[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Gamble zawiesił głos i przyglądał się jej przez chwilę.Sidney przygotowała się na najgorsze.Instynktownie zacisnęła palce na poręczach fotela i przełknęła pęczniejącą w krtani gulę.W oczach prezesa nie było już współczucia.- Twój mąż znajdował się na pokładzie samolotu lecącego do Los Angeles.- Gamble oblizał nerwowo wargi i nachylił się do niej.- Nie było go w domu.Sidney kiwnęła bezwiednie głową.- Wiedziałaś o tym?Przez moment Sidney wydawało się, że leci przez gęste chmury obok tej maszyny za 25 milionów dolarów.Czas jakby stanął w miejscu, ale w rzeczywistości upłynęło zaledwie kilka sekund.- Nie - bąknęła.Nigdy dotąd nie okłamała klienta; to „nie” samo wymknęło jej się z ust.Była przekonana, że jej nie uwierzył, ale było już za późno.Przyglądał jej się bacznie przez kilka sekund, po czym usiadł prosto.Przez chwilę nie poruszał się, a potem poklepał Sidney po ramieniu i podniósł się.- Moja limuzyna odwiezie cię z lotniska do domu.Masz dzieci?- Córeczkę.- Sidney spoglądała na niego z dołu, zdumiona, że przesłuchanie trwało tak krótko.- Zabierzecie ją po drodze.Jest pewnie w centrum opieki dziennej? - Kiedy skinęła głową, Gamble prychnął.- Wszystkie dzieci tam teraz wegetują.Sidney uświadomiła sobie nagle, że jej plany porzucenia pracy i poświęcenia się wychowywaniu Amy legły w gruzach.Była teraz samotną matką.Z rozpaczy zakręciło jej się w głowie.Gdyby nie było tu Gamble’a, osunęłaby się na podłogę.Podniosła wzrok.Gamble nadal się jej przyglądał, pocierając dłonią czoło.- Potrzebujesz jeszcze czegoś?Udało jej się unieść rękę z pustym kieliszkiem.- Dziękuję, trochę pomogło.Odebrał od niej kieliszek.- Alkohol zwykle tak działa.- Odwracał się już, żeby odejść, ale zatrzymał się jeszcze i dodał: - Triton dba o swoich pracowników, Sidney.Jeśli będziesz czegoś potrzebowała - pieniędzy, pomocy w załatwianiu formalności związanych z pogrzebem, pomocy przy domu albo dziecku - mamy ludzi, którzy zajmują się takimi sprawami.Nie krępuj się dzwonić.- Zapamiętam.Dziękuję.- A jeśli będziesz chciała jeszcze porozmawiać o.o tym i owym - popatrzył na nią znacząco - to wiesz, gdzie mnie szukać.Oddalił się, a Richard Lucas cicho powrócił na swój posterunek.Sidney, drżąc lekko, znowu przymknęła powieki.Teraz pragnęła tylko tulić do piersi córeczkę.ROZDZIAŁ JEDENASTYMężczyzna, siedząc na brzegu łóżka, rozebrał się do bokserek.Słońce jeszcze nie wzeszło.Ciało miał potężnie umięśnione, lewy biceps ozdobiony tatuażem przedstawiającym zwiniętego węża.Przy drzwiach sypialni stały trzy spakowane torby.Zgodnie z obietnicą dostał paszport USA, komplet biletów lotniczych, pieniądze i dokumenty tożsamości.Znajdowały się w małej skórkowej saszetce, która leżała teraz na jednej z toreb podróżnych.Znowu, nie po raz pierwszy w swojej przestępczej karierze, zmieniał nazwisko.Koniec z tankowaniem samolotów.W ogóle nie będzie już musiał pracować.Komputerowy przelew honorarium na zagraniczne konto został potwierdzony.Nareszcie zdobył majątek, który, pomimo wszystkich dotychczasowych starań, przez całe życie uparcie mu się wymykał.Drogą przestępstwa kroczył od dawna, jednak ręce mu drżały, kiedy wyjmował z małej torebki perukę, owalne turkusowe okulary i barwione szkła kontaktowe.Prawdopodobnie upłynie wiele tygodni, zanim ktokolwiek dojdzie, co się naprawdę stało, ale w jego fachu zakładało się zawsze najczarniejszy scenariusz.A ten scenariusz przewidywał natychmiastową ucieczkę, i to jak najdalej.Wrócił myślami do ostatnich wydarzeń.Po pozbyciu się zawartości plastikowego pojemniczka wrzucił go do Potomacu; nigdy nie zostanie znaleziony.Nie zostawił odcisków palców, nie zostawił żadnych fizycznych śladów.Jeśli nawet znajdą kiedyś coś, co powiąże go z katastrofą tego samolotu, on będzie już daleko.A nazwisko, którego używał przez ostatnie dwa miesiące, zaprowadzi ich w ślepą uliczkę.Nieraz już zabijał, ale nigdy na tak masową i bezosobową skalę.Zawsze miał powód - jeśli nie osobisty, to podsunięty przez zleceniodawcę.Tym razem sama liczba i kompletna anonimowość ludzi, których uśmiercił, poruszała nawet jego sumienie.Nie został na lotnisku, żeby patrzeć, kto wsiada na pokład samolotu.Wykonał pracę, za którą mu zapłacono, i teraz, mając do dyspozycji tę ogromną fortunę, będzie próbował zapomnieć, w jaki sposób ją zdobył.Nie przypuszczał, żeby zajęło mu to dużo czasu.Usiadł przed małym lusterkiem ustawionym na sypialnianym stoliku.Naciągnął blond perukę na kędzierzawe ciemne włosy.Na drzwiach wisiał nowy garnitur kontrastujący zdecydowanie swoją stonowaną elegancją z łachem, który przed chwilą z siebie zrzucił
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL