[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ca³kowite zaufanie do ciebie,mówi³ Henryk w jakimœ innym jêzyku, ale mimo to Gibril rozumia³.- Moja ¿ona mawyruszyæ w podró¿ samochodem, dla nabrania si³, bêdziesz jej towarzyszy³.Obowi¹zki w Los Alamos nie pozwalaj¹ mi z ni¹ jechaæ.Teraz muszê siê odezwaæ,co tu powiedzieæ, ale kiedy otworzy³ usta, wyp³ynê³y z nich nie jego s³owa,bêdê zaszczycony, Don Enrique, trzaœniecie obcasami, zwrot, wyjœcie.Ogarniêta sw¹ osiemdziesieciodziewiêcioletni¹ s³aboœci¹ Rosa Diamond zaczê³aœniæ swoj¹ historiê nad historiami, której strzeg³a przez przesz³o pó³ wieku, iGibril znalaz³ siê na koniu za jej hispano-suiz¹, je¿d¿¹c od estancji doestancji, poprzez lasek drzew arayana, u stóp wysokich gór, przybywaj¹c dogroteskowych domostw zbudowanych w stylu szkockich zamków lub hinduskichpa³aców, zwiedzaj¹c posiad³oœci pana Cadwalladera Evansa, tego od siedmiu ¿on,które by³y uszczêœliwione tym, ¿e ka¿da ma tylko jedn¹ noc obowi¹zkutygodniowo, oraz terytorium os³awionego MacSweena, który rozkocha³ siê wideach, przybywszy do Argentyny z Niemiec, i powiesi³ na maszcie estancjiczerwon¹ flagê ze z³amanym czarnym krzy¿em w samym œrodku bia³ego krêgu.Iw³aœnie na estancji MacSweena natknêli siê na tê lagunê, i Rosa po raz pierwszyzobaczy³a bia³¹ wyspê swojego przeznaczenia, upar³a siê, by pop³yn¹æ nañ³odzi¹ na piknik, bez s³u¿¹cej czy szofera, jedynie z Martinem de la Cruz,który mia³ wios³owaæ, roz³o¿yæ szkar³atny obrus na bia³ym piasku i podarowaæjej miêso i wino.Bia³e jak œnieg i czerwone jak krew i czarne jak heban.Kiedy wyci¹gnê³a siê wswojej czarnej spódnicy i bia³ej bluzce, le¿¹c w szkar³acie, który z koleispoczywa³ na bieli, a on (równie¿ ubrany w czerñ i biel) nalewa³ czerwone winodo kieliszka, który trzyma³a w d³oni obleczonej bia³¹ rêkawiczk¹, - i nastêpnieku w³asnemu zdziwieniu, niech to cholera, kiedy uj¹³ jej rêkê i zacz¹³ ca³owaæ,- coœ siê sta³o, obraz zamaza³ siê i w chwilê póŸniej le¿eli na szkar³atnymobrusie, tarzali siê po nim, tak ¿e sery i plastry miêsa na zimno i sa³atki ipaszteciki zosta³y zgniecione pod ciê¿arem ich po¿¹dania i kiedy powrócili dohispano-suizy, nie da³o siê ukryæ niczego przed szoferem lub s³u¿¹c¹, gdy¿ ca³eich ubrania by³y poplamione jedzeniem, - a znowu chwilê póŸniej ona odskoczy³aod niego, nie ze z³oœci¹, lecz zasmucona, cofaj¹c swoj¹ d³oñ i czyni¹c lekkiruch g³ow¹, nie, a on wsta³, sk³oni³ siê i odszed³, pozostawiaj¹c jej cnotê iobiad nietkniête - te dwie szansê zmienia³y siê co chwilê, podczas gdy Rosarzuca³a siê na swoim ³Ã³¿ku, zrobi³a-to-nie-zrobi³a-tego, tworz¹c ostatni¹wersjê swojej biografii, niezdolna zdecydowaæ, któr¹ z nich chcia³aby uczyniæprawdziw¹.„Zwariujê chyba - pomyœla³ Gibril.- Ona umiera, ale ja tracê rozum”.Ksiê¿ycodszed³ i oddech Rosy by³ jedynym dŸwiêkiem w pokoju: chrapa³a i cichopomrukiwa³a, wci¹gaj¹c i ciê¿ko wypuszczaj¹c powietrze.Gibril spróbowa³ wstaæz fotela, ale stwierdzi³, ¿e nie mo¿e.Nawet w czasie tych przerw pomiêdzywizjami jego cia³o pozostawa³o nieprawdopodobnie ciê¿kie.Jak gdyby ktoœpo³o¿y³ mu na piersi ogromny kamieñ.A obrazy, kiedy znowu przysz³y, nadal by³yprzemieszane, tak wiêc raz zjawi³a siê w stodole w Los Alamos i kocha³ siê zni¹, a ona raz po raz szepta³a jego imiê.Marcin od Krzy¿a, - to znowu niezwraca³a na niego uwagi w jasny dzieñ pod czujnym wzrokiem niejakiej Aurory delSol - niemo¿liwoœci¹ by³o wiêc odró¿niæ wspomnienia od pragnieñ lub odkonfesjonalnych prawd zrekonstruowanych z nieczystym sumieniem, - poniewa¿nawet na ³o¿u œmierci Rosa Diamond nie wiedzia³a, jak spojrzeæ na swoje ¿ycie.Œwiat³o ksiê¿yca wp³ynê³o do pokoju.Kiedy pad³o na twarz Rosy, zda³o siêprzenikaæ j¹ na wskroœ i rzeczywiœcie Gibril zaczyna³ rozró¿niaæ wzory nakoronkowych haftach poszewki.Nastêpnie zobaczy³ Don Enrique'a i jegoprzyjaciela, purytañskiego i zawsze krytycznie nastawionego doktora Babingtona,stoj¹cych na balkonie, tak realnych, jak moglibyœcie tylko sobie ¿yczyæ.Przysz³o mu na myœl, ¿e w miarê jak zjawy staj¹ siê coraz bardziej wyraŸne,Rosa s³abnie, marniej¹c w oczach, mo¿na by³o powiedzieæ, zamieniaj¹c siêmiejscem, mo¿na by powiedzieæ, z duchami.A poniewa¿ zdawa³ sobie równie¿sprawê z tego, ¿e istnienie zjaw zale¿y od niego, od jego bólu brzucha,ciê¿aru, który czu³ na piersiach, zacz¹³ siê obawiaæ równie¿ o swoje ¿ycie.- Chcia³eœ, abym sfa³szowa³ œwiadectwo zgonu Juana Julii - mówi³ doktorBabington.- Zrobi³em to ze wzglêdu na nasz¹ star¹ przyjaŸñ.Ale nie nale¿a³otego czyniæ; rezultat widzê przed sob¹.Os³oni³eœ mordercê i byæ mo¿e z tegopowodu gryzie ciê sumienie.Wracaj do domu, Enrique.Wracaj do domu i weŸ têtwoj¹ ¿onê, zanim zdarzy siê coœ gorszego.- Jestem w domu - powiedzia³ Henry Diamond.- I czujê siê dotkniêty tym, ¿e takmówisz o mojej ¿onie.- Gdziekolwiek nie osiedliliby siê Anglicy, nigdy nie opuszczaj¹ Anglii -powiedzia³ doktor Babington, znikaj¹c w œwietle ksiê¿yca.- Chyba ¿e, podobniejak Donia Rosa, zakochuj¹ siê.Chmura przes³oni³a na chwilê ksiê¿yc i teraz, kiedy balkon by³ pusty, GibrilFariszta zdo³a³ wreszcie poderwaæ siê z fotela i stan¹æ na nogi.Id¹c mia³wra¿enie, ¿e ci¹gnie po pod³odze kulê na ³añcuchu, ale jakoœ doszed³ do okna.Wszêdzie jak okiem siêgn¹æ ros³y gigantyczne osty faluj¹ce na wietrze.Tam,gdzie kiedyœ by³o morze rozci¹ga³ siê teraz ocean ostów, dochodz¹cy a¿ dohoryzontu, osty wysokoœci doros³ego mê¿czyzny.Us³ysza³ pozbawiony pow³okicielesnej g³os doktora Babingtona, szepcz¹cy mu do ucha: - Pierwsza plaga ostówod piêædziesiêciu lat, przesz³oœæ wydaje siê powracaæ.Zobaczy³ jak¹œ kobietê,przebiegaj¹c¹ przez gêste, faluj¹ce poszycie, boso, z rozpuszczonymi czarnymiw³osami.- Ona to zrobi³a - us³ysza³ za sob¹ wyraŸny g³os Rosy.- Zdradzi³a goz Sêpem i uczyni³a z niego mordercê.Nie móg³ po tym patrzeæ na ni¹.Ach, bezw¹tpienia, ona to zrobi³a.Bardzo niebezpieczna, ta tam.Bardzo.- Gibrilstraci³ z oczu Aurorê del Soi, która zniknê³a w ostach; jeden mira¿ przes³ania³nastêpny.Poczu³, jak coœ go od ty³u z³apa³o, obróci³o i cisnê³o nim tak, ¿e upad³ naplecy.Nikogo nie by³o widaæ, lecz Rosa Diamond siedzia³a na ³Ã³¿ku sztywnojakby kij po³knê³a, patrz¹c na niego szeroko otwartymi oczyma, daj¹c mu dozrozumienia, ¿e straci³a ju¿ nadziejê na utrzymanie siê przy ¿yciu i ¿epotrzebuje go, aby dokoñczyæ ostatni obraz.Podobnie jak w przypadku tegohandlowca ze swoich snów, czu³ siê teraz bezsilny, nieœwiadomy czegokolwiek.a ona jednak zdawa³a siê wiedzieæ, jak wydobyæ z niego obrazy.Spostrzeg³³¹cz¹cy ich oboje, od pêpka do pêpka, œwietlisty sznur
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL