[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Oczywiœcie odrobina egoizmu jest we wszystkim, corobimy - powiedzia³ spokojnym, g³êbokim g³osem, którytak koj¹co na ni¹ wp³ywa³.- Nawet ja³mu¿nê mo¿emy daæ¿ebrakowi tylko dlatego, by móc poczuæ siê dobrymii mi³osiernymi.Ale nie mów, ¿e jesteœ nikim!- W³aœnie, ¿e tak.Jestem jakby rozmyta, nie mamosobowoœci, ¿adnych ambicji, niczego.- Có¿ to za bezlitosna samokrytyka.Czy wiesz, jakbardzo mnie obra¿asz?- Ciebie?- Wiesz przecie¿, ¿e jesteœ moj¹ pierwsz¹ mi³oœci¹.Niewmawiaj mi, ¿e mam a¿ taki z³y gust.Wbrew swej woli rozeœmia³a siê, œmiech jednak szybkoprzerodzi³ siê w jêk.- Nie mów nic œmiesznego, Tancredzie.Ca³e cia³omam obola³e.- Wybacz mi, bêdê siê stara³ byæ nudny.Wzburzy³ jej w³osy i znów po³o¿y³ siê na plecach.Jessica powiedzia³a cicho:- Nie jesteœ nudny, tylko taki bardzo powa¿ny,Tancredzie.Jesteœ zupe³nie inny ni¿ kiedyœ.Nie odpowiedzia³.- Nie tylko ja jestem nieprzystêpna i zamykam siêw sobie.Ciebie tak¿e przyt³aczaj¹ powa¿ne k³opoty, mójdrogi.- Masz racjê - wybuchn¹³.- Przygania³ kocio³ garn-kowi.Wybacz mi!- Nie odpowiedzia³eœ na moje pytanie - podkreœli³az uporem.- Wiesz, nie mog³am nie s³yszeæ twoiejrozmowy pod drzwiami z jakimœ ohydnym typem.Tancred milcza³.Trwa³o to bardzo d³ugo.- Gdybym tylko móg³ siê komuœ zwierzyæ! Ale toprzerasta ludzkie wyobra¿enie.Chwilami nie mogêudŸwign¹æ tego koszmaru.Prawie siê ju¿ za³ama³em,Jessiko!- No tak, mnie na pewno zwierzyæ siê nie chcesz,jestem przecie¿ dla ciebie obca.- To nieprawda! Nie masz prawa tak myœleæ.Nie chcêprzerzucaæ ciê¿aru na twoje barki, teraz kiedy jesteœ chorai wszystkie si³y, jakie masz, s¹ ci potrzebne.- Tancredzie, by³abym dumna i szczêœliwa, gdybyœzechcia³ mi okazaæ zaufanie i skorzystaæ z mojej pomocy.Do tego wcale nie s¹ potrzebne moje si³y fizyczne.Westchn¹³ g³êboko.- Nawet gdybym bardzo chcia³, i tak nie mogê ci nicpowiedzieæ.¯eby dotyczy³o to tylko mnie.Ale tak niejest.- Czy chodzi o pieni¹dze? - zapyta³a najdelikatniej jakumia³a.- W takim razie chcê i mogê ciê wesprzeæ.Mamprzecie¿ Askinge.- Nie, Jessiko, twoich pieniêdzy nie mo¿na spo¿yt-kowaæ na ten ohydny.Uwierz mi, nie mam si³y o tymmówiæ!- Nie bêdê ciê zmuszaæ, ale pamiêtaj, ¿e jestem, gdybyœkogoœ potrzebowa³.- Dobrze.Dziêkujê ci za troskê.Ale teraz twój g³osikjest ju¿ s³aby i zmêtzony.Musisz postaraæ siê zasn¹æ.- Tak - uœmiechnê³a siê.- Tancredzie, mam wra¿enie,¿e zawsze spotykamy siê na le¿¹co.To znaczy.- Zaru-mieni³a siê w ciemnoœci.- Wiem, o co ci chodzi - zaœmia³ siê.- Najpierw kilkarazy potkn¹³em siê o ciebie w lesie.Potem obydwojele¿eliœmy przeziêbieni.O, to by³o najzabawniejsze prze-ziêbienie na œwiecie - uœmiechn¹³ siê.- I teraz.Tak,niewiele razy staliœmy na nogach.Ale mimo wszystko.PrzyjaŸnimy siê od dwóch lat.I nigdy jeszcze niewidzia³em tak cnotliwego zwi¹zku! - Pochy³i³ siê i uca³o-wa³ j¹ w czo³o.- O tak! Teraz ciê znies³awi³em!U³o¿y³ siê do snu, nie myœl¹c wcale o tym, ¿epozostawia j¹ z tak ciê¿kim sercem.ROZDZIA£ XTancred obudzi³ Jessikê wczeœnie, jeszcze zanim zapia³pierwszy kogut.By³ gotów do drogi.- Jeœli masz doœæ si³, to zaraz wyruszamy - szepn¹³.- Zap³aci³em ju¿.Ojciec i matka d³ugo na nas czekaliwczoraj wieczorem.- Na pewno s¹ niespokojni.Oczywiœcie, mam doœæ si³.Nie by³o to zgodne z prawd¹.Zdo³a³a jedynie starannieowin¹æ siê w koc, podreptaæ w ustronne miejsce i przy-cz³apaæ do konia.Blada i os³abiona musia³a oprzeæ siêo jego bok.Tancred powstrzyma³ j¹ od upadku.- Oszala³aœ chyba, nie mo¿esz chodziæ sama - ³aja³.- Powinnaœ by³a popcosiæ mnie o Pomoc.- Istniej¹ pewne granice - mruknê³a, gdy wsadza³ j¹ nakonia.Zawis³a na grzbiecie wmerzchowca jak zwiêd³aroœlina, kurczowo trzymaj¹c sig grzywy, dopóki Tancrednie zaj¹³ miejsca za ni¹.- Jak piêknie wszystko wygl¹da o poranku - powie-dzia³ z zachwytem.Jessica mruga³a oczami, usi³uj¹c dostrzec owo piêkno.- Mg³a - mruknê³a.- Tylko gêsta mg³a.- Przecie¿ nie ma ¿adnej.O mój Bo¿e, Jessiko, niespadaj!Parê godzin póŸniej zajechali na dziedziniec Gabriels-hus.Natychmiast wyszed³ do nich stary Wilhelmsen.Tanc-red poda³ mu dziewczynê.- Ostro¿nie! Ona gest lekka jak piórko, na pewno daszsobie radê.Szybko zeskoczy³ na ziemiê i wzi¹³ Jessikê na rêce,bardzo ju¿ zdrêtwia³e.Stara³ siê ukryæ przed Wilhelm-senem swe poplamione spodnie.Prêdko wbieg³ po schodach i w sieni napotka³ rodziców.- Mamo, ona krwawi - wyszepta³ zbiela³ymi wargami.- Na litoœæ bosk¹, Tancredzie, nie powinieneœ by³ jejstamt¹d zabieraæ! PrzecieŸ ona jest nieprzytomna!- W tamtym domu nikt siê o ni¹ nie truszczy³ - odpar³szybko, kieruj¹c siê do komnaty Gabrielli, któr¹ Cecyliaprzygotowa³a dla Jessiki.- Dlaczego nie by³o was tak d³ugo?- Musieliœmy przenocowaæ w gospodzie.Jessica ca³-kiem opad³a z si³.- Ale¿, Tancredzie! Zaprowadzi³eœ to biedne dzieckow takie okropne miejsce?- Musia³em.Mog³aby umrzeæ, gdyby nie odpoczê³a.Ale czuwa³em przy niej przez ca³¹ noc.- W tej samej izbie?- A jak inaczej móg³bym nad ni¹ czuwaæ? Mamo,odby³o siê to tak przyzwoicie, ¿e ws¿ystkie panie w twoimkó³ku ró¿añcowym zanudzi³yby siê na œmieræ.Co ty sobiemyœlisz? ¯e jestem potworem?- Nie, oczywiœcie, ¿e nie, mój ch³opcze.A poza tym nienale¿ê do ¿adnego kó³ka ró¿añcowego, wiesz o tymdobrze.Po³Ã³¿ j¹.O, tak, dobrze.I wyjdŸ, teraz ja siê ni¹zajmê - stanowczo powiedzia³a Cecylia i Tancred usun¹³siê pos³usznie.Na moment przystan¹³ pod drzwiami.W sercu, doktórego ostatnio wkrad³o siê tyle bcudu i z³a, poczu³nareszcie ciep³o i b³ogoœæ.Jessica obudzi³a siê tego samego ranka z dziwnymuczuciem radoœci.Z pocz¹tku nie mog³a zorientowaæ siê,sk¹d siê ono bierze, ale wkrótce spostrzeg³a, ¿e ból g³owynie jest tak intensywny jak zwykle.Po raz pierwszy by³aw stanie poruszyæ g³ow¹ nie maj¹c wra¿enia, ¿e ktoœ wbijajej szpikulce w oczy.Naturalnie nie mog³a lepszego samopoczucia skojarzyæz faktem, ¿e po raz pierwszy od wielu tygodni nie wypi³awieczornego mleka.Komnata, w której siê znajdowa³a, urz¹dzona by³aw sposób wyszukany.Odgadywa³o siê tu kobiec¹ rêkê,rêkê m³odej dziewczyny z wysoko rozwiniêtym poczu-ciem piêkna.Jessica odgad³a, ¿e pokój nale¿a³ kiedyœ dobliŸniaczej siostry Tancreda.Tancred! Wspomnienie konnej podró¿y sprawi³o, ¿edosta³a wypieków.Czy zauwa¿y³, jak mocno krwawi³a?Bo¿e, b¹dŸ mi³osierny, nie pozwól mu niczego dostrzec!To by³oby zbyt okropne.Poruszy³a siê ostro¿nie.Od razu poczu³a, ¿e jej mêkiwcale siê nie zakoñczy³y.W ¿o³¹dku nie œciska³o ju¿jednak tak mocno i stawy nie bola³y tak bardzo jakprzedtem.Rozleg³o siê pukanie do drzwi.Wesz³a Cecylia, nios¹cna tacy œniadanie.Nigdy dot¹d Jessica nie widzia³a bardziej obfitegoposi³ku tak wczeœnie rano! Kromki chleba grubo po-smarowane mas³em, ser, plastry szynki wielkie jak talerze,mleko i jab³ka.- Jak siê czujesz, kochanie? - zapyta³a Cecylia ciep³o.- Dobrze spa³aœ?- Wspaniale, dziêkujê! I naprawdê czujê siê du¿o lepiej.Mo¿e to brzmi niem¹drze, ale to prawda.- To œwietnie.Tu masz coœ na wzmocnienie.Jaks¹dzisz, czy mo¿esz usi¹œæ?Jessica zawaha³a siê.- Nie wiem.- Rozumiem.Najlepiej bêdzie, jak pozostaniesz w po-zycji le¿¹cej.Pomogê ci przy jedzeniu.- Zastanawiam siê.Czy mog³abvm dostaæ coœ zamiastmleka? U Ulfeldtów co wieczór wypija³am wielki kubek,a w nocy dostawa³am gwa³townych ataków bólu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL