku s¹dzi³a, ¿e pan Zag³oba Basiê, niej¹ zapytuje; za czym podnios³a na starego szlachcica swoje œliczneciemnoniebieskie oczy.- Nie! - odrzek³a spokojnie.- Ano proszê! Nie! przynajmniej krótko! Proszê! proszê! I czemu¿ to waæpannajego z ³aski swojej nie chcesz?- Bo ja nikogo nie chcê.- Krzychna! powiedz to komu innemu! - wtr¹ci³a Basia.- Có¿ to stan ma³¿eñski w tak¹ abominacjê poda³o? - pyta³ dalej pan Zag³oba.- To nie abominacja, jeno mam do zakonu wolê - odrzek³a Krzysia.By³a w jej g³osie taka powaga i taki smutek, ¿e i Basia, i pan Zag³oba nachwilê nawet nie przypuœcili, ¿e to ¿arty.Zdumienie tylko ogarnê³o oboje takwielkie, ¿e poczêli spogl¹daæ to na siebie, to na Krzysiê, jak b³êdni.- Hê? - rzek³ pierwszy Zag³oba.- Mam wolê do zakonu! - powtórzy³a ze s³odycz¹ Krzysia.Basia spojrza³a na ni¹ raz i drugi, nagle zarzuciwszy jej rêce na szyjêprzytuli³a swoje ró¿ane usta do jej policzka i poczê³a mówiæ prêdko:- Krzysiu, bo beknê! Powiedz zaraz, ¿e jeno na wiatr tak mówisz, bo beknê, jakBóg na niebie, beknê!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL