[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cofn¹³em rêce.WOREK KOŒCI 359- Mattie, w ilustrowanym s³owniku jêzyka angielskiegonasze zdjêcie mog³oby siê znaleŸæ obok rzeczownika „nieroz-waga".Ona tak¿e zdjê³a d³onie z moich barków i cofnê³a siêo krok.- Wiem o tym.Jestem m³oda, ale nie zupe³nie g³upia.- Nie mia³em.Uciszy³a mnie ruchem rêki.- Ki chodzi spaæ oko³o dziewi¹tej.Nie mo¿e zasn¹æ do-póki jest widno.Ja k³adê siê znacznie póŸniej.PrzyjedŸ domnie, jeœli masz ochotê.Mo¿esz zostawiæ samochód za przy-czep¹.- Uœmiechnê³a siê leciutko, ale bez cienia z³oœliwoœci.To by³ najbardziej seksowny uœmiech, jaki kiedykolwiek wi-dzia³em.- Jak zajdzie ksiê¿yc, robi siê tam ca³kiem ciemno.- Mattie, mog³abyœ byæ moj¹ córk¹.- Byæ mo¿e, ale ni¹ nie jestem.Ludzie czasem tak bar-dzo chc¹ byæ rozwa¿ni, ¿e postêpuj¹ wbrew sobie.Moje cia³o nie mia³o najmniejszego zamiaru postêpowaæwbrew sobie.Gdybyœmy byli teraz w jej przyczepie, chybanie zdo³a³bym nad sob¹ zapanowaæ.Nawet teraz przysz³o mito z najwy¿szym trudem.Niespodziewanie przypomnia³emsobie to, co powiedzia³em o przodkach Devore'a i moich: po-kolenia nie pasowa³y do siebie.Tutaj mieliœmy do czynieniaz tym samym.Nie wierzê, ¿e ludzie maj¹ prawo do wszystkie-go, czego zapragn¹, nawet jeœli pragn¹ tego bardzo mocno.Nie ka¿de pragnienie musi zostaæ zaspokojone.Chodzi michyba o to, ¿e pewne rzeczy s¹ po prostu niew³aœciwe, alewcale nie by³em pewien, czy ta w³aœnie do nich nale¿y, a bar-dzo pragn¹³em Mattie, i tyle.Wci¹¿ wraca³em myœl¹ dochwili, kiedy obj¹³em j¹ w talii, a cienki materia³ sukienkiprzesun¹³ siê po jej ciele.Poza tym, nie by³a moj¹ córk¹.- Ju¿ mi podziêkowa³aœ - powiedzia³em schrypniêtymg³osem.- To wystarczy.Naprawdê.- Myœlisz, ¿e chodzi o wdziêcznoœæ? Nie masz osiemdzie-siêciu lat, tylko czterdzieœci.Co prawda nie jesteœ te¿ Harri-sonem Fordem, ale prezentujesz siê bez zarzutu, a do tegojesteœ utalentowany i interesuj¹cy.A ja bardzo ciê lubiê.Chcê, ¿ebyœ by³ ze mn¹.Mam ciê poprosiæ? Nie ma sprawy.Proszê, b¹dŸ ze mn¹.Tak, to by³o coœ znacznie wiêcej ni¿ wdziêcznoœæ.Zda-wa³em sobie z tego sprawê od samego pocz¹tku.Wiedzia-³em, ¿e kiedy dzwoni³a do mnie w dniu, w którym wróci³em360 WOREK KOŒCIdo pracy, mia³a na sobie bia³e szorty i kus¹ bluzeczkê pe³-ni¹c¹ równie¿ funkcjê biustonosza.Czy ona te¿ wiedzia³a,jak by³em ubrany? Czy jej tak¿e œni³o siê, ¿e pieprzymy siêjak szaleni przy akompaniamencie gitarowej rymowanki Sa-ry Tidwell? Czy w jej œnie równie¿ powiedzia³a mi, ¿ebym ro-bi³ wszystko, co zechcê?Oprócz tego byli te¿ ludziejz^dolówki.Oni tak¿e nas ³¹-czyli, chyba nawet w jeszcze bardziej niesamowity sposób.Nie odwa¿y³em siê opowiedzieæ jej o moich, ale ca³kiem mo¿-liwe, ¿e g³êboko w podœwiadomoœci wiedzia³a o nich, tam,gdzie uwija³y siê jej ludziki w b³êkitnych ko³nierzykach.Wspólnie z moimi nale¿eli do tego samego, przedziwnegozwi¹zku zawodowego.A mo¿e problem, który roztrz¹sa³em,wcale nie by³ wy³¹cznie problemem moralnym? W tej histo-rii, ba, w nas samych, by³o coœ groŸnego.I niesamowicie atrakcyjnego.- Muszê to sobie przemyœleæ - powiedzia³em.- Tu nie chodzi o to, co myœlisz, ale o to, co czujesz.W³a-œnie: co do mnie czujesz?- Coœ, co a¿ mnie przera¿a.Nim zd¹¿y³em cokolwiek dodaæ, do moich uszu dotar³yznajome akordy.Spojrza³em na ch³opaka z gitar¹.Jeszczeniedawno maltretowa³ wczesnego Dylana, teraz jednakznacznie przyspieszy³ tempo i gra³ coœ, co prowokowa³o dotego, by zacz¹æ klaskaæ i ko³ysaæ siê w rytmie muzyki.Chcia³byœ coœ z³owiæ, kochanie,W mojej cienistej zatoczce?Czy chcia³byœ coœ z³owiæ, kochanie,W zatoczce cienistej mej?Postaraj siê dobrze, kochanie,Bo kij musisz mieæ d³ugi, ¿e hej!„Wêdkarski blues".Napisany przez Sarê Tidwell, po razpierwszy wykonany przez Sarê i Czerwonoczubych, póŸniejtrafi³ do repertuaru dziesi¹tków zespo³Ã³w i solistów.Specja-lizowa³a siê w lekko œwiñtusz¹cych tekstach i aluzjach takcienkich, ¿e mo¿na by przeczytaæ przez nie gazetê.choæ chy-ba sama niezbyt czêsto czyta³a, s¹dz¹c po jakoœci jej rymo-wanek.Zanim ch³opak zd¹¿y³ zacz¹æ drug¹ zwrotkê - jest tamcoœ o zarzucaniu przynêty i d³ugim czerwonym robaku, któ-WOREK KOŒCI 361ry wije siê zachêcaj¹co - Rockersi za³omotali, zadudnili i za-tr¹bili ze wszystkich si³, by zwróciæ na siebie uwagê.Ch³o-pak od³o¿y³ gitarê, ¿ongler wy³apa³ maczugi i b³yskawicznieu³o¿y³ je rz¹dkiem na trawie, zespó³ natomiast zacz¹³ wyr¹-bywaæ sobie drogê przez jakiœ okropnie ha³aœliwy marsz, przyktórym znakomicie pope³nia³oby siê seryjne morderstwa.Chwilê potem przybieg³a Kyra.- ¯ongler ju¿ skoñczy³.Opowiesz mi teraz bajkê? Têo Jasiu i Magosiu?- O Jasiu i Ma³gosi.Bardzo chêtnie, ale mo¿e chodŸmygdzieœ, gdzie nie jest tak g³oœno, dobrze? Od tej muzyki roz-bola³a mnie g³owa.- Muzyka pobi³a ciê po g³owie?- Coœ w tym rodzaju,- Pójdziemy tam, gdzie stoi samochód Mattie?- Dobry pomys³
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL